[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybacz, stary.- I został dyrektorem Orbisu" w Krakowie.Przed wojną było rzeczą znaną, \e Mond jest jedynym polskim generałem \ydowskiegopochodzenia.Pamiętali o tym zarówno Polacy, jak i śydzi.Pamiętał o tym on sam, o czymświadczył powy\szy monolog.Poniewa\ Mond znany był jako świetny organizator, krakowski Orbis" kwitł.Za jegodyrekcji był najbardziej wojskowym biurem podró\y na świecie.Nigdzie funkcjinaczelników, referentów, buchalterów, kasjerów i nocnych stró\ów nie pełniło tylu oficerówpo Wy\szej Szkole Wojennej.Mo\e mój tata w Instytucie Produkcji miał ich więcej.Wgabinecie generała przez cały czas jego dyrektorowania wisiał du\y portret marszałkaPiłsudskiego, przed którym meldowali mu się jego podwładni.Był to chyba jedynydyrektorski gabinet w Polsce, w którym zamiast towarzyszy Bieruta i Stalina wisiał towarzyszZiuk.Kiedy władze Krakowa i warszawska centrala Orbisu" za\ądały w trybie nagłymusunięcia portretu, Mond kategorycznie odmówił.Wtedy usunęli go wraz z nim, mimokwitnącego stanu oddziału.Ale wdzięczne krakusy pamiętały o postawie swego dyrektora-genera-ła.I kiedy w 1957roku zmarł, urządzili mu iście królewski pogrzeb, który105zmienił się w manifestację narodową.Cały Kraków \egnał go w kościele Mariackim i zło\yłmu ostatni hołd.Przyszli jego byli \ołnierze i koledzy generałowie, bohaterowie wojnybolszewickiej, w przedwojennych rogatywkach z orłami w koronie i orderami za marsz naKijów: Boruta--Spiechowicz, Jagmin-Sadowski, Juliusz Rómmel, Roman Abraham.Pogrzeb generała Monda miał więc wymiar symboliczny.W jego osobie grzebano rycerskiecnoty Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, z jej hasłem Bóg, Honor i Ojczyna".Hasłemwyszydzanym po wyzwoleniu przez wielu.Kiedy tata wyszedł z Instytutu Produkcji w 1947 roku i został redaktorem naczelnym Zwiata Przygód", szukał dla tego pisma nowej atrakcyjnej formy.Pragnął wprowadzićwartościowe komiksy i starał się o rysowników najwy\szej klasy, jak na przykład MarianWalentynowicz, pamiętając jego znakomitego Koziołka Matołka.W Zwiecie Przygód"rysował Konstanty Sopoćko, jak równie\ Józef Stojek, który wraz z ojcem opuścił Instytut.Gdy w 1948 roku tata w Czytelniku" wydał pierwszą swą powieść - Chłopca z SalskichStepów, to okładkę do niej i liczne rysunki projektował Sopoćko, a Stojek dał ojcu wprezencie satyryczny rysunek z \yczeniami setnego wydania tej ksią\ki.W tym Zwiecie Przygód" debiutowałem jako reporter w 1948 roku.Przede mną zdołał wnim błysnąć Krzysiek Pomian, któremu ojciec powierzył jakieś reporterskie zadanie - wypadłświetnie.Miałem piętnaście lat i byłem w ósmej klasie.Poniewa\ ju\ niezle pisałemwypracowania u naszej pani Swobodowej, która chwaliła treść, obni\ając mi stopień za bykiortograficzne, tata postanowił mnie sprawdzić jako swego reportera i posłał na wywiad dojakiegoś pułkownika - zastępcy Komendanta Głównego Powszechnej Organizacji Słu\baPolsce".Pułkownik bardzo miło mnie przyjął i roztoczył przede mną, jako przyszłościąnarodu", świetlane perspektywy.W organizowanych przez niego ochotniczych hufcachjunacy mieli pracować przy odbudowie kraju i jednocześnie uczyć się.Aączyć przyjemne zpo\ytecznym.Wszystko skrzętnie zanotowałem i potem w pocie czoła w domu napisałem.Tata mi poprawił i oddał do druku.Wkrótce z satysfakcją ujrzałem nie tylko mój tekst, alerównie\ du\e zdjęcie pośrodku strony.Uchwyceni zostaliśmy z tym pułkownikiem z profilu.Na czarno-białym zdjęciu nie było widać ryzykownego koloru włosów, ani piegów, więcbyłem rad i z dumą pokazywałem fotografię kolegom.Nie sądziłem, \e trzy lata pózniej na własnej skórze sprawdzę słowa pułkownika.I tenhufiec stanie się dla mnie wielkim światem przygód".106Ju\ w 1945 roku samorzutnie utworzył się Komitet Korczakowski, który postanowił uczcićczwartąrocznicę śmierci Starego Doktora.W 1946 roku w świe\o odbudowanym TeatrzePolskim w Warszawie odbyła się uroczysta akademia, na której po raz pierwszy zawisłolbrzymi portret Janusza Korczaka ze zmarszczonym w trosce czołem i lekko uciętymczubkiem głowy.Dziś ten portret znany jest na całym świecie, ale wówczas ujrzałem go poraz pierwszy i mogłem porównać z twarzą Doktora zapamiętaną z dzieciństwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]