[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stopniowo zajęcia te zaczną konkurować z zasadniczą pracą, w której siłą rzeczy trzeba było uda-102wać zapracowanego".To wcześniej, czy pózniej musiało się zle skończyć!Korzystając z mo\liwości słuchania radia, Sania usilnie zaczyna pogłębiać swoją znajomośćmuzyki.Nigdy przedtem muzyka nie odgrywała w jego \yciu takiej roli, jak w latachspędzonych w szaraszce".Sania chętnie dzieli się ze mną swymi muzycznymi odkryciami,stara się wyliczyć wszystkie utwory, które mu się szczególnie podobają.Kiedyś napisał domnie, \e z największą przyjemnością wysłuchał drugiej części koncertu Chopina, Dumki"Czajkow-skiego, swej ukochanej Nocy Walpurgii", cyklu symfonii i koncertówRachmaninowa.Najbardziej przy tym spodobała mu się druga część i błyskotliwy finałdrugiego koncertu Rachmaninowa.Innym razem napisał mi, \e z prawdziwą rozkosząsłuchał koncertu Skrzypcowego Czajkowskiego, Walca" Skriabina, Toccaty"Ohaczaturiana, zawiadamiał mnie o odkryciu dwóch cudownych sonat, których dotychczasnie znał: XVII sonaty Beethovena i sonaty f^moTl Schumanna.Po pewnym czasie w niedzielę pensjonariuszom szaraszki" zaczynają wyświetlać filmy.Sania tak się za nimi stęsknił, nie był w kinie ponad sześć lat, \e pierwszy film Legenda oZiemi Syberyjskiej" obejrzał dwa razy z rzędu.Brakuje mu teatru.Kiedyś tylko usłyszał przez radio mchatowską inscenizację sztukiAleksego Tołstoja Car Fiodor Joannowicz". Cudowny u(twór i jaki\ język! napisał mi. Czy kiedykolwiek uda mi się zobaczyć to na scenie?"W listach wypytuje chciwie o moje wra\enia teatralne: o MCHAT, o Zmartwychwstanie"Tołstoja, o to, jak udała się jego adaptacja.On sam odnosi się do tego sceptycznie,przypominając, \e staruszek Tołstoj był przeciwnikiem wszelkich tego rodzaju103przeróbek". Wyobra\am sobie wykrzykuje ironicznie co by się działo, gdyby kazanomu wysłuchać opery Wojna i pokój" właśnie w Wojnie i pokoju" naigrawał się zumowności sztuki operowej".Soł\enicynowi w owym czasie nie mogło nawet przyjść do' głowy, \e opera Wojna i pokój"Proko-fiewa stanie się z czasem ozdobą naszej pierwszej sceny operowej.On sam wdwanaście lat pózniej z wielkim zachwytem obejrzy ją w Teatrze Wielkim, gdzie naszwspólny naówczas przyjaciel, Mścisław Rostropowicz, stał przy pulpicie dyrygenckim.Wreszcie bardzo powa\nym zródłem wiedzy byli dla Soł\enicyna ludzie, z którymi loszetknął go w marfińskim instytucie.Jeśli czyjś los wydawał mu się godny uwagi, notował gow swej pamięci, w którą w owym czasie zaczął wierzyć. Mę\czyzni, wybitni pod względem umysłu, wykształcenia i doświadczenia \yciowego" jak charakteryzuje ich Soł\enicyn musieli naturalnie wywrzeć wielkie wra\enie namłodym prowincjuszu, który do tej pory niewiele jeszcze w gruncie rzeczy widział.Sądzę, \e nie bez ich wpływu zaczął się krystali-.zować ów swoisty system poglądówSoł\enicyna, który znajdzie potem- swój najpełniejszy wyraz w Archipelagu".Tam, w niewoli, funkcjonowała odrębna historiografia i odrębny stosunek do polityki,odrębne mity i odrębni święci.Nie było tam pisanych nauk", lecz wyłącznie ustne, a rolędokumentów odgrywały w nich opowieści ludzi bywałych", relacje świadków", albo wręczpogłoski i anegdoty.Na przykład przez całe dziesięciolecia wędrowała po obozach bajda o cudownym uratowaniusię carskiego brata Michała lub ścisła wersja" \yciorysu104Stalina, legenda o eserówce Kapłan, która dokonała zamachu na Lenina, czy te\ szczególnaocena nie istniejącej ju\ od dawna partii pazdziernikow-ców".Z punktu widzenia wpływu na ich własne losy, niektórzy wybitni mę\czyzni" ocenialirównie\ wydarzenia znacznie bli\sze w czasie: zwycięstwo nad Niemcami i powojennenapięcie w Europie.Jednym z podstawowych kryteriów była przy tym niezgodność ocen zpoglądami oficjalnymi luib ogólnie przyjętymi.Człowiek, wypowiadający myśli podobne dotych, które mo\na było wyczytać w zwyczajnej ksią\ce lub gazecie, usłyszeć przez radio, byłnatychmiast uznawany za \ółtodziobego nowicjusza, prymitywnego głupca, jeśli nie za kogośgorszego.I na odwrót, im bardziej punkt widzenia odbiegał od poglądów obowiązujących nawolności", tym bardziej' jego autor wyrastał w oczach otoczenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]