[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mary miała dobry gust iwiedziała, jak powinien ubierać się prawdziwy dżentelmen.Killiannosił na palcu duży sygnet z brylantem.Z początku Mary miała231Anulaouslaandcsnadzieję, że przy pewnych staraniach z jej strony, pierścień możezmienić właściciela i jej szanse na wyjazd do Francji wydatniewzrosną.Przekonała się jednak, że Jack Killian to chytry lis, którydobrze wie, czego chce.Wyjaśnił jej bez ogródek, że do tej porynigdy nie płacił za miłość i wcale nie zamierza zmieniać swoichprzyzwyczajeń.Jeśli zaś chodzi o te sprawy, to Mary nie ma się nawetco wysilać, bo i tak nie jest nią zainteresowany.Wiedziała, że kłamał.Zdradzały go oczy, których nie mógłspuścić z jej biustu, ręce, które mimochodem wyciągał w jej kierunku.Wyraznie widziała, że jej pragnie, a co dziwniejsze - odwzajemniałato uczucie.Pierwszy raz w życiu czuła, że naprawdę chce być zmężczyzną.Powiedział, że ma pewien plan.Zaciągnął ją do swojego stolikaw pubie Ten Bells" i poił piwem z sokiem.Mary zawsze uważała nato, co pije.Musiała się mieć na baczności, żeby nie skończyć jakLizzie.Plan Killiana spodobał się jej jednak i uznała, że wart jestryzyka.Gdyby im dwojgu udało się złapać Rozpruwacza, wcale niemusiałaby wyjeżdżać do Paryża, żeby trafić na scenę.W samymLondynie zostałaby zasypana ofertami.Killian powiedział, żenazwaliby ją heroiną Whitechapel", że on sam zadbałby o to, byzapewnić jej w swej gazecie należytą reklamę, że ludzie tłoczyliby się,żeby tylko ją zobaczyć.Niebawem wszystko się wyjaśni.Killian kupił już broń i jutrowieczorem mieli zastawić pułapkę.Nie wiedziała, skąd ten232Anulaouslaandcsdziennikarz miał takie informacje, ale mówił, że Rozpruwacz nakolejną ofiarę upatrzył sobie właśnie ją.Jej rola, to zwabić go dopokoju i czekać, aż Killian wpadnie do środka z odbezpieczonympistoletem w dłoni.Jeśli będzie musiał, zabije go.W ten sposób obojebędą mieli zapewniony sukces.Mary podniosła wzrok.Ujrzała brązowe, pełne determinacjioczy, patrzące na nią znad ładnie skrojonych ust i równo przyciętychwąsów.- Dobrze to sobie wykombinowałeś - pochwaliła go.- Nie może się nie udać.Chyba mi ufasz? Wiesz, że nienaraziłbym cię na niebezpieczeństwo.- Nigdy w życiu nie ufałam mężczyznom - odrzekła zuchwale,odchylając do tyłu głowę.Wzrok Killiana spoczął na jej ustach.Wiedziała, o czympomyślał, i po raz pierwszy w życiu poczuła ogarniające ją ciepłowzajemności.- Mnie możesz zaufać.W końcu oboje mamy tyle samo dozyskania.- Tyle że ja mam więcej do stracenia - zauważyła.Przyjrzał sięjej uważnie.- Nie chciałbym cię stracić - powiedział niespodziewaniełagodnym tonem.Mary nawet nie drgnęła.- Pamiętam, jak mówiłeś, że te sprawy cię nie interesują.233Anulaouslaandcs- Mówiłem tylko, że nie zamierzam płacić za miłość.Nieinteresuje mnie spędzenie z tobą dziesięciu minut, albo nawet kilkudni.Chcę mieć cię całą, na zawsze.- Spojrzał na nią z tak wielkątęsknotą, że Mary poczuła, jak jej serce zaczyna bić szybciej.Wtedy ją pocałował.Od lat nikt jej nie całował.Klienci zwykleprzechodzili od razu do rzeczy, co Mary przyjmowała z ulgą, gdyż niemusiała się za bardzo angażować.Lecz kiedy Killian nachylił się nadstolikiem i jego usta musnęły jej wargi, doznała całkiem nowego,nieznanego uczucia.Przez drobną chwilę, która zdawała się trwać całą wieczność, aw której ich usta trwały złączone w tkliwym pocałunku, Maryniespodziewanie poczuła, jak łzy napływają jej do oczu.Nigdy dotądnie całowała i nigdy nie płakała.- Killian.- zaczęła, żeby wyznać mu miłość, lecz nie pozwoliłjej dokończyć.- Zdaję sobie sprawę - powiedział z goryczą - że szukaszbogatego faceta, który zapewni ci wygodne życie.Niestety, niespełniam tych warunków.- Jeśli złapiemy Rozpruwacza, oboje staniemy się sławni.A jakbędziesz sławny, staniesz się bogaty.Spojrzał jej w oczy.- Tak, masz rację.- Więc jutro w nocy? - upewniła się z nieskrywanym zapałem.Killian niespodziewanie pokręcił głową.- Nie, nie.Rozmyśliłem się, to zbyt niebezpieczne.234Anulaouslaandcs- Nie bądz głupi! - Mary ogarnęła nagle ekscytacja.Zrobią to,uda im się.Niemożliwe, żeby cokolwiek mogło jej grozić.- Przecieżbędziesz mnie pilnował, a ja sama też mam głowę na karku, no nie? -przekonywała.- Nie jestem taka głupia jak te stare ropuchy.Będę sięmieć na baczności.Mówię ci, musi nam się udać.ZłapiemyRozpruwacza, a potem będziemy żyć długo i szczęśliwie.I w dodatkurazem.Wstała i nachyliła się, żeby znowu go pocałować.Wtedy onwyciągnął dłoń i dotknął jej piersi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]