[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W innym momencie byłobyto naprawdę śmieszne, jednak nigdy nie było mi mniej do śmiechu.Pasażerowie, być może świadomie,lecz raczej pchnięci instynktem samozachowawczym, rzucili się na dywan w momencie, gdy pistoletmaszynowy otworzył ogień, a teraz ledwie śmieli podnieść głowy.Doszedłem do wniosku, że straciłemprzytomność najwyżej na kilka sekund.Przesunąłem wzrok na prawo.Carreras i jego syn stali tam, gdzie przedtem.Tony Carreras trzymałteraz w ręku rewolwer.Mój rewolwer.Za nimi, na podłodze, dojrzałem zbitą grupkę leżących lubsiedzących ludzi: Cerdana, pielęgniarkę , którą zastrzeliłem, i jeszcze trzy osoby.Tommy Wilson, uroczy, roześmiany, beztroski Tommy Wilson był martwy.Nigdy więcej nie będziemiał kłopotów z matematyką.Nie potrzebowałem starego doktora Marstona i jego krótkowzrocznych oczu, by stwierdzić, żeWilson nie żyje.Leżał na plecach i wyglądał tak, jakby mu odstrzelono klatkę piersiową - zapewneprzyjął na siebie największy impet tego zmasowanego ognia.A Tommy nawet nie dotknął swojej broni.Archie MacDonald leżał wyciągnięty na boku, tuż obok Wilsona.Wydawało mi się, że jest zbytsztywny, o wiele za sztywny.Był odwrócony, więc nie widziałem przodu jego ciała, lecz wydawałomi się, że kule pistoletu maszynowego pozbawiły go życia tak samo, jak Tommy ego Wilsona.Widziałem krew, spływającą z całej jego twarzy i szyi i wsiąkającą powoli w dywan.Kapitan Bullen byt jedynym, który siedział.Nie był martwy, ale nie postawiłbym złamanego groszana to, że będzie mu dane żyć długo.Był w pełni przytomny, z ustami ściągniętymi i wygiętymiw nienaturalnym uśmiechu i białą, wykrzywioną bólem twarzą.Jego prawy bok, od ramion do pasa, byłprzesiąknięty krwią do tego stopnia, że nie widziałem, którędy wleciała kula.Widziałem jednakjasnoczerwone bąbelki na jego wargach, świadczące o tym, że dostał postrzał w płuca.Znów na nich spojrzałem.Na Bullena, MacDonalda, Wilsona.Trudno by było znalezć trzechlepszych ludzi, a trzech lepszych marynarzy - wykluczone.Oni tego nie chcieli, nie chcieli tej krwi, bólui śmierci, wszystko czego chcieli, to wykonywać swoją robotę tak cicho i spokojnie, jak to możliwe.Ciężko pracujący, przyjacielscy i bezgranicznie przyzwoici ludzie, nie szukali gwałtu, nie myślelio gwałcie, a teraz leżeli martwi lub umierający.MacDonald i Bullen zostawili rodziny, Tommy Wilsonnarzeczoną w Anglii i dziewczynę w każdym porcie Ameryki i Karaibów.Patrząc na nich nie czułemprzykrości, smutku, gniewu czy szoku - byłem zimny, zrównoważony, jakbym był od tego wszystkiegooderwany.Przeniosłem wzrok na rodzinę Carrerasów i Cerdana i złożyłem sobie w duchu przysięgę.Na moje szczęście Carreras jej nie usłyszał ani nie wiedział, jak dalece była nieodwołalna, gdyż bylito bystrzy, przewidujący ludzie i zastrzeliliby mnie na miejscu.Nie czułem żadnego bólu, ale przypomniałem sobie kafar, który cisnął mną o bar.Spojrzałem w dółna nogę.Od połowy uda, aż do miejsca sporo poniżej kolana, moje spodnie były tak przesiąkniętekrwią, że nie było widać najmniejszego białego skrawka.Dywan wokół mojej nogi też był zakrwawiony.Ten dywan, przypomniałem sobie jak przez mgłę, kosztował ponad dziesięć tysięcy funtów, a tej nocyniewątpliwie mocno mu się dostało.Lord Dexter chybaby wpadł w szał.Znów spojrzałem na nogęi pomacałem mokry materiał.Trzy dziury, a więc dostałem trzy razy.Przypuszczałem, że ból nadejdziepózniej.Dużo krwi, o wiele za dużo.Zastanawiałem się, czy nie mam przeciętej tętnicy.- Panie i panowie - odezwał się Carreras.Dłoń musiała go boleć jak diabli, lecz nie było tego widaćpo jego twarzy.Nienawiść i furia, które tak niedawno widziałem, były już tylko wspomnieniem.Wróciłdo równowagi, stał wytworny, majestatyczny, całkowicie panując nad sytuacją.- Bardzo tegowszystkiego żałuję, naprawdę bardzo.- Lewą ręką machnął w kierunku Bullena, Wilsona, MacDonaldai mnie.- To wszystko było tak niepotrzebne, straszliwie niepotrzebne, a spowodował to kapitan Bullenprzez swoją głupotę.- Większość pasażerów już powstała.Zobaczyłem Susan Beresford, stojącą obokojca, wpatrującą się we mnie tak, jakby widziała niezbyt dobrze: jej oczy pośród bladej twarzy byłynienormalnie wielkie.- Przykro mi również z powodu szoku, jakiego doznaliście, a państwa Beresfordprzepraszam za zepsucie zabawy.yle wam odpłacono za waszą uprzejmość.- Daj pan spokój tym cwanym gadkom - przerwałem.Mój głos zupełnie nie przypominał mojegogłosu, raczej ochrypły, napięty rechot żaby, cierpiącej na zapalenie krtani.- Zawołaj pan lekarzado kapitana Bullena.Dostał postrzał w płuca.Spojrzał na mnie z namysłem, potem na Bullena i znów na mnie.- Pan jest niemal niezniszczalny, panie Carter - rzekł w zamyśleniu.Pochylił się i zerknął na mojązalaną krwią nogę.- Dostał pan trzy razy, ma pan pewnie zmasakrowaną nogę, a jednak dostrzega pantak drobny szczegół, jak strumyczek krwi na ustach kapitana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]