[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzuciłasię w ich stronę i otworzyłana oścież drzwi ogrodowe.Zadrżałem, kiedy o tym wspomniała, gdyż w przypadkubardziejgwałtownegopożaru nagłydopływ zimnego powietrza byłby z pewnością tragiczny w skutkach.Ale płomienie musiałyjuż w dużej mierzezostać opanowane i szczęściem na zewnątrz wciążpanowała wilgoć.Caroline wyprowadziła chwiejącegosię Roderickana kamienne schody, po czym wróciłado matki.Dym rozproszył się nieco, opowiadała,ale pokój sprawiał iście piekielne wrażenie: rozgrzanyjakkocioł,rozświetlonysetkami diabolicznych punkcików i gęsty od wirującychsłupów ognia, którezdawały się celować prosto w jej ręce i twarz.PaniAyres kaszlała i z trudem chwytała oddech, miała rozczochrane włosyiusmoloną koszulę nocną.Betty przynosiła garnki z wodą - i tak otozwęglone fragmenty dywanu, koców i papieru stopniowozamieniałysię u ich stóp wkałuże gęstej,smolistej mazi.Gaszenie pożaru zajęło im wieleczasu, gdy tylko bowiem udawało im sięzdławić jednozródło ognia i przechodziłydonastępnego,po chwili odkrywały, żepoprzednie rozgorzało na nowo.Dlategowolały nie ryzykować i krążyły odjednych zgliszczy do drugich, metodyczniepolewając jewodą i dusząc każdą, najmniejszą choćby iskrę.Wszystkietrzysłaniały się na nogach od dymu, a łzy ciekłyim strumieniami, żłobiąc nazabrudzonych dymem policzkachbiałe ścieżki.Wkrótce odkryły, że drżą,po części w wyniku napięcia, po części zwyczajnie z zimna,które zchwilązdławienia ognia błyskawicznie opanowało pokój.Roderickstał w drzwiach, kurczowo uczepiony framugi.Był wciążbardzo pijany,a w dodatku - co w świetle jego przeżyć bynajmniejniepowinno dziwić-widok płomieni i dymuwręcz go sparaliżował.Patrzył ze zgrozą, ale bezczynnie, jak matka z siostrą opanowująsytuację; następnie pozwoliłsięwprowadzić dośrodka, ale gdy zaprowadziły go do kuchni i posadziły przy stole, szczelnieopatulonegokocem, powoli zaczęło doniegodocierać, jak niewiele dzieliło ichod katastrofy, igorączkowo chwycił siostrę za rękę.196- Widzisz,co się stało, Caro?- powiedział.-Widzisz, o co muchodziło?Boże, jest sprytniejsze, niż myślałem!Gdybyś sięnie obudziła.Gdybyśnie przyszła.- O czym on mówi?- spytała pani Ayres, zaniepokojona dziwnymzachowaniem syna.-Co to wszystko ma znaczyć, Caroline?- Ależ nic - odrzekła Caroline, która oczywiście dobrzewiedziała,co Roderick ma na myśli,lecz pragnęła oszczędzić matcetej informacji.- Jeszczenie wytrzezwiał.Roddie, proszę cię.Ale on zaczął się zachowywać "jak wariat": najpierw przycisnął ręcedo oczu, a następniedotknął włosów i ze zgroząspojrzał na swoje palce,gdyż miał nawłosach pomadę, która podwpływem dymu zamieniła sięw sadzę.Odruchowo wytarłręce w koszulę.Rozkaszlał się, z trudem chwytając oddech,co wywołało kolejny napad paniki.Ponownie wyciągnął rękę do Caroline."Przepraszam!", powtarzał raz zarazem.Oddychał ześwistem, dmuchając wokół smrodemniestrawionego alkoholu,przekrwione oczy lśniły w brudnej twarzy, a koszulę miał doszczętnieprzemoczonąod deszczu.Roztrzęsiony zwrócił się do matki.-Wybacz, mamo!Po wydarzeniach w płonącym pokoju jego zachowanie przepełniłoczarę.Pani Ayres przezchwilę spoglądała na syna ze zgrozą.-Cicho bądz!- krzyknęła wreszcie łamiącym sięgłosem.- Na miłość boską, bądzże wreszcie cicho!- Akiedy wciąż nie przestawał mamrotać i zawodzić, Caroline jednym susem znalazła sięna wprostniego, zamachnęła się iuderzyła go w twarz.Powiedziała mi pózniej, że zanim jeszcze dotarło doniej, co zrobiła, poczuła piekący bólwręce;machinalnie podniosła ją do ust,takprzerażona i zdumiona, jakby to jejwymierzonopoliczek.Rod ucichłraptownie i zasłonił twarz.Pani Ayres stała zewzrokiem utkwionymw syna; ramiona jej podrygiwały i wciąż nie mogła złapaćtchu.- Ależ z nas banda wariatów - rzuciła niepewnie Caroline.- Jesteśmy wariaci, mówię wam.Betty?Jesteś tam?Dziewczyna podeszła bliżej; wytrzeszczała oczy,a na jej pobladłejtwarzywidniały tygrysiepręgisadzy.197. - W porządku?- spytała Caroline.Betty skinęła głową.- %7ładnych poparzeń, nic?-Nic, panienko.Mówiła szeptem, alejej głos zabrzmiał krzepiąco i Caroline odetchnęła.- Grzeczna dziewczynka.Byłaś bardzo, ale to bardzo dzielna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Allen Danice Siostry Darlington 01 Zachowaj mnie w pamięci
    02.Kenner Julie Trylogia Starka Wezwij mnie
    03.Kenner Julie Trylogia Starka Spełnij mnie
    Lingas Łoniewska Agnieszka Szukaj mnie wœród lawendy
    Ciemnosci wez mnie za reke LEHANE DENNIS
    POWIEDZ ŻE MNIE KOCHASZ Krentz Jayne Ann
    Fleming Ian Szpieg, który mnie kochał (2)
    Dennis Lehane Ciemnoœci, weŸ mnie za rękę
    Maxwell Megan Proœ mnie, o co chcesz 01
    PS18 Pan Samochodzik i Bursztynowa Komnata t.2 Szumski Jerzy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • atheist.opx.pl