[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz wytrącono mnie z niego, ale nie wiem, czy mam się cieszyć.Wrócą uczucia,namiętności - i te dobre, i te złe.- Co też pan mówi! Jak można się nie cieszyć! Kiedy pan tu przyszedł.Ile to już dni?- Dwanaście.-.i skręcał się z bólu na leżance w izbie przyjęć, strach było na pana patrzeć - twarznieboszczyka, nic nie je, temperatura trzydzieści osiem stopni.A teraz? Chodzi pan wgości.Prawdziwy cud - tak odżyć w ciągu dwunastu dni! To się u nas rzadko zdarza.Faktycznie - dwa tygodnie temu bezustanny ból żłobił jego twarz głębokimiziemistymi bruzdami.Teraz było ich o wiele mniej.I pojaśniały.- Całe szczęście, że dobrze znoszę radioterapię.- Szczęście to za mało! To sukces! - z przekonaniem powiedziała Zoja.Kostogłotow uśmiechnął się.- Miałem w życiu tak mało sukcesów, że ten z rentgenem słusznie mi się należy. Nawet sny mam teraz jakieś takie mgliste i przyjemne.To chyba oznaka powrotu dozdrowia.- Być może.- A więc tym bardziej muszę się zorientować, co i jak.Chcę zrozumieć, na czympolega terapia, jakie są rokowania, czy grożą komplikacje.Czuję się o wiele lepiej - możewystarczy już tej kuracji? Muszę wiedzieć! Ani Ludmiła Afanasjewna, ani WieraKorniljewna nic nie mówią, leżę jak ten królik doświadczalny.Zoja, proszę, niech paniprzyniesie anatomopatologię! Nie puszczę pary z ust!Nalegał z takim zapałem, że zawahała się i dotknęła gałki szuflady biurka.- Ma ją pani tutaj? - domyślił się Kostogłotow.Zojeńko, proszę! - Wyciągnął nawetrękę.- Kiedy ma pani następny dyżur?- W niedzielę.- Oddam pani w niedzielę! Załatwione? umowa stoi?Jaka była ładna i dobra z tą złotą grzywką, z tymi wypukłymi oczami!Nie widział natomiast siebie - rozkudłanych włosów, sterczących na wszystkie stronyjak na poduszce, i nie dopiętej piżamy, spod której ze szpitalną prostotą wystawał rąbekbawełnianego podkoszulka.- Tak, tak, tak - już wertował książkę, przeglądał spis treści.- Bardzo dobrze.Wszystko tu jest.Dziękuję.Czort wie, jeszcze mnie przeleczą ci lekarze.Oni myślą tylko oswoich wykresach, a nie o pacjencie.Może jakoś im się urwę.Za dobra apteka wykańczaczłowieka.- No tak! - Zoja plasnęła w dłonie.- I po co ja to panu dawałam? Proszę oddać!Pociągnęła książkę do siebie - najpierw jedną ręką, potem obiema.Nie puszczał.- Podrze pan książkę z biblioteki! Proszę oddać!Napięta tkanina fartucha jak gdyby oblewała krągłe jędrne ramiona i jędrne drobneręce.Szyję miała Zoja bardzo proporcjonalną - ani chudą, ani grubą, ani za krótką, ani zadługą.Walcząc o książkę znalezli się blisko siebie.Jego nieregularna twarz rozpłynęła się wuśmiechu.Nawet blizna nie wyglądała już tak strasznie, była blada, zadawniona.Wolną rękądelikatnie odrywał jej palce od książki i perswadował szeptem:- Zojeńko, przecież na pewno popiera pani oświatę i wykształcenie.Jak możnaodmawiać człowiekowi prawa do wiedzy? %7łartowałem, nie przerwę leczenia. Ona też szeptała z wyrzutem:- Nie zasługuje pan na tę książkę! Dlaczego pan tak zaniedbał własne zdrowie?Dlaczego nie przyjechał pan wcześniej? Dlaczego zjawił się pan tak pózno, prawie w agonii?- E - westchnął półgłosem Kostogłotow.- Nie było środka transportu.- A cóż to za miejsce, z którego nie można wyjechać? A samolotem?Dlaczego pan tak zwlekał? %7łeby doprowadzić się do takiego stanu! Czemu wcześniejnie przeniósł się pan w jakieś bardziej cywili xxzowane okolice?Był tam w ogóle lekarz albo przynajmniej felczer?Puściła książkę.- Jest lekarz, ginekolog.Nawet dwóch.- Dwóch ginekologów? - zdumiała się Zoja.- To tam są same kobiety?- Wręcz przeciwnie, kobiet tam brakuje.Ale jest dwóch ginekologów.Nie ma za tolekarzy innych specjalności.Nie ma też laboratorium.Nie było gdzie zbadać krwi.MiałemOB sześćdziesiąt i nikt o tym nie wiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Ewa wzywa 07 104 Gabrusiewicz Aleksander Pozyczyc narzeczona i umrzec
    Janusz Aleksandra Miasto magów 01 Dom Wschodzacego Słonca
    Aleksander Dubrow & Wieniamin Puszkin Parapsychologia I Wspolczesne Przyrodoznawstwo
    Sowa Aleksander (pseud. Szulc Artur) Era wodnika
    § Danecka Aleksandra 02 Tajemnica królowej Saby
    Aleksandrowicz Marianna Chytry dwa razy traci
    Aleksander Kaminski Funkcje Pedagogiki Spolecznej.rtf
    Weissberg Cybulski Aleksander Wielka czystka
    sowa zdunczyk aleksandra miedzy cielesnoscia
    Harris Thomas Hannibal Lecter 02 Milczenie owiec
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • briefing.htw.pl
  • ) ?>