[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozumiem, wszystko rozumiem, Pana także zainteresowaÅ‚o tajemnicze znikniÄ™ciekÅ‚usowmka.- Czy sÄ…dzi pan, że jest trochÄ™ prawdy w tym, co mówiÄ… ludzie o dwóch podziemnychpiÄ™trach starych bunkrów?- W jednej z takich podziemnych komór odnalezliÅ›my uwiÄ™zionego SkaÅ‚banÄ™ -powiedziaÅ‚em.- Kogo? - zapytaÅ‚ milicjant - SkaÅ‚banÄ™? Kto to jest, gdzie to byÅ‚o?- SkaÅ‚bana jest rybakiem i mieszka po drugiej stronie WisÅ‚y.Dlaczego byÅ‚ uwiÄ™ziony,nie wiadomo, nie chciaÅ‚ nam tego zdradzić.UwiÄ™zienia najprawdopodobniej dokonaÅ‚ Hertel,wÅ‚aÅ›ciciel czarnej limuzyny.- Panie! - krzyknÄ…Å‚ milicjaint.- Mów pan jakoÅ› rozsÄ…dniej, bo nic nie rozumiem.OpowiedziaÅ‚em mu o czarnym samochodzie, który nocÄ… zjawiaÅ‚ siÄ™ w lesie, o moimpoÅ›cigu za panem Hertlem, o spostrzeżeniach Å‚akomczucha Palki i wreszcie o odkryciupodziemnego wÅ‚azu do komory, gdzie znalezliÅ›my zwiÄ…zanego SkaÅ‚banÄ™.Oficer milicji aż siÄ™ za gÅ‚owÄ™ zÅ‚apaÅ‚.- Boże drogi, dlaczego to wszystko opowiada mi pan dopiero teraz? To sÄ… bardzoważne szczegóły.- A wÅ‚aÅ›nie dzisiaj - dodaÅ‚em - dowiedziaÅ‚em siÄ™r że owa autostopowiczka, Teresa,znowu zjawiÅ‚a siÄ™ w naszej okolicy i pożyczyÅ‚a łódkÄ™ od Kondrasa.- AódkÄ™? - zastanawiaÅ‚ siÄ™.- No tak.Zapewne chciaÅ‚a przedostać siÄ™ na drugÄ… stronÄ™ WisÅ‚y.Wie pan, przyszÅ‚o mina myÅ›l, czy ten fakt nie ma zwiÄ…zku ze SkaÅ‚banÄ….On mieszka po drugiej stronie rzeki.Oficer schwyciÅ‚ mnie za rÄ™kÄ™.- MuszÄ™ dostać siÄ™ natychmiast do SkaÅ‚bany.Czy nie wie pan, od kogo można bydostać łódkÄ™?- Tego nie wiem.Ale ja ofiarujÄ™ siÄ™ przewiezć pana przez WisÅ‚Ä™.- WiÄ™c jednak ma pan do dyspozycji jakÄ…Å› łódkÄ™?- Ależ nie, przewiozÄ™ pana samochodem.- Czym? - zdumiaÅ‚ siÄ™ oficer.- Panie, pan znowu przemawia do mnie od rzeczy?- ProszÄ™ mi zaufać - powiedziaÅ‚em.- Mój wehikuÅ‚ bezpiecznie przewiezie nas przezrzekÄ™.ROZDZIAA OSIEMNASTYCO SI STAAO W MIESZKANIU RYBAKA SKAABANY ODNAJDUJEMYAUTORA ANONIMÓW ARESZTOWANIE RYBAKA KTO ZABIA PLUT O KROKOD ZMIERCI TRAGICZNA UCIECZKA W POZCIGU ZA PRZESTPCAMI KAOPOTY Z ZALICZK ZAODZIEJE ODDAJ AUP W PODZIEMIACH PONUREZAKOCCZENIE HISTORII BARABASZAOficer milicji z wielkÄ… nieufnoÅ›ciÄ… usadowiÅ‚ siÄ™ w samie , a gdy wjechaÅ‚em w wodÄ™ -o maÅ‚o nie wyskoczyÅ‚ z samochodu.UspokoiÅ‚ siÄ™ stwierdziwszy ze zdumieniem, że mójwehikuÅ‚ nie zanurza siÄ™ gÅ‚Ä™boko i na wodzie tak samo Å›wietnie pracuje jego silnik.- Uff - sapnÄ…Å‚ ocierajÄ…c pot z czoÅ‚a.- JeÅ›li mi pan teraz powie, że paÅ„ski wóz zdolnyjest także nurkować, z zamkniÄ™tymi oczami gotów jestem pÅ‚ynąć na dno WisÅ‚y.- %7Å‚aÅ‚ujÄ™, ale tego nie potrafi.- Czy to pan budowaÅ‚ tÄ™ piekielnÄ… machinÄ™?- Nie, mój wujek.GromiÅ‚Å‚o siÄ™ nazywaÅ‚.Zdolny to byÅ‚ czÅ‚owiek, niedocenionywynalazca.- PaÅ„ski wóz jakÄ… ma rejestracjÄ™? LÄ…dowÄ… czy wodnÄ…?-- LÄ…dowÄ… - stwierdziÅ‚em.- W takim razie pÅ‚ywa pan nim po wodzie bez pozwolenia.- Tak? - zdumiaÅ‚em siÄ™.- WiÄ™c natychmiast wracam na lÄ…d.- Nie, nie - chwyciÅ‚ mnie za rÄ™kÄ™.- Ja tylko żaartowaÅ‚em.MuszÄ™ pana jednak ostrzec,że milicja peÅ‚niÄ…ca sÅ‚użbÄ™ na wodzie mogÅ‚aby mieć do pana pewne zastrzeżenia.Tak oto żartobliwie rozmawiajÄ…c, przepÅ‚ywaliÅ›iny WisÅ‚Ä™.ByÅ‚a to przejażdżka bardzoprzyjemna - niebo siÄ™ wypogodziÅ‚o i Å›wieciÅ‚o teraz gorÄ…ce popoÅ‚udniowe sÅ‚oÅ„ce.Rzeka miaÅ‚apiÄ™knÄ… barwÄ™ nieba, tu i ówdzie zÅ‚ociÅ‚y siÄ™ piaszczyste wysepki, woda bowiem gwaÅ‚townieopadaÅ‚a po niedawnej powodzi.Wreszcie znalezliÅ›my siÄ™ na drugim brzegu.PozostawiÅ‚em sama w krzakach wikliny i poprowadziÅ‚em milicjanta do wioskileżącej tuż za wysokim nasypem przeciwpowodziowym.Znowu powitaÅ‚o nas gwaÅ‚towne ujadanie psa na podwórzu.ZapukaliÅ›my do drzwi, agdy nikt nie odpowiedziaÅ‚, oficer nacisnÄ…Å‚ klamkÄ™.Dom SkaÅ‚bany byÅ‚ otwarty.WeszliÅ›mynajpierw do ciemnej sionki, z której jeszcze jedne drzwi wiodÅ‚y do izby mieszkalnej.Najpierw rzuciÅ‚ siÄ™ nam w oczy straszliwy baÅ‚agan.SprzÄ™ty walaÅ‚y sÅ‚Ä™ poprzewracane,jakby toczyÅ‚a siÄ™ tutaj jakaÅ› walka.Z rozprutej pierzyny wydostaÅ‚o siÄ™ pierze, w otwartychdrzwiach szafy leżaÅ‚y zrzucone z wieszaków ubrania i palta.Szuflady staroÅ›wieckiej komodybyÅ‚y wyciÄ…gniÄ™te, a ich zawartość tworzyÅ‚a na Å›rodku izby duży stos.W tym baÅ‚aganie dopiero po chwili spostrzegliÅ›my SkaÅ‚banÄ™.SiedziaÅ‚ w ciemnymrogu izby na krzeÅ›le, a raczej byÅ‚ do krzesÅ‚a przywiÄ…zany szsnurem.Usta i część twarzyowiniÄ™te miaÅ‚ szalikiem.Oficer rzuciÅ‚ siÄ™ do zwiÄ…zanego, zerwaÅ‚ mu szalik z twarzy.- Napadli mnie.ZwiÄ…zali - wycharczaÅ‚ SkaÅ‚bana, - To siÄ™ staÅ‚o przed dwomagodzinami.Jeszcze ich możemy dogonić w lesie za WisÅ‚Ä…, SÄ… koÅ‚o bunkrów.- Kto to byÅ‚? - spytaÅ‚ oficer.- Nie wiem.Nie wiem.- odpowiedziaÅ‚ nieprzytomnie.- Uwolnijcie mnie z tychsznurów, a już ja ich dogoniÄ™.I poczÄ…Å‚ siÄ™ szarpać w wiÄ™zach, aż zatrzeszczaÅ‚o pod nim krzesÅ‚o.- ChwileczkÄ™ - rzekÅ‚ oficer - zaraz bÄ™dzie pan wolny.ProszÄ™ jednak odpowiedzieć: ilutych ludzi byÅ‚o, kto to byÅ‚ i czego od pana chcieli? Dlaczego tu taki baÅ‚agan?SkaÅ‚bana z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… spojrzaÅ‚ na oficera.Nie wiedziaÅ‚ oczywiÅ›cie, że to oficermilicji, bo byÅ‚ on ubrany po cywilnemu.Zapewne SkaÅ‚bana myÅ›laÅ‚, że to ktoÅ› z obozuantropologów.- Cholera jasna - zaklÄ…Å‚ - pytacie mnie o gÅ‚upstwa, zamiast uwolnić i pobiec zabandytami.- Kto pana zwiÄ…zaÅ‚? - surowo ponowiÅ‚ pytanie oficer.- Nie wiem.JakichÅ› dwóch takich, nie znam ich zupeÅ‚nie.- Czego chcieli od pana?- Nie mam pojÄ™cia.Do diabÅ‚a, uwolnijcie mnie! - krzyknÄ…Å‚ SkaÅ‚bana.- Oni nie ucÅ‚eklidaleko.SÄ… teraz w lesie koÅ‚o starych bunkrów.- A skÄ…d pan wie, dokÄ…d siÄ™ udali, skoro pan nie znaÅ‚ tych ludzi ani nie domyÅ›laÅ‚ siÄ™pan, czego od pana chcieli?- SÅ‚yszaÅ‚em ich rozinowÄ™.No, uwolnicie mnie czy nie?! - wrzasnÄ…Å‚ i aż Å›linÄ…parskaÅ‚ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.Oficer wzruszyÅ‚ ramionami.- Panie SkaÅ‚bana - powiedziaÅ‚ ironicznie, - CiÄ…gle ktoÅ› pana napada i wiąże, ten panzaÅ› - wskazaÅ‚ na mnie - za każdym razem uwalnia pana z wiÄ™zów.I w kółko powtarza pan tosamo kÅ‚amstwo, że nie wie pan, kto go zwiÄ…zaÅ‚ i dlaczego to zrobiÅ‚.Czy nie pora skoÅ„czyć ztÄ… blagÄ…?SkaÅ‚bana w odpowiedzi rzuciÅ‚ mu przekleÅ„stwo.Oficer znowu wzruszyÅ‚ ramionami ipoczÄ…Å‚ rozglÄ…dać siÄ™ po izbie.A mnie zrobiÅ‚o sÅ‚Ä™ żal SkaÅ‚bany.PowiedzÅ‚alem:- Może by go jednak rozwiÄ…zać ze sznurów?- ChwileczkÄ™ - oficer ostrzegawczo pcdniósÅ‚ rÄ™kÄ™ do góry i dalej myszkowaÅ‚ wÅ›ródporozwalanych przedmiotów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]