[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu obraz przemawia tysiącem słów".Na stole w kuchni znalazłam świe\o zaparzoną kawę i rogalikidomowej roboty.Pod nieobecność Lilian dobrze czułam się w tymprzestronnym pomieszczeniu.Pomyślałam sobie: chyba lubięgotować.To proste zdanie na chwilę odebrało mi oddech.Lubię gotować?To było niesamowite.Pierwszy raz poczułam łączność z sobą, taką,jaką byłam dawniej.Lubię gotować!Roześmiałam się głośno, łzy stanęły mi w oczach.Przez momentzapomniałam o postanowieniu unikania Nicholasa.Bardzo chciałampobiec do jego gabinetu i podzielić się z nim moim odkryciem.Napewno pomyślałby, \e zwariowałam.Poza tym wydał ścisłe polecenia,aby mu nie przeszkadzano; zwłaszcza \ebym ja tego nie robiła.Byłamo tym przekonana.Nawet jeśli nie było nikogo, z kim mogłabym podzielić się tąwiadomością, czułam, \e był to pierwszy prawdziwy wyłom w skale,która oddzielała mnie od przeszłości.To był początek, pierwszyprzebłysk pamięci.Teraz do mnie nale\ało robienie kolejnychwyłomów w ścianie, do chwili kiedy stanę się wolna.Wcią\ uśmiechając się do siebie, zauwa\yłam pęk kluczy wiszącyna gwozdziu obok drzwi.Po chwili wahania podeszłam i zdjęłamklucze ze ściany.Trzymałam je i czułam, jak bicie serca przyspieszyłopod wpływem poczucia winy, ale i pełnego nadziei o\ywienia.Weszłam na drugie piętro, u\ywając tylnych schodów; nie chciałamprzechodzić obok wejścia do pracowni Nicholasa.Z rozczarowaniemstwierdziłam, \e \adne z drzwi na tym piętrze nie były zamknięte naklucz.Sypialnie nie mogły kryć \adnych interesujących mnie śladów itajemnic.Naprzeciwko mojego pokoju znajdowała się sypialnia, do którejwprowadzili mnie Greg i Hal Chapman, kiedy zobaczyłam swojezniszczone ubrania.Kiedy tylko tu weszłam, jeszcze zanimzobaczyłam niepościelone łó\ko i białą koszulę rzuconą na krzesło,wiedziałam, \e był to pokój Nicholasa.Wyczułam jego zapach.Bez ruchu stałam w drzwiach.A więc to tu spał mój mą\.Podrugiej strome korytarza.Nasze sypialnie dzieliło kilka kroków.Wróciło niedawne pragnienie i przyłapałam się na myśli, \echciałabym bardzo poło\yć się na tym łó\ku, chłonąć utrwalonyzapach, sprawdzić, czy w prześcieradło zachowało choć trochę ciepłajego ciała.Mimo wszystkiego, co zaszło w nocy, mimo mojegorannego postanowienia, musiałam z konsternacją przyznać, \e nadalpo\ądałam Nicholasa.To uczucie przeniknęło moje ciało i niczymfala brzeg morza - rozlało się na wszystkie zmysły.Wybiegłam z pokoju, jakby był nawiedzony przez złe moce.Zresztą w pewnym sensie tak było.Stojąc w korytarzu, starałam sięzłapać oddech.Kiedy udało mi się wziąć w garść, weszłam poschodach na trzecie piętro.Było tu mniej przestrzeni ni\ na ni\szych piętrach; w powietrzuunosił się słaby zapach lekarstw.Znajdowały się tu tylko trzy pokoje.Sprawdziłam drzwi.Wszystkie były zamknięte.Klucze brzęczały w moich dr\ących rękach, kiedy szukałamwłaściwego, aby otworzyć pierwsze drzwi.Po kilku nerwowychpróbach znalazłam pasujący klucz.Poczułam się winna, gdy zorientowałam się, i\ weszłam dosypialni Lilian, ale zaraz pocieszyłam się myślą, \e ona nie postępujeinaczej.Oko za oko! Jednak wcale nie poczułam się du\o lepiej.Dwaminusy nie dają plusa.Wstrzymałam oddech.Ktoś mi to kiedyś powiedział."Dwaminusy nie dają plusa".Przedtem.przed szpitalem.Przed napadem.Jedno z rodziców? Nauczyciel? Mocniej zabiło mi serce.Pamięćzaczęła wracać.Na razie tylko w przebłyskach, to prawda.Ale do tegoranka nie było nic.To przekonało mnie jeszcze bardziej, \e,pozostając w Kruczym Gniezdzie, postąpiłam słusznie.Rozejrzałam się po pokoju Lilian.Jeśli ju\ się tu znalazłam, niemogłam po prostu wyjść, nie przyjrzawszy się niczemu.Pozawszystkim, ta kobieta budziła we mnie w takim samym stopniuodrazę, co ciekawość.Wystrój pokoju odpowiadał charakterowi jego właścicielki - byłsurowy i raczej ponury.Proste łó\ko, drewniana szafka, szary fotel zlampką do czytania, biurko.W pokoju panował nienaganny porządek.Wszystko le\ało na swoim miejscu.Zresztą, nie było tu du\o rzeczy.W zasadzie tylko jedno przykuło moją uwagę - oprawione zdjęciestojące na szafce.Podeszłam bli\ej, \eby się mu przyjrzeć.Był na nim młody, mo\edwudziestoletni Nicholas.Ju\ wtedy jego rysy były uderzającowyraziste.Zmiało i pogodnie patrzył w obiektyw aparatu.Obok niegostała młoda kobieta z czarnymi włosami.Promienny uśmiech nadawałblasku jej surowej twarzy.Młodsza, weselsza Lilian.Lilian wszczęśliwszych czasach.Ponownie, mimo wszystko, zrobiło mi się jej\al; pomyślałam te\, \e musiała być du\o młodsza, ni\by to sugerowałjej obecny wygląd.Spojrzałam na szuflady.Chęć ich przeszukania walczyła we mniez poczuciem, \e byłoby to niewłaściwe.Wyznaję, i\ wysunęłam lekkogórną szufladę, aby zaraz ją zamknęłam - zawstydzona i zła na siebie.Wyszłam szybko z pokoju, czując się jak podglądaczka.Wahałamsię, czy otworzyć kolejne drzwi, uświadomiłam sobie jednak, \e takdogodna okazja mo\e się nie powtórzyć i zmusiłam się do dalszychposzukiwań.Pokój znajdujący się obok sypialni Lilian wypełniony był starymimeblami i kilkoma wielkimi półkami pełnymi ksią\ek.W pierwszejchwili pomyślałam, \e są to ró\ne wydania horrorów Nicholasa, alegdy podeszłam bli\ej, ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam klasycznedzieła literatury, wiele tomików poezji, nawet kompletne wydaniedzieł Szekspira.Otworzyłam kilka ksią\ek z brzegu.Wszędziewidniało nazwisko i ekslibris Nicholasa.W ostatnim pokoju na tym piętrze było ciemno i duszno.Zapaliłam światło.Pomieszczenie okazało się przyjemnym, choćnajwyrazniej od dawna nie odkurzanym salonem.Zapewne od dwóchmiesięcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]