[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwołania nie pomogły.Szambelan zamknął się z transporterem wódki i pił.Powytrzezwieniu poszedł do ścinki.Tak naprawdę wyboru niemiał.Jego osada: gmina, poczta, szkoła, kościół, posterunek,gospoda i nadleśnictwo, leży w puszczy, młody mężczyznamoże albo wyjechać, albo pracować przy drzewie,niekoniecznie przy wyrębie, las potrzebuje różnej usługi.Szambelan nie chciał porzucić domu, został drwalem.Wyciągał i trzydzieści miesięcznie, a pięć lat temu złotówkabyła cięższa.Lecz nie miały smaku ni zarobek, ni dziewczyny,ni gorzała.%7łarło Szambelana pragnienie zemsty, aż wykręciłnielichy numer.Pewnego wieczoru podczas zabawy wnadleśnictwie rozłożył na elementy dacze naczelnika. Naczelnik miał tyle wrogów, ile włosów na głowic, a piestropiący donikąd nie doprowadził.Szambelan nie palcemrobiony, rzeką przyszedł i rzeką odszedł.I tak postawiłpierwszy krok na złej drodze.Następnym razem już nie niszczył.Kradł.Dobrał dwóchpomocników ze swojej brygady, wysokie zarobki przez długiczas ich osłaniały, a oni po robocie golili posiadłości.Zdążyliobrać letnie siedziby całego gminnego establishmentu izdrowo podkosić wojewódzki, gdy dopełniła się miara.Nakryli ich w daczy szefa okręgowej gastronomii ihotelarstwa.Podczas konfrontacji poszkodowany wypierał się w żyweoczy własności odnalezionej u Szambelana: obrusów ibielizny pościelowej ze stemplami podległych dyrektorowikarawanserajów i knajp, zaś inny, szef domu towarowego nieprzyznawał się do dwóch kolorowych telewizorów i znacznejliczby zmechanizowanego sprzętu gospodarstwa domowegoze swojej daczy, jeszcze inny odżegnywał się od dywanów.Nie ich.Pewno ten złodziej nie pamięta, gdzie rabował, zaśteraz rozdziela wedle kompetencji poszkodowanych, a możeumyślnie cień niesławy na nich rzuca.Zapączkowały czynySzambelana.Prokurator parę nowych dochodzeń pozakładał.Kiedy Szambelan wrócił z więzienia, po tamtymnaczelniku ślad zarósł.Teraz obiecano licencję, tylko niebardzo miał za co ręce zaczepić, wszystko poszło na grzywnyi rekompensaty za skradzione mienie.Jedynie dom się ostał,zbudowany przez ojców, kiedy Szambelan dopiero na świecićsię zaczął.Powrócił do ścinki, wyciągał i czterdzieści tysięcyna miesiąc, lecz obecnie gówniarka kosztowała znaczniewięcej. Sam rozumiesz, jak dostałem od Alkora list,natychmiast odpowiedziałem: przyjeżdżam pod koniecmiesiąca, po rozliczeniu u leśniczego.Na co z pocztydostałem wezwanie do telefonu z przywołaniem.WtedyAlkor podał adres, zaznaczył, jeżeli go nie zastanę, mamczekać aż do skutku, otrzymam wiadomość jeśli nie osobistąto pisemną.Telegraficznie nadał zaliczkę.Otrzymałemprzekazem dwadzieścia tysięcy. Na jaki adres wysyłałeś list? Urząd pocztowy, taki a taki, poste restante.BliskoUliczki, teraz sprawdziłem, gdzie to jest.Więc siedzę istróżuję, skoro dostałem nawet zadatek.W tej sytuacji zsamych nudów wziąłem fuchę u Blacharza, tylko nierozumiem, co w domu narzeczonej jest do pilnowania. %7łebyś się tylko w co nie wplątał, Szambelan. Nie mój ból, robię za najmitę, mnie nie obchodzi, skądBlacharz bierze serwis, zresztą on na zimne dmucha,kradzionego nie kupuje. Myślę o Alkorze, co powiedziałeś o nas Hefowi? Nic.10Znowu siedział w wykładanym mahoniem barze.Wświetle przyściennych lamp koloru wina lśniło szkło, nikloweszczudła hockerów i twarze mężczyzn modelowane ugrem icieniem jak indiańskie totemy.Na podium znowu ta dziewczyna Alkora odprawiałaswoje misterium.Poszedł za nią, kiedy odchodziła okrytapeleryną, odsunął mężczyznę w srebrnym smokingu, któryzabiegł mu drogę i wtargnął do garderoby, zanim striptizerkazdążyła zamknąć drzwi. Muszę zobaczyć się z Alkorem. Dlaczego przyszedł pan tutaj? Podał nazwę lokalu i imię pani, poza tym znam tylkoadres w Młocinach, ale tam od dawna nikogo nie ma. Pan jest., stamtąd odetchnęła pod tą swoją opończą. Razem z Alkorem siedzieliśmy w więzieniu, jeśli tomiała pani na myśli. Co on tutaj robi? mężczyzna w srebrnym smokinguzajrzał bez pukania. Sprawa rodzinna wyjaśniła dziewczyna. Do ubieralni gościom wstęp wzbroniony. Nie nudz, człowiek jest z drogi, lepiej powiedzoberstowi, aby przysłał kolację.Teraz idz stąd, chcemyporozmawiać. Dziękuję, już jadłem powiedział Aukasz nie chcącsprawiać kłopotu. Ale ja nie.Po wyjściu srebrzystego przytknęła palec do ust iprzystanęła wsparta o framugę. Lubi podsłuchiwać.Tu wszyscy chcą wszystko wiedzieć.Plotkarski światek, rozumiesz.Jak ci na imię, chyba mogęmówić do ciebie po imieniu? Aukasz. Aukasz.A więc, Aukaszu nie będziemy tutaj mówili osprawach ważnych, tylko zjemy kolację, w domu nic nie mampoza puszkami.Zresztą, szczury wszystko wyjadają,umyślnie, żeby mi bardziej zatruć życic, jakby i bez nich niebyło dość okropne.Pojedziemy do mnie, rozgościsz się,odpoczniesz, napijemy się czegoś dobrego, mam schowanąwcale dobrą flaszkę mówiła nerwowo, prędko, jakby wobawie, że nie zdąży wszystkiego powiedzieć.Milczał.Zastanawiał się, co ona ma na myśli mówiąc oszczurach. Napijmy się, dobrze nam zrobi, jest tylko jednaszklanka, łyknij pierwszy, no, bez ceremonii, jesteś gościempatrzyła, jak pije.Wyjęła z jego ręki puste szkło, nalała iwychyliła naparstek brandy.Tu się zaczyna złudzenie, pomyślał patrząc nanagromadzone pod trójdzielnym lustrem słoje, puzdra,flakony i całą upiększającą technikę. Obsłuż się dziewczyna przełknęła drugą porcjęalkoholu i podsunęła butelkę ja się tymczasem przebiorę.Weszła do kabiny z natryskiem, przenośnego urządzeniajakie, widać, ustawiono tu przystosowując pomieszczenie nagarderobę.Zaszumiał prysznic, ściany z mrożonego szkła wniklowych ramach zamazywały kontur postaci.Zapukano.Zawołała, ażeby otworzył.Uchylił drzwi i wprogu przyjął tacę z kolacją. To deputat Iwy, jedna dzisiejsza, druga jutrzejsza.Jagościom nie podaję podkuchenna nie przyjęła zapłaty,tylko próbowała zajrzeć do środka, ale Aukasz był za wysoki izasłaniał sobą przejście, więc zadowoliła się napiwkiem iobejrzeniem sobie gościa striptizerki. Jedzmy póki gorące Iwa wyszła zza parawanu wsukience z fabrycznie zmiętej tkaniny nazywanejgnieciuchem.Zwyczajna dziewczyna.Podobała się Aukaszowi. Idziemy odsunęła talerz, skąd dziobnęła parę kęsów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]