[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli nie ma pan nic przeciw temu, ja zaopiekuję się panem do tego czasu.Tom poczuł, że znów narasta w nim irytacja, niemal gniew a więc przyjechał tu taki kawał drogipo to, by się dowiedzieć, iż Stanton właśnie zażywa sjesty! Obecność dziewczyny tłumiła jegogniew.Wiadomość była przykra, ale posłanka czarująca.Można by utonąć w tych jej oczach.Miałaszerokie usta z małymi bruzdami przecinającymi policzki, co nadawało jej twarzy wyraz jakby sięciągle uśmiechała.Tom znów próbował dociec, kim ona jest.Czy córka mówiąc o ojcu użyłabyjego imienia? Czasami tak się zdarza.Nagle przypomniały mu się słowa Constantina: Stantonrżnie dziewczyny jak król.zalicza jedną ślicznotkę po drugiej".Tom zamyślił się.Nie mógł w touwierzyć.W tawernie nie wziął słów Constantina poważnie, przecież ten Stanton ma sześćdziesiątlat! Maurice powiedział dodała że zechce pan zapewne odpocząć po podróży.Tom wątpił, czy Stanton rzeczywiście coś takiego powiedział.Sądził raczej, że dziewczynadostrzegła jego irytację i stara się w bardziej dyplomatyczny sposób przedstawić sytuację. Czemu nie? wzruszył ramionami, godząc się na propozycję.Kiedy się śmiała, na policzkachukazywały się dołki. To co,idziemy? zapytała. Musimy pójść tędy.Idąc obok niej Tom co chwila zapadał się w piasek, podczas gdy ona na bosaka posuwała sięnaprzód jak sportsmenka. Dobrze pan podróżował? spytała uprzejmie.Znów go zastanowił jej dziwny sposób formułowania myśli.Większość ludzi powiedziałaby: Miałpan dobrą podróż". Dobrze odparł, myśląc nad jej śpiewnym akcentem.Melody to dobre imię dla niej.36Gdy zaczęli wspinać się pod gorę, upał się nasilił.Bryza, którą czuł nad morzem i jeszcze na molo,znikła, gdy oddalili się od brzegu.Zatrzymał się, by zdjąć marynarkę.Uśmiechnęła się współczująco. Już niedaleko.W willi czeka na pana zmiana odzieży.Będziepan mógł popływać, jeśli przyjdzie panu na to ochota. Jej szczególny akcent uderzał tylko przyniektórych słowach.Na przykład pływać" wymawiała jak płyfać".Efekt był ujmujący. Zmiana odzieży? powtórzył jak echo.Stanton pomyślał o wszystkim. Na pewno poczuje się pan lepiej stwierdziła, a potem spytała: Lubi pan pływać? Niekiedy.Zatrzymali się przed ostatnim zakrętem, by popatrzeć na zatokę. Helena" z silnikami na pełnychobrotach rozpędzała się właśnie na wodzie, by po chwili wznieść się w powietrze.Widokwzlatującego hydroplanu przypomniał Tomowi sprawę jego podróży powrotnej.Już miał o tospytać, lecz Melody zaczęła pokonywać ostatnią pochyłość. Nie marudzmy rzekła.Jesteśmy prawie na miejscu.Kiedy dotarli do szczytu, Tom stanął jak oniemiały.Przed nimi rozciągał się szeroki taras zbasenem i tryskającymi fontannami.Dopiero teraz Tom zobaczył cały budynek.Z dołu widać byłotylko piętro.Lewe skrzydło willi ciągnęło się na długość około czterdziestu stóp, prawe nawetwięcej.Tę długą i niską fasadę poprzecinano łukami mauretańskimi, oplatał je trójlistny bluszczmalgaski i inne tropikalne pnącza o barwnych liściach.Różowy kamień, z którego willęzbudowano, przecinały białe okiennice, co nadawało budynkowi swoisty rytm.Wszędzie mnóstwokwiatów wysypywały się z donic, wylewały ze skrzynek.Tu i ówdzie posągi z białego marmuru.Całość tchnęła spokojem i dostojeństwem, pozostawiając wrażenie niezwykłego piękna.Tom przyglądał się temu niemal minutę, zanim zdał sobie sprawę, że Melody go obserwuje.Roześmiała się. Wszyscy tak samo reagują na ten widok.W moim przypadku trwało to całąwieczność, zanim doszłam do siebie.Uśmiechnął się słysząc ten potoczny zwrot, który zabrzmiał prawie jak należy, a i dlatego, żeśmiech dziewczyny miał w sobie coś zarazliwego.Jej urok zdążył już rozproszyć jego wcześniejsząirytację.Była tak naturalna, tak nie zepsuta swoim pięknem! Ta garstka przystojnych kobiet, któreTom znał, zachowywała się z wyniosłością graniczącą z lekceważeniem.Nosiły swoje piękno jakwojskowe37dystynkcje; oczekiwały komplementów i przyjmowały je niby znudzeni oficerowie odbierającyhonory._ Najpierw pójdziemy do pana pokoju powiedziała spoglądającz niesmakiem na jego koszulę. Będzie się pan mógł przebrać w coś znacznie lżejszego. Okay zgodził się i podążył za nią przez taras.Minąwszy basen, przeszli pod jednym zmauretańskich łuków i znalezli się w środku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]