[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona równie\ podniosła się z ło\a, wygładziła szaty i zaczesała do tyłuwłosy.Kiedy słu\ąca zakasłała przy drzwiach, siedziała ju\ w swym krześle.- Wejdz - powiedziała i sięgnęła po chustkę do nosa, udając, \e chce otrzeć oczy.- Znów płaczesz, pani? - spytała kobieta.Jehonala przecząco potrząsnęła głową.- Skończyłam z płaczem - powiedziała cicho.- Wiem, co powinnam robić.Mój krewny przypomniał mi o moichobowiązkach.Kobieta stała jak ptak, przekrzywiając głowę, zerkając i słuchając.- O twoich obowiązkach? - powtórzyła.- Kiedy wzywa mnie Syn Niebios - powiedziała Jehonala - muszę iść do niego.Muszę być posłuszna jego woli.Długo ciągnęły się letnie upały w Zakazanym Mieście.Olśniewające dni następowały jeden po drugim, pałacestały w dr\ącym blasku nagiego słońca, nie było deszczów.Południowa cisza była tak gorąca, \e księ\niczki i damydworu, eunuchowie i konkubiny udawały się do grot w cesarskich ogrodach i tam przeczekiwały godziny upału.Grotyzbudowano ze skał rzecznych, które przywieziono z południa na barkach płynących Wielkim Kanałem.Skałom nadałykształt ludzkie ręce, ale w tak sprytny sposób, \e wyglądały jak osmagane wiatrem i wodą.Nad wejściami do pieczarprzycupnęły sosny, a w ich wnętrzu z ukrytych fontann kapała po ścianach woda, tworząc sadzawki, w których igrałyzłote rybki.W miłym chłodzie panie wyszywały, słuchały muzyki lub oddawały się grom hazardowym. Jehonala nie uczęszczała do grot.Była zawsze zajęta ksią\kami, zawsze uśmiechnięta, a studiując, więcejmilczała, ni\ mówiła.Najwidoczniej zapomniano o jej buncie.Kiedy cesarz wezwał ją, pozwoliła, by ją wykąpano iubrano w świe\e szaty, po czym udała się do niego.Cesarz nadal darzył ją względami, co zmuszało ją do rozwagi, booczekujące konkubiny niepokoiły się o swoją kolej, a Li Lien-jing walczył z eunuchami o utrzymanie pozycji jejgłównego słu\ącego.Jeśli jednak Jehonala wiedziała o tych zmaganiach, to nie dawała tego po sobie poznać, tylkobystry obserwator mógłby się tego domyślić, obserwując jej nienaganną uprzejmość w stosunku do wszystkich ibezwarunkowe posłuszeństwo w stosunku do Wdowy Matki.Ka\dego dnia o poranku szła najpierw do cesarzowej, abyzapytać ją o zdrowie i samopoczucie.Starsza pani często chorowała i Jehonala, aby przynieść jej ulgę, przygotowywałarozmaite napary z ziół, a kiedy tamta czuła niepokój, rozcierała jej zwiędłe ręce i stopy albo niosła ukojenieszczotkując długimi, równymi pociągnięciami jej rzadkie włosy.Nie było zadania zbyt małego, zbyt poni\ającego,którego nie wykonałaby Jehonala dla Wdowy Matki, i wkrótce wszyscy dostrzegli, \e piękna dziewczyna jest nie tylkofaworytą Syna Niebios, ale tak\e jego matki.Jehonala widziała więc, jak niecierpliwie oczekiwała Wdowa Matka narodzin dziecka Sakoty.Do codziennychobowiązków Jehonali nale\ało towarzyszenie cesarzowej w drodze do buddyjskiej świątyni i oczekiwanie na nią, kiedymodliła się i paliła kadzidła przed bogami, błagając niebo, aby mał\onka cesarza mogła urodzić syna.Dopiero poskończonych modłach wracała Jehonala do zadań, które sobie wybrała: do czytania i studiowania pod okiem starycheunuchów, będących uczonymi, do nauki muzyki, do nauki pisania pędzelkiem z wielbłądziego włosia w stylu wielkichkaligrafów przeszłości.Jednocześnie skrywała w sobie tajemnicę, w ka\dym razie sądziła, \e ją ukrywa, dopóki nie odezwała się jejsłu\ąca.Był to zwykły dzień.Noce i poranki były ju\ nieco chłodniejsze, ale w południe nadal pra\yło słońce.Jehonalaspała długo, poniewa\ poprzedniej nocy wezwał ją cesarz, tak jak wzywał ją przez wiele nocy, a ona była muposłuszna.- Pani - powiedziała kobieta tego dnia, wszedłszy do sypialni i zamknąwszy za sobą dokładnie drzwi - czy niezwróciłaś uwagi, \e minął pełny miesiąc, a ty jak dotąd nie krwawiłaś?- Czy\by? - spytała Jehonala, jakby nic ją to nie obchodziło.Ale obchodziło.I to bardzo.Z jaką uwagąobserwowała swoje ciało!- Tak jest - powiedziała z dumą kobieta.- Jest w tobie, pani, nasienie Smoka.Czy nie powinnam zanieść tej dobrejnowiny matce Syna Niebios?- Poczekaj - rozkazała Jehonala.- Poczekaj, zanim nie urodzi mał\onka.Jeśli urodzi syna, jakie\ będzie miałoznaczenie, co ja urodzę?- A jeśli urodzi córkę? - zapytała chytrze kobieta.Jehonala rzuciła jej długie, kpiące spojrzenie.- Wtedy sama powiem Wdowie Matce.A jeśli ty piśniesz o tym choćby memu eunuchowi - zagroziła, a oczy jejstały się wielkie i grozne - wtedy ka\ę cię poćwiartować, a kawałki ciała powiesić na tyczkach, aby wyschły na pokarmdla psów.Kobieta próbowała się zaśmiać.- Przysięgam na moją matkę, \e nikomu nie powiem.- Ale jej pobladła twarz zdawała się pytać, czy ta konkubina,zbyt piękna, zbyt dumna, nie mogłaby rzeczywiście przekształcić \artu w prawdę?Kiedy dwór czekał tak na mał\onkę, ka\da konkubina budząc się rano pytała o wieści.Równie\ ksią\ęta i WielkiRadca Szun, zanim weszli o świcie do sali audiencyjnej, pytali eunuchów, czy poród się zaczął.A dziecko Sakotywcią\ nie przychodziło na świat.Powodowany niepokojem cesarz polecił Radzie Astrologów, by powtórnie zbadałagwiazdy i aby z wnętrzności świe\o zabitych dzikich ptaków wyczytała, czy jego dziecko będzie płci męskiej.Niestety, ujrzeli jedynie chaos.Znaki były niejasne.Dziecko mogło być synem i mogło nim nie być.Mo\liwe nawetbyło, \e mał\onka urodzi bliznięta, chłopca i dziewczynkę.W razie takiego nieszczęścia dziewczynkę nale\ałobyzabić, aby nie wysysała \ycia ze swego królewskiego brata.Jesień nabierała pełni, dworscy lekarze zaczynali się niepokoić o zdrowie cesarskiej mał\onki.Oczekiwaniewyniszczało ją, jej słabość pogłębiał niepokój, \e dziecko się nie urodzi, nie mogła jeść i spać.Pewnego razu Jehonalaposzła ją odwiedzić, ale Sakota jej nie przyjęła.Dozorujący eunuch tłumaczył, \e mał\onka jest zbyt chora, \e nieprzyjmie nikogo.Jehonala odeszła nie przekonana.Choroba? Zbyt chora, by zobaczyć swą najbli\szą kuzynkę? Po razpierwszy po\ałowała, \e Sakota wie o prywatnych odwiedzinach Jung Lu.To prawda, \e nie wiedziała niczego więcej,ale nawet to, co wiedziała, wkładało broń w jej ręce - ręce słabe, które jednak mogły być kierowane dłonią silniejszą,nieznaną jeszcze.Niestety, przekonała się ju\, \e pajęcza nić intryg oplata wszystkie pałace Zakazanego Miasta, a onamusi być dostatecznie silna, by idąc, rozrywać te sieci.Ju\ nigdy więcej, nawet na chwilę, nie da nikomu do ręki broni,jaką jest znajomość tajemnicy.Płynęły długie dni pełne złych znaków.Z całego kraju przychodziły niedobre wieści.Długowłosi chińscyrebelianci zajęli południową stolicę, Nankin; zginęło wielu ludzi.Rebelianci walczyli tak zaciekle, \e cesarscy\ołnierze nie zdołali wygrać ani jednej bitwy.Pojawiły się te\ inne złe znaki - szybkie wiatry spadające na miasto ikomety przecinające w nocy niebo.W wielu miejscowościach powiadano, \e kobiety rodzą blizniaki i potwory.Ostatniego dnia ósmego miesiąca księ\ycowego w południe pojawiła się burza z piorunami, która przekształciłasię w tajfun, właściwy raczej morzom południowym ni\ suchym północnym równinom, na których stało miasto.Najstarsi ludzie nie pamiętali takich błyskawic ani nie słyszeli takiego trzasku i ryku piorunów, podczas kiedy wiatr dąłz południa, jakby demony pędziły na chmurach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]