[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kto? Może hrabia? - W oczach Daniela zobaczyła niepokój.Zrobił kilka kroków w stronę oszklonych drzwi, zatrzymał się i od-wrócił w jej stronę.- Czy to znaczy, że krążą jakieś plotki o mniei lady Charlotte? Co ludzie mówią?- Nie sądzę, żeby mówili cokolwiek.Ja w każdym razie nico tym nie wiem.Dowiedziałam się tylko, że lady Marion zauważyławasze wzajemne zainteresowanie.- Rebeka zrobiła krok w stronębrata.- Czy to prawda?Daniel niespokojnie krążył po pokoju.- Nie zdarzyło się między nami nic niestosownego.Jego spojrzenie wprawiło ją w zakłopotanie.- Nic takiego nawet mi nie przyszło do głowy.Wiem, że jesteśdżentelmenem i umiesz uszanować damę.Przez chwilę na jego twarzy malowała się nieufność, która pochwili ustąpiła wyraznemu poczuciu winy.- A jednak ją pocałowałem.Dwa razy.Rebeka starała się nie okazać zdziwienia.- Dwa pocałunki? Och, to musiało cię trafić.- Usiłowała obrócićto w żart, ale nutka kpiny w jej głosie nie zabrzmiała zbyt szczerze.- Dwa pocałunki to jeszcze nie ognisty romans.Charlotte jestdamą, wrażliwą i niewinną.Rebeka usiłowała się uśmiechnąć, ale nadal walczyła, aby opano-wać zaskoczenie.- Uważam, że jest urocza.- Jest więcej niż urocza.Jest wyjątkowa.Jak rzadki klejnot.In-teligentna, życzliwa, niezepsuta.- Przeczesał palcami włosy, a pochwili ciszy dodał: - Proszę cię, nie bądz taka przerażona.Wiem, żeto narastające uczucie nie jest dla mnie dobre.Ani dla niej.Rebeka w najmniejszym stopniu nie mogła się z nim zgodzić.- A niby dlaczego?- Nic z tego nigdy nie będzie.- Skąd ta pewność? Czy cię odrzuciła?- Nie.- W takim razie nie rozumiem.Daniel zaczął stukać palcami w oparcie fotela.- Twoje, mhm.powiedzmy, wyjątkowe stosunki z lordemHampton nie pozwalają mi na to, aby liczyć na jakiekolwiek względyw moich relacjach z lady Charlotte - powiedział.- Choć przyznam,że ja sam czasem w życiu działałem impulsywnie raczej niż rozważ-nie, ale grozić przyszłemu szwagrowi.Nawet mnie by się to nieudało.- Grozić?- Jesteś moją siostrą.Muszę być wobec ciebie lojalny.LordHampton był bardziej niż szlachetny, pozwalając ci poznać Lily, alewiemy, że może zmienić zdanie pod wpływem lada kaprysu.Jeśli taksię stanie, musimy być przygotowani na wszystko.Nawet na grozby.Ach, więc to wszystko przeze mnie? - pomyślała.- Chylę przed tobą czoła, Danielu.Nigdy nie będziesz w staniezrozumieć, jak bardzo doceniam to, że mnie wspierasz.- Uniosławzrok i spojrzała mu w oczy.- Ale moje tarapaty z hrabią to mojasprawa.Nie powinny wpływać na twoje uczucia i na twoje planyzwiązane z lady Charlotte.Przyjrzał jej się uważnie i odwrócił wzrok.- Nawet, gdybym chciał poważnie myśleć o przyszłości z Char-lotte, wiem, że byłoby to niemożliwe.Nigdy nie zostałbym dobrzeprzyjęty jako kandydat na męża.Nie należymy do tego samego świa-ta co oni, a w tym świecie urodzenie, miejsce w hierarchii społeczneji stanowisko są wszystkim.- Ależ ty jesteś bardziej niż równy hrabiemu - gwałtownie za-protestowała Rebeka.- Pod względem charakteru, majątku, obycia.Nie masz czego się wstydzić, Danielu.To, co powiedziała, nie poprawiło jednak jego nastroju.Musiałobyć jeszcze coś, czego jej nie powiedział.Miała właśnie o to spytać,kiedy się odezwał.- Jest jeszcze jedna sprawa.Może głupia.Bierze się u mniez braku pewności siebie.- Powiedz mi o tym.W jego oczach pojawiło się dziwne ciepłe uczucie, ale zarazznikło.- Charlotte całe życie była rozpieszczana, żyła w luksusie.Alemimo to jest jej ciężko.W głębi duszy jest samotna.Raczej rzadkoprzebywała w towarzystwie mężczyzn.Wydaje się odwzajemniaćmoje uczucie, ale nie wiem, czy jej zainteresowanie nie wynika tylkoz tego, że jestem jedynym mężczyzną, który zwrócił na nią uwagę.- Bardzo w to wątpię.- Rebeka miała ochotę się uśmiechnąć, alejej brat był tak poważny, tak zmartwiony.Naprawdę czuł się nie-pewny.- Niezależnie od swej naiwności, lady Charlotte jest kobietą in-teligentną - powiedziała.- Nie sądzę, aby zainteresowały ją tylkotwoja przystojna twarz i dowcipne rozmowy.Najwyrazniej zależy jejna tobie, a może nawet cię kocha.Ale jest tylko jeden sposób, abysię o tym przekonać.- Jaki?- Musisz ją zapytać, Danielu.- Zachowuję się jak usychający z miłości idiota! Prawda? - mó-wił nieco wyższym tonem.- Dla mnie jest to dość ujmujące.- A mnie przyprawia o mdłości.Rebeka rozumiała jego zażenowanie, współczuła mu serdecznie.Ale uważałaby się za niedobrą siostrę, gdyby go nie zachęciła dodziałania zgodnie z uczuciami.Miłość jest czymś tak rzadkim i takcudownym, że jeśli człowiekowi uda się ją znalezć, nie wolnopozwolić, aby się zmarnowała.- Posłuchaj, Danielu.Jeśli zajrzysz w głąb swego serca i stwier-dzisz, że naprawdę kochasz lady Charlotte, to musisz działać.Niepozwól, aby z powodu kilku trudności umknęła ci szansa na praw-dziwą miłość.Przycisnął palce do skroni i zaczął je gwałtownie masować, jakbygłowa pękała mu z bólu.Potem opuścił rękę i roześmiał się z ironią.- Powinienem był wiedzieć, że potraktujesz tę sprawę tak, jakbyśbujała w obłokach.Kobiety są strasznie romantyczne.- Tak, to prawda.- Rebeka objęła go i mocno uścisnęła.- Bardzo dokładnie przemyślę wszystko, co mi powiedziałaś -wyszeptał.- Koniecznie.- Odsunęła się od niego i uśmiechnęła, mając na-dzieję, że go w ten sposób wspiera.- Pamiętaj tylko, że masz jużniewiele czasu na podjęcie decyzji.Za kilka dni Boże Narodzenie,a niedługo potem wyjeżdżamy z Windmere.- Wiem.- Porcelanowy zegar na kominku wybił godzinę.- Och,muszę się śpieszyć! - zawołał Daniel i wybiegł z pokoju.Rebeka powoli poszła za nim.Przypominając sobie ich rozmowę,omal nie roześmiała się z własnej zuchwałości.Była tak pewnasiebie, tak przekonana o swojej racji.Miała jednak wątpliwości, czyjeśli nadarzy się okazja, aby wyjawić swoje uczucia hrabiemu,będzie miała odwagę posłuchać własnej rady.- Chcę iść na łyżwy - powiedziała Lily
[ Pobierz całość w formacie PDF ]