[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnego dnia szczęście uśmiechnie się i do Erniego.I do niej, możenawet dziś.Znów zadzwoniła komórka.Na ekranie pojawiło się  Josie".Nadineotworzyła telefon.Jej ulubioną funkcją komórki był guzik  zignoruj", poktórego naciśnięciu dzwoniący zostawał od razu spławiany do pocztygłosowej, tak jakby zignorowała go w jakiejś restauracji.Nadineuwielbiała przyciskać  zignoruj", szczególnie jeśli dzwonił ktoś takirytujący jak Josie.Była szefowa dzwoniła do niej nieomal codziennie od wyrzucenia zpracy.Nadine ani razu z nią nie rozmawiała.Nie111 chodziło o to, że nie lubiła Josie - rozumiała ją i zazwyczaj Josie raczejją bawiła, niż gniewała, ale zasługiwała na to, żeby raz w życiu znalezćsię w dołku.Może nawet zrozumie, że nie powinna być taką suką - żetakie zachowanie ma konsekwencje.Lecz nawet naciskając  ignoruj",wiedziała, że Josie nigdy, ale to nigdy, tego nie zrozumie.Nie przej-mowała się, kiedy ktoś zarzucał jej złe zachowanie.Szła beztrosko dalej,niewzruszona, bez względu na to, jak skandaliczne były jej posunięcia.Nie przejmowała się i podobało jej się to, że się nie przejmuje.Komórka Nadine ponownie się odezwała.Tym razem były tonazwisko i numer, których nie znała.Na ekranie zamrugało  P.Giberson".Nadine miała jeszcze dwadzieścia minut do spotkania, adojechała już na teren studia.Przed nią stała długa kolejka samochodów,które czekały na przejechanie bramy pilnowanej przez ochroniarza.Ustawiła się za czarnym bmw i odebrała.- Nadine?- Tak.Kto mówi?- Carla.Carla Trousse.- Carla? - Nadine nieomal wjechała w tył bmw.- Carla z NowegoJorku?- Tak, Carla z Nowego Jorku.Ale teraz jestem w L.A.Carla z L.A.Coo tym myślisz?- Myślę.myślę, że - Nadine rozważała, czy powiedzieć to, conaprawdę myśli, a mianowicie: Myślę, że ty w L.A.to kompletna i totalnakatastrofa.- Myślę, że to świetnie.Po prostu świetnie.- Wiesz, że kocham Nowy Jork.Kocham.Ale, wiem, że to cię zdziwi,ale chyba mi się tu podoba.Tak.Niewątpliwie.Podoba mi się tu.- Co?- Podoba mi się.L.A.mi się podoba.Kto by pomyślał, prawda?112 - Prawda.- Nadine podjechała do bramy.- Poczekaj chwilę, dobrze?Podała ochroniarzowi nazwisko, a on wskazał jej, gdzie mazaparkować.Skierowała się tam i wróciła do przerwanej rozmowy.-Więc co cię tu sprowadza?- Kuzyn.Ciotka.Dach.To długa historia.Jestem tu od około dwóchmiesięcy.Przepraszam, że wcześniej nie zadzwoniłam.Próbowałamsobie uporządkować wiele rzeczy.Na początku było ciężko, ale mójkuzyn jest słodki, uwielbiam plażę i.Nadine pamiętała przemowy Carli, wypowiedzi, które ciągnęły siębez końca.Kiedy razem pracowały, Nadine czasem dosłownie zasłaniałatwarz książką, żeby dać Carli do zrozumienia, że nie jest zainteresowana.- Czy powiedziałaś  słodki"? - zapytała Nadine, parkując.- Tak.Przyznaję się.To chyba efekt tutejszego słońca, słońca alboludzi, a może kawy, kawy, dzięki Bogu za kawę, gdyby tu nie byłokofeiny, chyba musiałabym wyjechać.Nadine spojrzała na zegarek.- Słuchaj, Carla, mam zaraz spotkanie.- Tak, oczywiście.Dzwonię do ciebie z pewnego powodu.-zawahała się.Nadine wiedziała, że mogłaby ułatwić starszej koleżance sytuację,proponując:  Może umówimy się na kolację?", ale nie odzywała się.Niewidziała Carli od ponad czterech lat i w ciągu tego czasu zrozumiała, jakważne jest milczenie.- Może umówiłybyśmy się kiedyś na lunch albo na kolację? Jestembez pracy, jeszcze próbuję się zorientować, więc zrobiłam listę osób,które tu znam i.- Dobra - powiedziała Nadine.- Bardzo chętnie.Kiedy masz czas?- Nie wiem - przerwała Carla.- Raczej nie mam nic do roboty.Nigdynic nie robię.To znaczy robię różne rzeczy113 z Phillipem i Samanthą i zaczynam chodzić na jogę, ale zasadniczo.- Ja mogę w czwartek wieczorem.Może o ósmej w Ivy?- Dobrze.- To świetnie.- A gdzie jest Ivy?- Przy bulwarze Robertson.Aatwo znalezć.Poradzisz sobie.Trzebatam koniecznie pójść, jak się jest po raz pierwszy w L.A.Zadzwoń, jeżelinie będziesz mogła trafić.- Dobrze.Dzięki.- Carla ciągle nie odkładała słuchawki.- Carla?- Tak?- Wszystko w porządku?- Tak.- Na pewno?- Tak.- To dlaczego się nie rozłączasz?Milczenie.- Zmieniłaś się, Nadine.Wydajesz się o wiele doroślej szaniż ta dziewczyna, którą pamiętam z Nowego Jorku.- To było cztery lata temu.Przepraszam cię.Mam teraz to spotkanie.- Oczywiście, nie ma sprawy.Do zobaczenia w czwartek -powiedziała Carla i tym razem się rozłączyła.Nadine spojrzała we wsteczne lusterko.Carla Trousse w Los Angeles [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Kathleen E. Woodiwiss Birmingham 01 The Flame And The Flower
    Goonan Kathleen Ann Kosci czasu
    Woodiwiss Kathleen E. Popioły na wietrze
    Woodiwiss Kathleen E. Płatki na rzece
    Woodiwiss Kathleen Popioły na wietrze
    Spindler Erica Jesteœ jak ogień
    Williamson Penelope Kim jesteœ, przybyszu
    Frank Rina Kazdy dom potrzebuje balkonu
    DeMarco Kathleen Nie jesteœ mi potrzebna(1)
    Jeffries Sabrina Pałacowa intryga
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exopolandff.htw.pl