[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odsiecz zProximy niewątpliwie przyspieszyła odparcie inwazji, zadecydowała o zwycięstwie.Ale tonie jest powód, by pomniejszać znaczenie wysiłku ludzi, którzy oddali całą swą energię, życienawet, by bronić własnej planety.Czemu ma służyć to ciągłe podkreślenie ludzkiejbezsilności wobec najazdu Elgomajów? Czy uwypukleniu potęgi i zasług Proksów? Przecieżnikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości! Każde dziecko wie, jak potężni są przybysze zPro-ximy.Tim pamięta jeszcze różne wierszyki z książek dla dzieci.Jeden nawet do dziś zna napamięć.W drugiej klasie deklamował go na uroczystości z okazji siedemdziesiątej piątejrocznicy Odsieczy Proksyjskiej.Wierszyk brzmiał mniej więcej tak:Kiedy z Procyona na bezbronną Ziemięruszyło podłe Elgomajów plemię,któż nam dopomógł, kto życie ocalił?Czyje rakiety przybyły z oddaliśpiesząc przez Kosmos i nie szczędząc siły,wrogą flotyllę najezdzców rozbiły?Na to pytanie każdy ci odpowie:Niezwyciężeni, potężni Proksowie!Dziś w każdym mieście amby Proksów stoją,by wszystkie dzieci mogły żyć w spokoju.Za to szanować i kochać musimynaszych przyjaciół i zbawców z Proximy!W książce wierszyk był zilustrowany wizerunkami dwóch kapsów na tle pulwy.Przezwiele lat Tim utożsamiał Proksów z kapsami i dopiero pózniej dowiedział się, że właściwie.nikt nigdy nie widział Proksa.Wszyscy byli pewni, że Proksowie znajdują się we wnętrzukapsów, pełniących rolę skafandrów.Oczywiste było, że przybysze z obcej planety nie mogą przechadzać się bez żadnychosłon po Ziemi.Nikogo więc nie dziwiło, że przebywają we wnętrzu kapsów i że poruszająsię przy użyciu zamkniętych pojazdów powietrznych.Zastanawiało jedynie to, że nieprzekazali ludziom żadnych danych o swoim wyglądzie, obyczajach, kulturze.Powszechnieuważano, że są niezwykle potężni, że ich poziom cywilizacyjnego i intelektualnego rozwojuznacznie przewyższa to, co osiągnęła ludzkość do chwili inwazji Elgomajów.To nie ulegałowątpliwości.Byli potężni, dysponowali środkami technicznymi, których nie znała ludzkość.Poza tym zachowywali się przyjaznie, pomagali, podpowiadali rozwiązania trudnychproblemów.No i oczywiście - chronili Ziemię przed kolejnym najazdem z Kosmosu, bo tobyło głównym celem ich pobytu.Tyle Tim wiedział o Proksach.Ich obecność była tak oczywista jak wschód i zachódsłońca, jak pory roku i w ogóle jak wszystko na Ziemi, co sprawia, że ludzie mogą normalnieżyć, pracować, odpoczywać.Szanował ich, jak nakazywały dziecinne książeczki,nauczyciele, rodzice.Sama myśl, że ktoś mógłby rzucić kamieniem w kaps, wywoływała wnim dotychczas szczery sprzeciw i głębokie zdziwienie.Dopiero teraz, analizując swąniefortunną wpadkę z historii, po raz pierwszy odniósł to dziwne wrażenie.Przecież Brussżądał peanów na cześć Proksów! Obciął Tima, by nie być posądzony o to, że niedostateczniepodkreśla w swych wykładach zasługi Proksów dla ludzkości! Tak, on się po prostu podlizujeProksom! Ale dlaczego? Przecież podlega służbowo dyrekcji szkoły, DepartamentowiWychowania, Radzie Kwadratu - a więc ludziom, a nie Proksom!Któż wreszcie rządzi w tym kwadracie, we wszystkich kwadratach, na całej Ziemi? Czyżbyopieka Proksów nie , ograniczała się do osłony przed inwazją kosmicznych wrogów? Tim byłsam zaskoczony tym wnioskiem.Pochłonięty swymi rozważaniami dotarł pieszo do domu.Przed bramą ktoś zastąpił mu drogę.- Hej, pozwól na chwilę! - powiedział półgłosem chudy dryblas.Tim poznał Patyka.Zrobiło mu się trochę niewyraznie.Co tu dużo mówić: bał się tegochłopaka.Mówiono o nim różne rzeczy i Tim wolał go raczej omijać.Tym razem było zapózno na odwrót.- Cześć - powiedział, starając się, by zabrzmiało to swobodnie i pewnie.- O co chodzi?- Właściwie to prawie się nie znamy - powiedział Patyk nadspodziewanie uprzejmie.- JestemMaks albo Patyk, jak wolisz.Wyciągnął rękę, uśmiechnął się.- Tim Warnel - powiedział Tim, ściskając podaną dłoń.- Co jest grane?- Wejdzmy! - Maks wszedł pierwszy do klatki schodowej i stanął w ciemnym kącie, kołozejścia do piwnicy.- Mam sprawę.Tim stanął naprzeciw niego i czekał.Jaką sprawę może mieć ten chłopak?- Podobno jedziesz za granicę - powiedział Maks.- Skąd wiesz?- Wszyscy już o tym mówią.Chcę ci zaproponować interes.Można dobrze zarobić.Trzebacoś przywiezć.- Przemyt? - Tim spojrzał na niego podejrzliwie.- No.bo ja wiem? Jeśli można przemycać coś, czego nie ma, to rzeczywiście przemyt.Aleto niczym nie grozi.- O co chodzi?- O mrówki.Niedużo.Jedną, dwie probówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]