[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aneta i tak musiała pozostać w domu Marty, która za nic niewybaczyłaby jej porzucenia w takiej chwili.Przy okazji wynajęcieodremontowanego mieszkania pozwoliłby im na pokrycie nakładówna prace w piwnicy, a Aneta zyskałaby środki na spłatę kredytu naremont swojego mieszkania.Dopóki nie rozwiążą wszystkichproblemów, będą trzymać się razem.Potem Aneta wróci do siebie, aMarta zostanie w domku wraz z jego zawartością.- Jesteś nareszcie! - Aneta przywitała ją w drzwiach.- Mamy problem!- Od dawna - przyznała jej rację Marta.- Coś się zmieniło?Nie wydawała się przejęta wiadomością.Na twarzy przyjaciółkinie było śladu histerii ani łez.Raczej podekscytowanie.CokolwiekRS94się stało, nie mogło to być nic gorszego od zwłok spoczywających wpiwnicy domu.- No właśnie nie wiem, ale pora, żebyśmy się wzięły dochłopaków.Nie mówię tylko o murarce.Musimy ustalić, po co tuprzyjechali! - Aneta szła krok w krok za Martą, niemalże depcząc jejpo piętach.- Ale co się właściwie stało? - Teraz Marta poczuła jednak lekkieukłucie niepokoju.Była w tak dobrym nastroju, że nie miała ochotydopuszczać do siebie nieprzyjemnych myśli, ale najwyrazniej cośsię wydarzyło, skoro Aneta sprawiała wrażenie bardzo przejętej.Poza tym nie mogła pozbyć się wizji czającego się w ciemnościachArka.- Zauważyłaś kogoś?- Niezupełnie.Słuchałam radia i mówili o tym samochodzie, któryznalezli.Wiesz, o którym.- No wiem.Ale wiadomo było, że prędzej czy pózniej ktoś sięzainteresuje porzuconym autem.I tak cud, że dopiero teraz.- Martazaczęła szykować kanapki na kolację.- Tym się tak martwisz?- To nie wszystko.Samochód należał do naszego autostopowicza.- Nie możesz powiedzieć od razu, o co chodzi? Przecież wiem, żedo niego.Podejrzewają nas? Ktoś go tu widział? - dopytywała sięMarta.Aneta dotąd nie powiedziała nic, czego by już nie wiedziały.- Problem polega na tym, że Andrzej i Ryszard siedzieli za napadna sklep jubilerski.Zrabowali około miliona złotych w biżuterii igotówce.Aupu nigdy nie odnaleziono! - zakończyła triumfalnie.- Skąd o tym wiesz?- Mówię, że z radia.Wcale mnie nie słuchasz - skarciła ją Aneta.- A co dokładnie mówili? - Tym razem Marta okazała należyte,pełne niepokoju zainteresowanie.- Znalezli samochód i ustalili właściciela.Okazało się, że toczłonek gangu, skazany za udział w tamtym napadzie.O samymnapadzie dużo nie mówili.Tylko tyle, że przestępcy zrabowali kasęi biżuterię, a łupu nigdy nie odnaleziono.- Spojrzała wyczekująco.-RS95Dalej nie łapiesz?! - zirytowała się, widząc, że przyjaciółka niereaguje na jej rewelacje, tylko siedzi zamyślona.- Aapię dwie rzeczy.- zaczęła powoli Marta.- Po pierwsze, mój eks nie ma z tym nic wspólnego, przynajmniejz dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć to założenie.A podrugie, o dwóch osobach nie mówi się gang".Tak sądzę.- Oj, Marta.Chodzi mi o to, że skoro bandziory tak ciągną donaszego domu, to mają w tym jakiś cel!- Myślisz, że schowali łup gdzieś tutaj i teraz, po wyjściu zwięzienia chcą go odzyskać? - Marta zakręciła palcem kółeczko naczole, dając do zrozumienia, co o tym sądzi.- No nie wiem, ale sama musisz przyznać, że coś w tym jest.- Masz zamiar rozwalić mi dom, szukając skarbu? - spytaładrwiąco Marta.- Daj spokój, przez lata mieszkali tu poprzedniwłaściciele, starsi ludzie.Nie wierzę, żeby mieli coś wspólnego ztym napadem.A jeśli jakimś cudem coś tu było, to oni to znalezli.- Chyba masz rację.- Aneta nie była zadowolona z konkluzjiprzyjaciółki.- Mówili coś jeszcze? - dociekała Marta.- A co mieli mówić?- Było ich więcej?- Więcej czego? Kasy? A milion to mało?- Skup się, kobieto.Ilu było tych bandytów?- A po co nam to wiedzieć? - spojrzała zdziwiona.- Bo dwóch mamy w swojej piwnicy.Chcę wiedzieć, ilu ichjeszcze może przyjść.- Czyli miałam rację, że łup jest ukryty tutaj.- Nie sądzę.Już ci mówiłam, że w to nie wierzę.Chodzi o to, w cooni wierzą.- Czyli co? - Aneta nie rozumiała, o co właściwie chodziprzyjaciółce.Nie wierzy, że w domu znajdują się zrabowanekosztowności, ale wierzy, że złodzieje w to wierzą, a oni wierzą, boco.?RS96- Nie wiem co! - zdenerwowała się Marta.- Poprzedni właścicieleto porządni starsi ludzie.Co mogli mieć wspólnego z napadem?- Oni może nic, ale rodzina? - rzuciła Aneta.- Z tego, co wiem, mieli tylko córkę.Zmarła na białaczkę.Dziwneto wszystko.- To może znajomi córki? - nie dawała za wygraną Aneta.- Odpada.Chorowała od dziecka.Nawet do szkoły nie chodziła.Indywidualny tok nauczania, szpitale, sanatoria.To całe jej życie.Nie mieli żadnej innej rodziny.- Tak ci powiedzieli.- Nie rozumiem.- Marta zmarszczyła brwi i spojrzała pytającona koleżankę.- Ty też nie mówisz ani o swoich bliskich, ani o byłym mężu.Może i tamci dwoje mieli w rodzinie czarną owcę, do której niechcą się przyznać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]