[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Smarowała kanapki jak automat.Abby jej nie wystarczała.Pragnęła Jake'a, całego Jake'a.Równie\ jego zaanga\owania,miłości, nie tylko po\ądania.Zresztą zawiodła się na swojej córce.Kiedy Jake znajdował się w pobli\u, mała byłapogodna i kochająca, lecz gdy wyjechał traciła humor i stawała się nieznośna.Wcale nie dlatego, \eby jej nie lubiła.Czasami bardzo \ywiołowo okazywała jej swojąsympatię.Po prostu dla niej była obcą kobietą, nie mogła zastąpić jej ojca, którego ubóstwiała.Czuła się opuszczona i to odbijało się w jej zachowaniu.No có\, zrozumienie faktu wcale nie czyni \ycia łatwiejszym.Zwłaszcza, jeśli tęskni się zamiłością córki prawie tak samo jak za miłością mę\a.Abby i Jake weszli razem, gdy ona rozkładała talerze na stole.W garniturze był przystojny,\e serce znowu jej się ścisnęło.Abby miała na sobie stare d\insy i powyciągany sweter.- Dzięki.Uprzejmość Jake'a dra\niła ją.Szybko zjadł śniadanie, szybko wypił kawę.- Dostaniesz niestrawności - ironicznie zauwa\yła Abby.- Tato, naprawdę musiszwyje\d\ać? Mam teraz ferie, a zawsze gdzieś się w tym czasie wybieraliśmy.- Nie tym razem, maleńka.Jestem zbyt zajęty.Laine pracuje.Poproś panią Foale, \eby cięgdzieś zabrała.- To nie to samo!- Mogę wziąć dzień wolnego - szepnęła Laine.- Nie trudz się!Abby zerwała się z krzesła i jak burza wypadła z kuchni.- Teraz widzisz, co miałam na myśli - powiedziała do mę\a.- Jestem spózniony.Jakoś sobie poradzisz - cmoknął ją w policzek i ju\ był przy drzwiach.-Zadzwonię wieczorem.Telefon do hotelu zapisałem w notesie, le\y koło aparatu.- Do widzenia.Czy to jest ten Jake, unikający jej wzroku, zabiegany, przepracowany? Był obcy.Powoli weszła po schodach i zajrzała do pokoju Abby.Dziecko, zwinięte w kłębek le\ałona tapczanie słuchając muzyki.Laine wyłączyła radio i usiadła na brzegu łó\ka.Abby spojrzała na nią obra\ona.- Słuchałam muzyki!- Abby, porozmawiajmy.Kochanie, kiedy twojego ojca nie ma w domu, brakuje mi go taksamo jak tobie.- Nie wyje\d\ał tak często, zanim się nie pojawiłaś.- Wiem o tym - mówiła przez ściśnięte gardło.Czy\by Abby czytała w jej myślach.? -Spróbuj go zrozumieć! Jest bardzo zajęty pracą, a teraz, gdy my mamy siebie do towarzystwa,sądzi, \e mo\e spokojnie wyjechać na dłu\ej.A mo\e jednak wezmę wolny dzień i gdzieś sięwybierzemy?- Nie, dziękuję.Poproszę panią Foale, jeśli będę chciała wyjść, chocia\ i tak dzisiaj nie jestzbyt ładnie.Idz do pracy, Laine.- Abby! - Laine mocno przytuliła córkę, ale dziewczynka pozostała sztywna inaburmuszona.- Lepiej ju\ pójdę.Wrócę dziś pózniej.Pewnie nie zdą\ę nakarmić psów, zrobisz toza mnie?- Tak.Abby sturlała się z łó\ka i poszła pobawić się z psiarnią.W tym momencie przyszła paniFoale.Laine jechała do pracy w nastroju idealnie pasującym do dzisiejszego deszczowegoporanka.Luty był w tym roku wyjątkowo ponury.Około południa nieco się przejaśniło.Blade słońce przedarło się przez chmury, rzucając wątłe promienie na jej biurko.Zastanawiała się, czy pani Foale wyszła z Abby na spacer.Co teraz robi Jake?Westchnęła cię\ko i w nagłym przypływie energii znowu zabrała się do pracy.Była takzajęta, \e zapomniała o dręczących ją troskach.Pół godziny pózniej zadzwonił telefon.- To pani Foale - usłyszała zaniepokojony głos sekretarki.- Jest bardzo zdenerwowana.Laine skurczyła się w sobie Jake!? Abby?!- Połącz mnie z nią - powiedziała krótko, czując, \e jakaś lodowata ręka chwyta ją zagardło.- Pani Bennington? - usłyszała dr\ący głos gospodyni.- Chodzi o Abby.Nie dopilnowałamjej.Wybiegła na ulicę.Laine czuła jak jej zasycha w ustach.Słuchawka omal nie wyśliznęła się ze spoconej ręki.- Proszę powiedzieć po prostu, co się stało? - krzyknęła.- Bawiła się z psami w ogrodzie.Coffe i Goldie szalały jak zwykle i pewnie wypadły nadrogę, Abby wybiegła za nimi.- pani Foale przerwała.- I co się stało?- Byłam w kuchni, gotowałam obiad, nagle usłyszałam pukanie do drzwi.Mę\czyzna byłblady jak śmierć.Potrącił Abby samochodem.powiedział, \e wyje\d\ał zza zakrętu, nie miał\adnych szans, by ją ominąć.Krew odpłynęła jej z twarzy.Pokój wirował.Z całej siły chwyciła się za biurko.Dalszesłowa pani Foale słyszała poprzez narastający szum w uszach.- Zabrali ją do szpitala.Była nieprzytomna i.mocno krwawiła.Natychmiast wezwałamkaretkę.Przyjechali bardzo szybko.- Gdzie ona jest? - przerwała te wyjaśnienia.Pani Foale podała adres szpitala, Laine natychmiast zerwała się na nogi.- Czy zawiadomiła pani pana Jake'a?- Próbowałam dzwonić pod ten numer, który zostawił, ale go nie było.- Proszę spróbować jeszcze raz i zostawić wiadomość.Będę w szpitalu.- Dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]