[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bellybutton zwrócił w moją stronęprzerażoną twarz, dodał gazu i motorówka zerwała się do biegu jak spłoszony koń. Stój, do cholery! Strzeliłem, ale nie celowałem ani w łódz, ani w Belly-buttona.Pocisk wpadł w wodę daleko od Starkissera, wzbijając w górę fontannę.Odgłos strzału zagubił się w ryku silników motorówki.Bellybutton chwycił kołosterowe w porę, aby uniknąć zderzenia ze skalną ścianą.Strzeliłem po raz drugi, trafiając w skałę ponad głową Bellybuttona.W tymsamym momencie Starkisser zawadził błyszczącą rufą o rafę.Rozległ się zgrzyt,który było chyba słychać aż w połowie drogi na Florydę.Aódz jednak nie zwolniłabiegu, przeciwnie, przyspieszyła tak, że jej dziób uniósł się wysoko nad po-wierzchnię.Bellybutton albo coś wiedział, albo do tego stopnia bał się broni.Niestety, niemogłem się w tej chwili tego dowiedzieć.Schowałem pistolet.Woda w basenieprzystani kotłowała się od wirów pozostawionych przez Starkissera.Stella wyszła na schody.Ręką zakrywała usta, jakby powstrzymując się odkrzyku. Przepraszam, Stella podszedłem do schodów przepraszam. W porządku, Nick.Poprosiłem Stellę, aby poleciła Ellen skontaktować się z Maggotem.Zostawiłemnumer telefonu i adres Maggovertskiego.Znowu ogarnęła mnie zimna fala bezna-dziejności.Jeszcze raz zadzwoniłem do Maggota, ale znowu usłyszałem trzeszczącąsekretarkę.Stella wezwała dla mnie taksówkę.Były jeszcze dwa miejsca, w którychmogłem znalezć Ellen.Zapłaciłem taksówkarzowi za długi kurs do West Endu.Mogłem zaoszczędzićdzwoniąc, ale sam fakt, że coś robiłem, dawał mi nikłą nadzieję, odgradzał od pustkii bezsensu.Była pora obiadowa.Wysiadłem przed Harbour Hotel, kupiłem butelkę piwa iposzedłem wzdłuż nadbrzeża.Już z daleka widziałem, że miejsce Hobgoblina byłopuste.Stała tam tylko mała pomalowana na kremowo łódka Neda Carrawaya.Kremowy dom Carrawayów porastały tropikalne pnącza.Wszystko, co należało doNeda i Julie, pomalowane było na kremowo.Aódz, meble, dom, rowery, furgonetka,197drewniane klocki dzieci wszystko było kremowe.Ned kupił kiedyś od bankrutu-jącego handlarz zapas kremowej farby i miał jej teraz tyle, że wystarczyłoby napomalowanie całej kuli ziemskiej.Julie utrzymywała, że zawsze marzyła o takimkolorze.Otworzyłem kremową furtkę.O mało nie wpadłem na małego brzdąca,który umknął, drobiąc krótkimi nóżkami i krzycząc.Na sznurach suszyły się pie-luszki.Zapukałem do kremowych drzwi. Julie! Nick! Mężczyzna moich marzeń! Julie Carraway pojawiła się w drzwiachze swoją najmłodszą pociechą na rękach.Dziecko miało kolor kawy z mlekiem.Julie, pulchna i wesoła dziewczyna z Cincinnati, była koloru piegów. Niechzgadnę! Wpadłeś, aby mnie porwać.Za rogiem, przy Star Hotel czeka na nasrolls-royce, na lotnisku stoi prywatny samolot, a za plecami chowasz butelkęszampana?Wyciągnąłem pełną do połowy butelkę piwa. Zadowolisz się tym? To właśnie jest moje życie westchnęła, przysiadając na ławce kremowejwerandy i automatycznie zaczęła karmić dziecko piersią. Ten mały jest kropka wkropkę jak jego ojciec, to znaczy wiecznie głodny uśmiechnęła się. Siadaj, Nick.Przepraszam za nieład, jaki panuje w tym domu.Jeśli chcesz jeszcze piwa, to wezsobie z kuchni.Jest w wiadrze pod zlewem.Zepsuła nam się lodówka. Zza domudobiegały nas odgłosy zabawy maluchów.Julie miała sześcioro dzieci, które na-zywała zabawnie swoimi ślipeczkami.Jedno z młodszych ślipeczków przezchwilę przyglądało mi się z uwagą, a potem ze śmiechem dołączyło do bawiącegosię rodzeństwa.Przysiadłem na balustradzie werandy. Szukam Ellen powiedziałem z rozpaczą.Julie spojrzała na mnie ze współczuciem. Nie widziałam jej od dość dawna, Nick oświadczyła, a potem, jakby naglecoś wyczuła, spytała: Czy wy w końcu jesteście ze sobą? Tak. To wspaniale, Nick! Zawsze uważałam, że do siebie pasujecie.Jesteściejak Ned i ja.Do tego stopnia się różnicie, że może wam się udać! Radość Julie byłaszczera.Uśmiechnąłem się smutno.198 Ona zniknęła, Julie, a ten łajdak McIllvanney twierdzi, że Ned do niegodzwonił, gdyż potrzebował kuka na Hobgoblina.Zastanawiałem się, czy nie przy-jęła jego propozycji? Ned dzwonił do McIllvanneya? spytała z niedowierzaniem Julie.McIllvanney zawsze w stosunku do swoich rywali był nieuprzejmy, nawet jeśli cirywale nie zagrażali jego interesom, jak w przypadku Neda i Julie.Byłoby dziwne,gdyby Ned zwrócił się z prośbą o pomoc właśnie do Irlandczyka. McIllvanney tak twierdzi. Kiedy to było? W zeszłym tygodniu.Julie zastanawiała się przez chwilę. Ned miał jakieś problemy z Gwen.Znasz Gwen? Julie, zanim została pa-nią Carraway, też była kukiem na Hobglobinie.Potem Ned wykupił jacht i przezjakiś czas pływali razem.Teraz Julie musiała mieszkać na lądzie, gdyż klientom niebardzo odpowiadała włażąca im na głowy gromadka dzieci, więc miejsce Juliezajęła Gwen, daleka kuzynka Neda, mieszkająca na Family Islands.Potwierdziłem,że ją znam.Julie wygodniej ułożyła dziecko. O ile dobrze sobie przypominam, jejmama zachorowała.Ned dzwonił osiem dni temu, ale nie wspominał o Ellen.Niemówił też nic o Gwen.Wspominał, że musi zmienić uszczelkę kompresora.Na-pomknął coś tylko o tym, że Gwen się martwi, ale nie szukał nikogo na jej miejsce.Oni są dość daleko, Nick.Aż gdzieś u wybrzeży Turks Islands.Ned dzwonił zSapodilla Bay.Sapodilla Bay znajdowała się w rejonie Turks i Caicos Islands, około pięciusetmil od Bahamów. Czy możesz porozumieć się z Nedem? zapytałem.Julie gwizdnęła. Nie mamy takiego sprzętu jak na Wavebreakerze.Ned ma jakąś antycznąkrótkofalówkę, która działa tylko wtedy, jak się ją dobrze rąbnie.Porozmawiać znim będę mogła dopiero, gdy wróci.Chyba że wcześniej będzie miał jakieś pro-blemy i do mnie zadzwoni. Kiedy wraca? Pojutrze.199 Poproś go, żeby zadzwonił do Maggota. Próbowałem znalezć chociażiskierkę nadziei w tym, co mówiła Julie. Jesteś pewna, że nie wspominał nic oEllen? Ani słowem powtórzyła cierpliwie. Mówił o kompresorze, matce Gwen io tym, że jestem dziewczyną jego marzeń, ale jeżeli jakiś przystojny Angol pojawisię na horyzoncie, to mam wolną rękę. Urwała, czekając, aż zacznę się śmiać, aleja byłem zbyt spięty.Julie poklepała mnie po ramieniu. Nick, chciałabym cipomóc, ale naprawdę nie wiem jak.Gdyby Ellen była z Nedem, na pewno by mnie otym zawiadomił.Co prawda na jakiś czas wyjechałam z domu, ale on wiedział,gdzie można mnie znalezć. Nie było cię? Chwyciłem się tego zdzbła nadziei.Ned mógł właśnie wtedyskontaktować się z Ellen. W sobotę i niedzielę byłam z dziećmi w Nassau.Pojechałam do OkropnychRodziców, którzy nie chcą do nas przyjechać, bo twierdzą, że toalety w tutejszychhotelach są brudne.Opłacają mi hotel w Nassau.Chcieli mnie nawet przekonać,abym się rozwiodła, porzuciła moje ślipeczki i wyszła za Elmera, miłego, białegomaklera, który gra w golfa z moim Tatuśkiem, jezdzi BMW i ma hipotekę. Za-śmiała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]