[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozluzniony i wesoły.Ciepło przenikało mnie przez nogawkę dżinsów.Nowakowski snuł jakąś banalną, pijackąhistorię.Po minie Anity wiedziałam, że bardziej zainteresowana jest prowadzoną z Jackiemrozmową.Placek nie spuszczał ze mnie wzroku.Jakaś determinacja wyzierała z napięcia jegoust.Gwałtownym ruchem przechylił kieliszek, wlewając sobie zawartość w gardło.Coś wjego oczach mówiło, że teraz to on zamierza być łowcą.- Zatańczysz? - zapytał, nachylając się ku mnie nad stolikiem.Aowca, no proszę.Problem w tym, że ja nie zamierzałam być jego zwierzyną.Pan monogamia, który boczył sięna mnie od miesięcy, nagle ma ochotę zaliczyć? Niedoczekanie.- Sorry, ten taniec mam już zajęty - powiedziałam słodko.Wypuściłam trochę energii, poczułam odpowiedz Gwidona, ruszył w moim kierunku.Wstałam i wyszłam mu naprzeciw.Nie bałam się już spotykać z magicznymi.Nie musiałamsię już żywić.Może czas skończyć nie tylko z udawaniem człowieka, ale też z ludzkimichłopakami? Aaskotanie mocy słowiańskiego bóstwa było coraz bardziej przyjemne.Do grywstępnej wystarczyło mu już to, że byliśmy w jednym pomieszczeniu.I mogę go zabrać donowego mieszkania.- Hej, wiedziemko.- Uśmiechnął się tuż przy moim policzku.- Wołałaś?- Zwabiałam, Gwidonie, zwabiałam.- Sporo o tobie ostatnio słyszałem - powiedział zaczepnie.- Nie wierz we wszystko, co słyszysz.Chyba że słyszałeś, że jestem wspaniała, wtedymuszę potwierdzić, że plotki nie są przesadzone.- Zaśmiałam się, obejmując ramieniem jegoszyję.Był wysoki jak Miron i prawie tak samo atrakcyjny.Prawie, które dziś nie miało mirobić różnicy.- Zmieniłaś zasady? - Zmrużył oczy i uśmiechnął się kącikiem ust.- Chcesz się przekonać, jak bardzo? - zamruczałam, kołysząc się w rytm melodii.Chciał.Tak, z magicznymi chłopcami zawsze jest dużo więcej zabawy niż ze zwykłymiśmiertelnikami.Koniec tomu 1
[ Pobierz całość w formacie PDF ]