[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wszedłdo kuchni, zobaczył gościa.Wiera częstowała herbatą sąsiada z czwartego piętra, znanego w całymdomu społecznika, zbierającego stale pieniądze na potrzeby społeczne i obklejającego całą klatkębezsensownymi obwieszczeniami o zachowaniu czystości, zakazie palenia papierosów na klatkachschodowych i wyrzucaniu z okien  zbędnych przedmiotów codziennego użytku".Wszystkie teobwieszczenia były napisane fioletowym atramentem, który dawno już wyszedł z użycia, nagrubym pakowym papierze z zachowanymi na brzegach śladami po zetknięciu z nerwowym nożem.%7łenia, dawny kolega z roku z Mendelejewki, za każdym razem, kiedy przychodził do Szurika,odklejał je i zebrał już całą kolekcję tych dyrektyw, nieodmiennie zaczynających się od  zabraniasię".I oto teraz Wiera poiła herbatą tego starego idiotę, a ten, wytrzeszczając niegdyś orle oczy,dzgał palcem powietrze i oburzał się z powodu niepłacenia składek partyjnych.Szurik w milczeniunalał sobie herbaty, a Wiera popatrzyła na syna cierpiętniczym wzrokiem.Niepłacenie składekpartyjnych nie odnosiło się w najmniejszym stopniu do niej, sąsiad był, jak się w toku rozmowywyjaśniło, sekretarzem domowej organizacji partyjnej emerytów.I zaszedł po sąsiedzku pogadać zledwie ukrywanym zamiarem wciągnięcia Wiery Aleksandrowny do społecznej pracy.Na łysejmałej głowie sekretarza partyjnego płasko siedziała przetłuszczona tiubietiejka niegdyś czerwonegokoloru, a z nozdrzy i uszu sterczały żywe i świeże zarośla.Z pojawieniem się Szurika przerwał swoją energiczną przemowę, pomilczał chwilę, a potemzdecydowanie, cały czas tak samo dzgając powietrze palcem, ale już w kierunku Szurika,powiedział:* A pan, młody człowieku, zawsze trzaska drzwiami windy.* Przepraszam, więcej nie będę * odpowiedział mu Szurik całkiem poważnie, a Wiera uśmiechnęłasię do Szurika ze zrozumieniem.Staruszek zdecydowanie wstał, lekko zachwiał się i wyciągnął przed siebie papierową rękę:* Wszystkiego dobrego.Niech pani pomyśli, Wiero Aleksandrowna, nad moją propozycją.Adrzwiami windy proszę nie trzaskać.* Dobranoc, Michaile Abramowiczu * wstała i odprowadziła go do drzwi.Kiedy drzwi się zamknęły, oboje zachichotali.* A z uszu! A z uszu! * płakała ze śmiechu Wiera.* A tiubietiejeczka! * wtórował jej Szurik.* Drzwiami windy.drzwiami windy.* zanosiła się Wiera * niech pan nie trzaska!A wyśmiawszy się, wspomnieli Jelizawietę Iwanownę * oto kto by się z całej duszy śmiał.Potem Szurik przypomniał sobie o pudełku: * Mnie tu gościńców nadawali!Zdjął kartonową pokrywkę i zaczął wykładać wszelkie rzadkości i spożywcze rarytasy, z wielkąstarannością zapakowane w syberyjskim przydziałowym sklepie spożywczym dla kuzynasekretarza partyjnego, prawdziwego, a nie zabawnego, jak ten Michaił Abramowicz.Ale o tymSzurik słowem nie wspomniał, powiedział tylko:* Premia za pracę.Z tego żartu nie miał się kto pośmiać.27.Waleria Adamowna była wściekła: jej oczy podmalowane na niebiesko, zwęziły się, a nabrzmiałezwykle wargi w różowej szmince były tak zaciśnięte, że pod nimi ukształtowały się nie bardzosympatyczne zmarszczki.* No i co mam z panem zrobić, Aleksandrze Aleksandrowiczu? * postukała po stole zgiętym małympalcem.Szurik stał przed nią w pozie pokory, zwiesiwszy głowę, cały jego wygląd przedstawiał poczuciewiny, a w głębi duszy odczuwał całkowitą obojętność co do swojego losu.Był przygotowany na to,że go zwolnią za niestawienie się do pracy, ale wiedział także, że bez pracy nie zostanie, jakrównież bez zarobku.Poza tym Walerii zupełnie się nie bał, i chociaż nie lubił sprawiać ludziom nieprzyjemności i nawetodczuwał niezręczność przed kierowniczką, że złamał dane jej słowo, bronić się nie zamierzał.Dlatego powiedział z pokorą:* Według pani uznania, Walerio Adamowna.Czy ona złagodniała przez tę pokorę, czy też ciekawość wzięła górę, ale pomiarkowała surowość,jeszcze trochę postukała palcami po stole, ale już w jakimś przyjemnym rytmie, i powiedziałaswojsko, nie jak kierowniczka:* No, dobrze, opowiadaj, co tam u ciebie się działo.I Szurik uczciwie opowiedział, jak było, nie wspominając, naturalnie, o wilgotnych nocnychobjęciach, że odegrał rolę prawowitego małżonka, był wszystkim okazany jak trofeum, a wyjechaćo czasie nie mógł, dlatego że według zamiaru teścia, o czym go wcześniej nie uprzedzono,powinien jeszcze odebrać dziecko ze szpitala.* I jak dzieciątko? * Zaciekawiła się Waleria Adamowna.* Właściwie się jej nie przyjrzałem.Zerknąłem w szpitalu i od razu na lotnisko.Ale dziewczynka wkażdym razie nie czarna, całkiem normalnego koloru.* A jakie daliście jej imię? * chciała wiedzieć Waleria.* Maria ma na imię.* Maria Korn, znaczy się * z zadowoleniem wypowiedziała Waleria Adamowna.* Aadnie brzmi.Nie po plebejsku.Maria Korn.Po raz pierwszy usłyszał to imię z nazwiskiem i przeraził się: jak to, ta córka Stowby,wnuczka Giennadija Nikołajewicza, będzie nosić nazwisko jego dziadka, jego babci.W papierachona jest już tak zapisana.I zrobiło mu się trochę dziwnie i niezręcznie przed babcią.niepomyślał.jakoś nieodpowiedzialnie.Roztargnienie wyraznie odbiło się na jego twarzy i nie pozostało niezauważone.* Tak, Aleksandrze Aleksandrowiczu, to śluby bywają fikcyjne, a dzieci fikcyjne nie bywają *uśmiechnęła się szeroko Waleria Adamowna.Szurikowi w tej samej chwili przyszła do głowy interesująca myśl: ślub jego był według umowyfikcyjny, o tym wiedział i on, i sama Stowba, i Faina Iwanowna.Ale czy nie złamały niewątpliwejfikcyjności tego ślubu te dwie i pół nocy na Stowbinym tapczanie, kiedy to on tak pomyślnie grałrolę zaginionego kochanka.Waleria Adamowna również w tym momencie doświadczyła instynktownej przenikliwości: właśnieten młody człowiek, taki duchowo niewinny i miły, a zewnętrznie bardzo pociągający, mógł dać jejto, czego nie doświadczyła ani w dwóch strasznych związkach, ani w licznych miłosnych przygodach, które zdarzyło się jej mieć.Siedziała w fotelu, w swoim maleńkim gabinecie, naprzeciw niej stał Szurik, chłopaczek namizernym stanowisku, przystojny młody człowiek, który niczego od niej nie potrzebował, porządnychłopak z dobrej rodziny, ze znajomością języków obcych * uśmiechnęła się w duchu * wszystko tobyło napisane na nim dużymi literami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Erotyczny pamietnik masazysty
    Wilson Andrew Kłamliwy język
    Erskine Barbara Na progu ciemnośÂ›ci
    Laurens Stephanie Czarna Kobr Nieuchwytna narzeczona
    Christie Agata Noc W Bibliotece(1)
    Smith Lisa Jane Tajemny krąg 1 Inicjacja. Zakładniczka
    Robert Ludlum Zew Halidonu
    Zakaz wjazdu Czeslaw Bialczynski
    Turtledove Harry Superwulkan wybuch
    City of Gold and Shadows Ellis Peters
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.xlx.pl