[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.araczej wczytała.w naszą rzeczywistość.- %7łe tworzy sieć z innymi opowieściami.- Timothy zamyślił się.- Jak linki z google a.- Czyli w efekcie lądujemy w mojej bibliotece szkolnej.Jest najbliżej - podsumowałaEunice Wight.- Kradniemy Mity greckie i dopadamy z nimi Smoka.i próbujemy gowcisnąć do środka?- Ditto.- Gabriel ziewnął.- Nie.- Charles pokręcił głową.- To draństwo jest szybkie.Potrzeba nam zamkniętegopomieszczenia i porządnych rytuałów ochronnych.Inaczej ucieknie, zanim zdążymycokolwiek zrobić.Smok musi przyjść do biblioteki.- A potem szkoła zapłaci za remont? - wtrąciła Eunice.- Ludzie, trochę szacunku dla literatury.Skądś muszę braćlektury, w miejskiej są zawsze wypożyczone.- Eunice, mamy dzisiaj chyba inne priorytety.-.Ale uważam, że sala gimnastyczna to całkiem dobre miejsce na testowaniemrocznych rytuałów - dokończyła dziewczyna.- Otóż i to.- Lloyd Dark skinął głową.- Potrzebujemy jeszcze tylko przynęty.Jeżelipotwór ujrzy jabłko, którego poszukuje, bez wahania ruszy w pościg.- Ale my nie mamy żadnego jabłka - zaoponował Charles.- Za to Smok mnie pamięta.To ja muszę zwabić potwora.- Wykluczone.Z całym szacunkiem, nie nadaje się pan.Nie zna pan miasta.Zgubiłbypan drogę.A przecież musi pan przygotować rytuały ochronne.- Lloyd podszedł do łóżka ispojrzał na Gabriela, który biernie poddawał się zabiegom Weroniki.- Czy potrafiłbyś jeszczedzisiaj stworzyć iluzję jabłka?- Jasne - zgodził się piosenkarz.- Jak mi przekażecie jego obraz.Ale tylko wzrokową.Dotykową mogę, ale pobieżnie.Wiesz, jakie trudne są szczegóły?- Pozna się.- Charles pokręcił głową.- Kiedy tylko zobaczy je z bliska.- Nie ma obawy, nie pozna się - zaprzeczyła Weronika niespodziewanie.- Wie pan, umnie się nic nie marnuje.Schowałam obierki po jabłku do słoika.Co prawda niewiele zostałow nich mocy, ale pomyślałam, że do czegoś jeszcze mogą się przydać.Włożymy skórki wiluzję i sfałszujemy aurę.Są w kuchni, w lodówce na dolnej półce.Znajdzie pan?- Jasne.- Charles Wight uśmiechnął się.- Znakomicie.- Lloyd Dark rozejrzał się w koło.- Timothy, zlokalizujesz Smoka.- O ile się orientuję, pewnie nadal jest przy Wierzbie.ale sprawdzę to.- Zwabię go pod szkołę.Panie Charles, Eunice - zajmijcie się przygotowaniami.Weroniko, widzę, że to już ostatnie szwy? Jak się czujesz, Gabrielu?- Czuję się jak polędwica przepuszczona przez sieczkarnię - oznajmił Gabrielomdlewającym tonem.- Wszystko mnie boli, w głowie kręci mi się od prochów i chyba zarazsię wyrzygam.Ale tak poza tym to ujdzie.Możesz walczyć ze smokami, Weroniko.Ja sobietrochę pośpię.Zostaw mi tylko jakąś miskę i kubek gorącej herbaty w razie czego.- Idę z wami - zadeklarował Timothy.- Chyba żartujesz - zaprotestowała Eunice.- Dopiero co prawie się wykrwawiłeś.- Nie zaprzeczę.Ale dzięki Gabrielowi już mi lepiej.- Timothy obrócił się naskrzypiącym leżaku i wyciągnął rękę.W jego dłoni zmaterializował się palmtop, uprzedniozostawiony przez Weronikę na szafce nocnej.- Na pewno znajdą się tutaj dla mnie jakieśkule.i coś na grzbiet oprócz tej flanelki.- Proszę pana, tam przecież będzie niebezpiecznie - odezwał się ojciec Eunice.- Wpańskim stanie.- Znaczy, jakim? No? - Mag podniósł się na leżaku.- No, proszę powiedzieć.Proszęsię nie wstydzić i zrobić mi tę przyjemność.Charles miał bardzo niemiłe wrażenie, że popełnił gruby błąd i że jakakolwiekodpowiedz pogorszy tylko sytuację.- Brałem udział w bardziej niebezpiecznych akcjach, kiedy pan się jeszcze uczyłzginać łyżeczki - warknął cybermag tonem doświadczonego przez los wiarusa.- Mam ze sobąkomputer.Zwieżą moc ze zródła.Czego jeszcze pańskim zdaniem mi potrzeba? - Zakasłałhałaśliwie.- Jak się panu nie podoba, proszę wracać do swojej piaskownicy!- Timothy, nie zamierzam cię łudzić.- Lloyd podniósł lekko głos.- I powiem od razu,że jesteś tutaj niezbędny jako centrum łączności.Kto tylko ma, niech zaopatrzy się wkomórkę, CB-radio.Cokolwiek.Chętnie coś pożyczę.Po wydarzeniach dzisiejszej nocyzachowywanie dyskrecji niewiele nam pomoże.Nie wiem tylko, czy poradzisz sobie z takimmaleńkim komputerem do pomocy?- Teraz, kiedy miasto jest już uwolnione, a stwór wyczerpany po walce.- Timmyzastanowił się chwilę.- Bez połączenia z Homerem to będzie oczywiście dość męczące, alenie, aura Smoka nie powinna mi już przeszkadzać.- A więc zostajesz.W razie potrzeby dysponujesz na miejscu wystarczającymzapasem energii, aby teleportować nawet i dziesięć osób.- Czyli się teleportujemy? - zainteresował się Charles.- Mowy nie ma - zaburczał Timothy.- Efekty specjalne gwarantowane, równie dobrzemoglibyśmy zadąć w róg przed spotkaniem ze Smokiem.Po tym, co się tutaj działo,nadprzestrzeń jest dziurawa jak ser szwajcarski.Każdy skok grozi odwiedzinami gości zeZwiata Cieni, utratą rozumu albo zwykłą śmiercią.Nie.Centrum łączności, zgoda, aleteleportacji używamy tylko w nadzwyczajnych wypadkach.Jak już i tak zaczniemy umierać.- Umierać? - bezwiednie powtórzył Charles
[ Pobierz całość w formacie PDF ]