[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdy następny sektor tej energetycznej rury ma wyższą częstotliwość i izoluje mnie jednocześnieod zewnętrznych wpływów.Na końcu tej rury wyskakuję w trójwymiarową czerń ( mroczne morzeświadomości) na bardzo wysokich dostrojeniach.Liczę że teraz mnie nie zatrzymają.Sposób ma tylkojedną wadę , wymaga olbrzymich zasobów energii , dlatego wyjścia będą na pewno krótsze.No i nie wdrugim ciele a w jeszcze bardziej subtelnym (nazwijmy je trzecim czyli takim które przestaje miećjakąkolwiek formę ,staje się jedynie energetycznym naczyniem świadomości.Dostrajam się do jak najwyższej fazy , drugie ciało pozostaje w obszarze pilnowanym przezzwiadowców ( swoją drogą ciekawe kiedy znajdą na mnie nowy sposób) czyli po prostu łączę się zMTJ-otem , czysto energetyczna jazda.Tak jak podpatrzyłem w siedzibie istot nieorganicznych -opróżniam swoją świadomość ze wszystkich koncepcji na temat swojego wyglądu w pierwszym czydrugim ciele , przestaję myśleć że myślę i szybuję w inne wymiary.Dostrojenie udane , błoooogość ijakieś towarzystwo kilku , no na pewno nie jednego, no chyba że wszechobejmującego.Dominuje bieli róż.Wolność.No ale gdzie ten Jezus !? Ale jestem uparty , jednak muszę to jakoś sprawdzić.Dostrojenie , ruraiiiiiiii wypad.Mknę poprzez przestrzenną czerń.Po prawej stronie widzę postć Buddy zawieszszoną w przestrzeni.Jest nieruchomy jak posąg.Trudno mi ocenić wielkość , nie ma wokół żadnych punktów odniesienia.Mijam go , wzajemnie nie okazujemy sobie żadnego zainteresowania.Szybuję dalej.Zbliżam się do świetlisto zielonkawej mgławicy , przetykanej kulistymi , pustymi(?) przestrzeniami.Po prawej stronie mojego pola widzenie istnieje jakaś ciągłość tej mgławicy z wyodrębnioną( innycharakter energii niż ta w mgławicy ) przestrzenią po mojej prawej stronie ( na tych dostrojeniachniestety nie ma już fajnych człeko, koto, albo inno podobnych bytów) , to tylko energia małointeresująca w opisie ale jakże treściwa w bezpośrednim kontakcie.Od świetlistej zieleni mgławica przechodzi ku środkowi w świetlisto żółtą w końcu świetlisto białą.Nie odczuwam żadnych emocji.- Czy to Jezus ? Pytam ( sam już nie wiem kogo MTJ-ta czy jakiegoś strażnika śnienia )- Tak.- Na pewno ? Nie zostałem oszukany ?- Na pewno.- To dlaczego nic nie czuję ? Ani wszechogarniającej miłości , ani miłosierdzia, nawet odrobinywspółczucia ?- Jesteś rozstrojony.Przyznam że mnie to trochę dotknęło.Myślałem że tak się teraz dostroiłem że to rzadko kiedy tak.37Zaraz! Zaraz.co to znaczy rozstrojony , że niedostrojony czy bez stroju ? No jasne przecież niemam żadnego stroju ani takiego ani takiego.Bezczas- baznamiętość- bezmyśl , nawet nie bez- ale też i nie z-.No a wolność ? BEZWOLNOZ ?!?no bo przecież i nie WOLNOZ ?!? To ta tajemnica trójcy ? No ale to też i nie to coś pomiędzy ? Toraczej coś.JEDNOCZEZNIE !!! Ale przecież już ustaliłem że nie ma jedności ani wielości !!!Aaaaaaaaaaaaaaaaachchchchchchchaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!!!Ale co acha ?Zaraz , zaraz , przecież przed chwilą wiedziałem co ?Ale po co właściwie miałem to wiedzieć ?!?!?Wracam !Ta obojętność to właściwie granica pomiędzy tym co nieznane i tym co niepoznawalne.Granica którejnie jestem w stanie przekroczyć.Kiedy innym razem zbliżałem się do zbyt wysokich dla mniepoziomów energii nie mogłem wejść z nimi w relację.Bariera powstawała z mojego zniechęcenia !Nigdy nie odczułem żadnego przymusu ani agresji z tamtej strony.Pomijam dziwne starcie w moimwłasnym łóżku.Podobnego zniechęcenia i braku własnego zainteresowania doznałem podczaseksploracji własnego strumienia świadomości ginącego gdzieś w wysokich dostrojeniach ( zprzewodnikiem przykrytym obrazem gejszy).Dzisiaj w realu , tłumaczyłem znajomemu ( T.K.) jak powinno się prawidłowo postępować przypierwszej próbie wyjścia.Czułem że dzisiaj mu się uda !!! Kiedy poszedł poprosiłem mojego MTJ-otaaby jeżeli znajomy podejmie dzisiaj próbę wyjścia to w miarę możliwości pomógł.Wieczorem już nie myślałem na ten temat, zaabsorbowany innymi sprawami , nawet sam nieplanowałem wychodzenia tej nocy.Rano budzę się na dzwięk budzika ze świadomego snu.Wracałem z jakiejś dalekiej podróży (bardzo duża szybkość przy lądowaniu ) jakimś dziwnympojazdem który po zetknięciu się z wielopasmową jezdnią z samolotu stał się samochodem.Kiedyautostrada zmieniła się w zwykłą szosę a potem w polną drogę mój pojazd stał się motocyklem.Wrażenie zbliżania się do celu , okolica zaczynała przypominać prowincjonalne zadupie czyli okolicemojego domu.Nastrój beztroski wręcz młodzieńczej nonszalancji.A to zasypałem śniegiemzwiększając obroty tylnego koła jakąś niewiastę stojącą wśród łanów zbóż (!) , a to znów jadąc wśródkwiecistej łąki wąską dróżką najechałem na parę spacerujących staruszków którzy mieli zadziwiającąumiejętność odchylanie się od pionu bez wywracania się.A wszystko to pośród uśmiechów i wzajemnejradości.Rano po przyjściu do pracy ( prawdziwej) odbieram telefon.Znajomemu (T.K.) udało się wyjść.Jestpod sporym wrażeniem , nawet głos się mu zmienił.Kurczę , trochę mu zazdrościłem bo tylko razwychodzi się po raz pierwszy.T.K.widział tuż przed wyjściem nad sobą jakiś czworoboczny fioletowykształt z 6 albo 9 na spodzie.Tego by tylko brakowało żeby to był mój MTJ.Elegant jaki ,patrzcie wysię.38FRAGMENT LISTU DO T.K. Uffffff ! Zwaliłem na Pańską głowę wszystko co aktualnie czytam.Wrócę jednak jeszcze myślą do Pańskiego pytania o PARK Monroe a.Jeżeli znajdzie się Pan w swoim laboratorium z czasów Metody Silwy , po przekroczeniu drzwi , mającpo prawej doradców po lewej fotel i ewentualnie biurko to co ma pan przed sobą ? Nic ! Zcianę !Właśnie kilka miesięcy przed pierwszym wyjściem zainteresowałem się tą pustą ścianą.Stworzyłem wniej drzwi.I otworzyłem je.Niech Pan zgadnie co za nimi było !!!Tak jest , długa aleja pełna światła ze mleczno świetlistymi niszami po obydwu stronach , gdyby sięuprzeć można byłoby znalezć jakieś podobieństwo do ławek.Ja to odkryłem jeszcze przedprzeczytaniem książek Monroe a.Z literatury i z własnego doświadczenia wnoszę , że to te samepoziomy dostrojenia.Więcej , Monroe twierdził, że po śmierci tego co my , absolwenci Metody Silvy,nazywamy LABORATORIUM można użyć jako poczekalnię w PARKU.I jeszcze jedna refleksja na temat dostrajania się, do wibracji przed wyjściem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]