[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak jestem panu bardzo zobowiązana. Maja żegna się najuprzejmiej, jakpotrafi.W kuchni obiera mandarynkę, dzieli ją na cztery cząstki, jedną zjada sama, drugą wciskamiędzy wargi cuchnącego alkoholem faceta, który z ręką zwisającą ku podłodze śpina kanapie jej ojca.Pruski mruczy i nie otwiera oczu, ale połyka słodko-kwaśny kawałeki rozchyla usta, prosząc o kolejny.Niecałą godzinę pózniej oboje parkują na końcu nieodśnieżonej gruntowej drogi przedniewielkim, na oko trzydziestoletnim domem-klockiem należącym do profesora Edmunda Kraba.Przysypany bielą ogród zarośnięty jest splątanymi chaszczami, w których ukrywają się tłustewróble.Robert w wiatrówce naciągniętej na gruby sweter wyskakuje z toyoty pierwszy.Chcejeszcze szybko zapalić.Ręce trzęsą mu się paskudnie, dwa razy upuszcza zapalniczkę.W bezwietrznej lodowatej przestrzeni gęstniejąca para z jego płuc tworzy razem z kłębami dymuszary słup nad głową.Krople chłodnego potu zamarzają mu na czole.Majka wkłada do torbyegzemplarz Trzeciego zamachu i zbiera rzucone na tylne siedzenie papiery.Poprawia włosy,korzystając ze wstecznego lusterka, po czym wysiada.Zapinając karakułowy trencz, podchodzido wysokiej furty.Zmarznięty z wierzchu śnieg trzeszczy pod butami do konnej jazdy.Gdywciska dzwonek stylizowany na antyczną kołatkę z głową lwa, Pruski staje przy niejwyprostowany jak żołnierz na warcie i mocno ściska ramieniem, jakby chciał dodać odwagi,choć sam ledwo stoi na nogach.Dłuższą chwilę czekają na odzew ze środka otoczeni krystalizującą się parą, zimnymblaskiem słonecznego poranka i własną niepewnością.* *Profesor, wyższy od Pruskiego mężczyzna ze zmęczoną, poprzecinaną żyłkami twarzą,wita gości w półotwartych stalowych drzwiach mocnym uściskiem dłoni.Mimo wczesnej poryjest w ciemnym garniturze, pod szyją ma pąsową apaszkę.W jego domu czuć zapach lekarstw,starego papieru i kadzidełek.Na półkach, drewnianych obudowach grzejników i w kątach stojązwiędłe pelargonie, między nimi figurki Buddy i złożone jedna na drugiej przykurzone książki. Nasz drogi Konstanty obecnie w Warszawie? Papa jest w Edynburgu na zjezdzie.Wraca dwudziestego czwartego. Kawy? Herbaty? Naleweczki? A jakie nalewki pan oferuje? Robert stara się nie kasłać i nie okazywać nadmiernegozainteresowania ofertą.Niech to będzie niewinna wymiana uprzejmości. Orzechówka, gruszkówka i tradycyjna z pigwy. To może tę ostatnią.egh-reghhh.proszę.Maja zamawia herbatę.Dostaje ją w małym kuflu od piwa.Plus kawałek makowca.Siadają przy wielkim, okrągłym stole nakrytym dywanem i zagraconym.Adwokat częstujeczerwonymi marlboro.Robert wyciąga swoje papierosy i od razu chowa rozedrgane dłonieza plecami.Krab odgarnia wczorajsze gazety, spod których wyłania się popielniczka.Nalewka z pigwy ma jasnobursztynowy kolor i jest mocna jak wszyscy diabli.Po pięciuminutach gładkiej wymiany zdań na temat niedawnej powodzi, chuliganerii podającej sięza patriotów, nadchodzących wyborów oraz spodziewanej fiesty przed monumentem w BiałołęceMaja przechodzi do rzeczy. Jak już mówiłam panu profesorowi, kolega napisał z moją pomocą biografię księdzaprezesa Telewizji Horeb. Jeszcze raz ci gratuluję, tak jak rzekłem.Gratuluję obojgu.Wysoce ciekawy temat.I arcyciekawy człowiek. Książka jest już wydrukowana, przyniosłam egzemplarz.Chcieliśmy ją od wczorajrozprowadzać na rynku.ale dostaliśmy to. Majka podaje profesorowi Trzeci zamach i papieryz kancelarii Płatek Zmorzyński.Adwokat bierze się najpierw za pismo z pieczęciami.Rozkłada kartki obok siebie.Zaczyna szukać czegoś na stole.Przesuwa grube księgi i pudełka lekarstw.Robert zauważaznajomą hydroksyzynę w tabletkach po pięćdziesiąt miligramów świetna rzecz na białe lękipo trzydniowym piciu.Może przed wyjściem poprosisz, człowieku, żeby ci profesor odpalił połowęopakowania? Na pewno wkrótce się przyda.Wychyla do końca trzeci kieliszek nalewki idzie z nim łatwiej niż z poprzednimi gdypan domu wreszcie znajduje to, czego szukał.Pomiędzy kupką bezładnie wymieszanychdrobiazgów a stosem notesów o różnym stopniu zniszczenia leży futerał z okularami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]