[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego tolerujemy to jego próżniaczeżycie na bagnach.Cajuński mężczyzna powinien czuć się bardziej odpowiedzialny za rodzinę.Postanowiłam, że popłynę pózniej czółnem do jego szopy i powiem mu, co o nim myślę.Zaraz po śniadaniu zaczęłam ustawiać stragan, a babunia przygotowywała gumbo.Dostrzegałam napięcie na jej twarzy, kiedy pracowała, a potem wynosiła rzeczy.Jak najszybciejpobiegłam więc po krzesło dla niej.Pragnęłam, by zaczęło padać i to tak mocno, byśmy musiaływrócić do domu, żeby mogła odpocząć.Nie lunęło jednak i, jak przepowiadała, zaczęli siępojawiać turyści.Około jedenastej przyjechał Paul na swoim skuterze.Wymieniłyśmy z babunią przelotnespojrzenia.Paul podszedł do naszego straganu. Witam, pani Landry zaczął. Policzek jest prawie zupełnie wyleczony, a usta w ogólemnie nie bolą dodał, rzucając porozumiewawcze spojrzenie w moją stronę.Siniak rzeczywiście zmalał.Na wysokości kości policzkowej widniało jedynie małezaczerwienienie. Dziękuję raz jeszcze powiedział. Nie ma za co odrzekła babunia Catherine. Tylko nie zapomnij o swojej obietnicy! Nie zapomnę.Roześmiał się i zwrócił się do mnie. Witaj, Ruby. Cześć rzuciłam pospiesznie, układając koce na półkach straganu, by wyglądałyzachęcająco i elegancko. Co się stało? Nie pracujesz dziś w fabryce konserw? zapytałam,unikając jego wzroku.Podszedł bliżej, by nie słyszała nas babunia. Powiedzieliśmy sobie z ojcem to, co mieliśmy do powiedzenia.Nie pracuję już dla niego,nie mogę też używać jego samochodu, dopóki sam mi nie zaproponuje, co pewnie nigdy nienastąpi, chyba, że..że przestaniesz się ze mną widywać! dokończyłam za niego i odwróciłam się.Jego oczy powiedziały mi, że mam rację. Nie dbam o to, co mówi.Nie jest mi potrzebny samochód.Skuter kupiłem za własnepieniądze i mogę nim jezdzić, kiedy zechcę.A wszystko, na czym mi zależy, to żebym wwolnych chwilach mógł tu przyjeżdżać, by się z tobą widywać.Nie ma dla mnie nicważniejszego oświadczył z przejęciem. Nie, Paul.To nieprawda.Nie mogę pozwolić, byś odsunął się od rodziców.Może nie teraz,ale za kilka tygodni, miesięcy czy nawet lat, pożałowałbyś, że zraziłeś ich do siebie i utraciłeś ichmiłość odezwałam się nieco sztywno.Bolało mnie, że jestem taka oschła, ale nie miałam innego wyjścia.Musiałam znalezć jakiśsposób, by przerwać to, co nigdy nie mogło stać się realne. Co ty mówisz? uśmiechnął się. Wiesz przecież, że jedyną rzeczą, na której mi zależy, tobyć z tobą, Ruby.Muszą się z tym pogodzić.To oni są wszystkiemu winni.Są snobami iegoistami. Nie są, Paul przerwałam. To zrozumiałe, że chcą dla ciebie jak najlepiej.Twarz mu spochmurniała. Rozmawialiśmy już o tym, Ruby.Powiedziałem ci, że to ty jesteś tym, co dla mnienajlepsze rzekł.Odwróciłam wzrok.Nie miałam siły znieść jego spojrzenia, kiedy przyszło mi wypowiedziećte słowa.Ponieważ akurat nie było klientów, odeszłam na chwilę od straganu.Paul podążył za mną cicho i blisko, jak mój własny cień.Siadłam na jednej z naszych ławek z cyprysowych bali z twarzą zwróconą w stronęmokradeł. Co się stało? zapytał pełnym czułości głosem. Wszystko przemyślałam. odezwałam się. Nie mam pewności, czy jesteś dla mnie kimśwyjątkowym. Słucham?Gdzieś w oddali na moczarach usadowiła się na gałęzi drzewa stara bagienna sowa.Przypatrywała się nam, sprawiając wrażenie, że słyszy i rozumie słowa, które padały.Siedziałasztywno, jakby była wypchana. Kiedy pożegnaliśmy się wczoraj wieczorem, postanowiłam wszystko jeszcze razgruntownie przemyśleć.Wiem doskonale, że na rozlewiskach żyje wiele dziewcząt w moim wieku, a takżemłodszych, które są już mężatkami.Ja jednak nie chcę być szczęśliwą żoną i matką narozlewiskach.Chcę dokonać czegoś więcej.Chcę zostać artystką. No to co? Nie mam zamiaru ci w tym przeszkadzać.Zrobię, co będę mógł, byś. Artystką, prawdziwą artystką! A ktoś taki musi doświadczyć wielu rzeczy: podróżować,spotykać różnych ludzi, poszerzać horyzonty. powiedziałam, odwracając się od niego.Odniosłam wrażenie, że się jakby skurczył pod wpływem moich słów. Co ty mówisz? Nie powinniśmy traktować się zbyt serio brnęłam dalej. To wszystko przez to, że zrobiłem z siebie głupca wczoraj wieczorem, tak? Twoja babuniajest na mnie o to zła. Nie, to nie o nią chodzi.Ostatnia noc dała mi po prostu wiele do myślenia, to wszystko. To moja wina. powtórzył. To nie jest niczyja wina.No, przynajmniej to nie jest nasza wina dodałam. Tak poprostu musi być. Co mam zrobić? zapytał. Chciałabym, żebyś zrobił.to, co ja zamierzam zrobić: żebyś zaczął spotykać się z innymi. To znaczy, że jest ktoś inny w twoim życiu? Nie dawał za wygraną, nie dowierzającmoim słowom. Czy to możliwe, żebyś, będąc tak czuła wczorajszego wieczoru, i przedtem,miała równocześnie inną sympatię.? Nie mam nikogo.Na razie wybuchnęłam. Masz! nie ustępował.Podniosłam głowę i zerknęłam na niego.Nagle jego smutek zaczął zamieniać się w złość.Zniknęło ciepło spojrzenia, a pojawił się gniew.Ramiona uniosły się nieco, a twarzpoczerwieniała jak po wymierzonym policzku.Usta pobielały w kącikach.Nienawidziłam tego, co zrobiłam.Gdybym tak mogła zapaść się pod ziemię. Ojciec powiedział mi, że jestem głupcem, oddając duszę i serce takiej, takiej. Landrysce. dokończyłam ponurym głosem. Właśnie tak.! Powiedział, że niedalekopada jabłko od jabłoni.Zwiesiłam głowę.Pomyślałam o mojej matce, która pozwoliła się wykorzystać ojcu Paula i odziaduniu Jacku, któremu bardziej zależało na pieniądzach, niż na losie własnej córki. Miał rację. Nie wierzę ci wypalił Paul.Kiedy spojrzałam na niego po raz kolejny, dostrzegłam łzy, które napłynęły mu pod powieki,łzy bólu i złości, łzy, które zatrują jego myśli o mnie.Jakże pragnęłam paść mu w ramiona iprzerwać tą komedię, byłam jednak zbyt przytłoczona i przerażona rzeczywistością. Ty nie chcesz zostać artystką, ty chcesz zostać dziwką
[ Pobierz całość w formacie PDF ]