[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie upÅ‚ynÄ…Å‚ nawet tydzieÅ„, a już zdążyÅ‚przedstawić nowego lokatora wiÄ™kszoÅ›ci sÄ…siadów, przy okazji, jako zaprzysiÄ™gÅ‚y anarchista iniestrudzony orator, nie omieszkaÅ‚ nakreÅ›lić przed nim ostatnich wydarzeÅ„ historycznych,okraszajÄ…c swe mowy zapalczywymi politycznymi komentarzami, które Andrés, zafascynowanyotaczajÄ…cymi go nowoÅ›ciami, puszczaÅ‚ mimo uszu.PrawdÄ™ mówiÄ…c, ledwie docieraÅ‚o do niego,że z koÅ„cem stycznia król Alfons XIII przyjÄ…Å‚ dymisjÄ™ Primo de Rivery, że generaÅ‚ BerenguerwziÄ…Å‚ na siebie misjÄ™ sformowania nowego gabinetu, a lud Madrytu biedny, niewyksztaÅ‚cony icoraz bardziej wzburzony takim stanem rzeczy zaczyna w sposób coraz bardziej stanowczydomagać siÄ™ od swoich przywódców radykalnych zmian.Marcelino zaprowadziÅ‚ też Andresa do gimnazjum im.kardynaÅ‚a Cisnerosa.To wÅ‚aÅ›nietam, wedÅ‚ug zostawionych przez doñÄ™ ManolitÄ™ instrukcji, chÅ‚opak miaÅ‚ przygotować siÄ™ doegzaminu maturalnego, który otworzy mu drogÄ™ na studia.Jego braki w wyksztaÅ‚ceniu byÅ‚ywtedy jeszcze ogromne.CaÅ‚Ä… wiedzÄ™, którÄ… miaÅ‚ w gÅ‚owie, zawdziÄ™czaÅ‚ kilku klasom najbardziejelementarnej edukacji, lekturze książek kupowanych wedle widzimisiÄ™ kapryÅ›nej matkichrzestnej i tomom mÅ‚odzieżowej encyklopedii poÅ‚ykanej z zapaÅ‚em przez ostatnie lata.To dziÄ™kiniej miaÅ‚ pojÄ™cie o tak egzotycznych dziedzinach, jak geografia, technika stosowana czy folklorrozmaitych ludów Å›wiata.BrakowaÅ‚o mu natomiast podstawowych wiadomoÅ›ci z matematyki,gramatyki, Å‚aciny czy francuskiego; nie miaÅ‚ zielonego pojÄ™cia o koncepcjach etycznych czysocjologicznych, nie wiedziaÅ‚ też, co oznacza systematyczna nauka.ByÅ‚ nieodrodnym dzieckiemhiszpaÅ„skiego systemu oÅ›wiaty z poczÄ…tków XX wieku, kiedy prawie sześćdziesiÄ…t procentspoÅ‚eczeÅ„stwa nie umiaÅ‚o pisać i czytać, a nauczyciele których wciąż brakowaÅ‚o otrzymywaliz opóznieniem swoje i tak bardzo skromne pensje.Ale Andrés niewiele sobie robiÅ‚ z problemów owego zimnego poranka, gdy szedÅ‚ ulicÄ…Reyes razem z Marcelinem, i razem z nim przekroczyÅ‚ po raz pierwszy próg gimnazjum im.kardynaÅ‚a Cisnerosa.Ich listem żelaznym byÅ‚a proÅ›ba napisana przez doñÄ™ ManolitÄ™ do samegodyrektora.W peÅ‚nej namaszczenia ciszy przemierzali za bedelem korytarz, przez którego oknasÄ…czyÅ‚o siÄ™ do Å›rodka zimowe Å›wiatÅ‚o.Zciskali w dÅ‚oniach swoje proletariackie berety, starali siÄ™stawiać bezszelestne kroki, Å›wiadomi tego, jak bardzo nie pasujÄ… do tak szacownego miejsca.Nie musieli czekać dÅ‚ugo usiedli posÅ‚usznie na Å‚awce, którÄ… pogardliwym gestemwskazaÅ‚ im bedel, ale już po chwili koÅ›cisty, Å‚ysy jegomość wyszedÅ‚ im na spotkanie.Zerwali siÄ™z Å‚awki na równe nogi, jakby ktoÅ› ukÅ‚uÅ‚ ich w poÅ›ladki.Mężczyzna ledwo siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.ByÅ‚ todon Eladio de la Mata, dyrektor we wÅ‚asnej osobie.ZaprosiÅ‚ ich do swojego gabinetu, peÅ‚nego książek, oprawnych w ramki dyplomów iportretów równie znamienitych mężczyzn, którzy przed nim piastowali to zaszczytne stanowisko.PrzeczytaÅ‚ z uwagÄ… list bÄ™dÄ…cy częściÄ… testamentu doñi Manolity, wysÅ‚uchaÅ‚ potem przemowychÅ‚opaka, wiele razy Å‚agodnym, acz stanowczym gestem nakazujÄ…c milczenie gadatliwemuMarcelinowi, który chciaÅ‚ wziąć sprawy w swoje rÄ™ce i zmienić siÄ™ w adwokata Andresa.PotemzadaÅ‚ mÅ‚odzieÅ„cowi kilka pytaÅ„, na które ten odpowiedziaÅ‚ ze spokojem i dojrzaÅ‚oÅ›ciÄ… zupeÅ‚nieniezwykÅ‚Ä… dla jego wieku i spoÅ‚ecznego pochodzenia.Potem gÅ‚os zabraÅ‚ don Eladio.Modulowanym, dobitnym tonem, wyÅ‚uszczyÅ‚ chÅ‚opcu, najakich to filarach miaÅ‚a siÄ™ odtÄ…d wspierać jego egzystencja, jeÅ›li naprawdÄ™ chciaÅ‚ uzupeÅ‚nić brakiw wyksztaÅ‚ceniu i zdawać na uniwersytet.OpowiedziaÅ‚ mu o trygonometrii, deklinacjach iwysiÅ‚ku, o greckich poetach, wzorach chemicznych i uporze.O równaniach, rozbiorze zdania, owytrwaÅ‚oÅ›ci.MÅ‚odzieniec sÅ‚uchaÅ‚ jak urzeczony, starajÄ…c siÄ™ nie uronić ani sÅ‚owa z tej przemowyi zapamiÄ™tać wszystkie koncepcje, wszystkie padajÄ…ce nazwiska, wszystkie idee.Kiedy półgodziny pózniej opuszczali gabinet, zarówno dyrektor, jak i przyszÅ‚y uczeÅ„ mieli wrażenie, że toprzedsiÄ™wziÄ™cie może siÄ™ udać.Biedny Marcelino zaÅ› zrozumiaÅ‚, że w życiu umknęło mu coÅ›bardzo ważnego.W milczeniu opuÅ›cili gimnazjum.Kiedy znalezli siÄ™ na ulicy, Marcelino z rÄ™kami wkieszeni ruszyÅ‚ przodem, stawiajÄ…c kroki tak wielkie, że trudno go byÅ‚o dogonić.Andrés, któremuw gÅ‚owie rozbrzmiewaÅ‚y wciąż sÅ‚owa don Eladia, staraÅ‚ siÄ™ nie stracić go z oczu.Po chwiliMarcelino wszedÅ‚ do baru przy targu Mostenses.PrzepychajÄ…c siÄ™ Å‚okciami, dotarli do kontuaru izamówili dwie szklaneczki wina.Popijali w milczeniu otoczeni gwarem rozmów.ChÅ‚opak niebardzo rozumiaÅ‚, co siÄ™ staÅ‚o Marcelinowi, dlaczego tak zwykle gadatliwy, teraz siÄ™ nie odzywaÅ‚.W koÅ„cu anarchista o wielkim sercu i równie wielkich brakach w wyksztaÅ‚ceniu dopiÅ‚ swojewino i z hukiem odstawiÅ‚ szklankÄ™, walÄ…c niÄ… w kontuar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]