[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Trzeba dmuchać na zimne - wyjaśnił i wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Sprawdziliście, czy przenieśli gdzieś moją córkę? - dociekał Lucien.- Nasze zródła podają, że wciąż jest w tym samym budynku, do którego jązawiezli.Przez cały czas nasze zaklęcia śledzące są aktywne, a porywaczeAlexy nie robią nic, by je zakłócić.Wygląda na to, Lucienie, że wcale niepróbują jej ukryć.%7łyje, ale nie udało nam się ustalić, czy jest ranna.W ciszy, która zapadła, rozważali odpowiedz.Wszystko już zostałopowiedziane, więc pozostałą część podróży spędzili w milczeniu, pogrążeni wmyślach, którym akompaniowało tylko dudnienie opon na asfaltowejnawierzchni.Kiedy zjechali z autostrady, krajobraz na zewnątrz zaczął sięzmieniać; mijali sklepy i domy typowe dla przedmieścia.Początkowozabudowania były rzadko rozmieszczone, lecz szybko przestrzeń międzynimi zaczęła się kurczyć, aż wreszcie znalezli się w klaustrofobicznymcentrum.Trey z zaciekawieniem przyglądał się widokom zmieniającym się zaoknem i żałował, że wizycie w Amsterdamie nie towarzyszą spokojniejsze okoliczności, tak by mógł się zatrzymać i dokładnie obejrzeć okolice, naktóre ledwo zdążył zerknąć.- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Jens i zatrzymał samochód przedhotelem.Po prawej stronie płynęła leniwie rzeka Amstel.Wzdłuż obubrzegów, na wodzie koloru kawy, kołysały się zacumowane łodzie i barkimieszkalne.- Tom i Trey zameldują się w hotelu - zdecydował Lucien.Odwrócił siędo Irlandczyka.- Zapewne będziesz chciał przygotować swoje rzeczy.Japojadę z Jensem i rozejrzę się wokół domu, w którym trzymają Alexe.Wporządku, Jensie?- Oczywiście, Lucienie.I tak chciałem przedyskutować z tobą kilkarzeczy.Porozmawiamy po drodze.- Uważajcie na siebie - rzucił Tom, wysiadając z samochodu.- Oni czekająna was.Jens otworzył bagażnik, tak by Trey i Tom mogli zabrać bagaże.Irlandczykwyjął swój plecak, a potem wyciągnął dużą torbę podróżną z czarnego płótna,którą zarzucił na ramię, i mrugnął porozumiewawczo do Treya.Chłopak wszedł za nim po schodach, a przed wejściem odwrócił się ipopatrzył na odjeżdżający szybko samochód.Hotelowy hol był ogromny i jasno oświetlony.Szerokie, mahonioweschody prowadziły do galerii biegnącej wokół całego pomieszczenia.Nadschodami wisiał wielki żyrandol, którego światło odbijało się wwypolerowanej czarno-białej szachownicy marmurowej podłogi.Trey, który nie widział dotąd miejsca aż tak ociekającego elegancją iprzepychem, zatrzymał się w drzwiach i gapił z otwartymi ustami, aż Tomujął go delikatnie za łokieć i poprowadził do recepcji.Za biurkiem siedział wysoki mężczyzna w okularach bez oprawek; w ichszkłach odbijał się ekran komputera.Recepcjonista przestał pisać naklawiaturze i podniósł wzrok.- Czym mogę panom służyć? - zapytał.Mówił po angielsku, z lekkimakcentem.- O'Callahan.Rezerwowałem u was apartament.Mężczyzna położył dłonie na klawiaturze, a po kilku chwilachzameldował ich i podał kartę klucz do pokoju.Potem przycisnął guzik, bywezwać bagażowego.W oczekiwaniu na niego Trey znowu się rozejrzał poprzestronnym pomieszczeniu.Zerknął na drugą stronę holu, gdzie za innymbiurkiem stał konsjerż, ubrany w taki sam uniform jak recepcjonista. Mężczyzna, uśmiechając się nieszczerze, czekał, aż para amerykańskichturystów skończy się kłócić o to, co mają zwiedzać dziś wieczorem.Wyczuwając spojrzenie chłopca, konsjerż zerknął w jego kierunku i skinąłuprzejmie głową.Zjawił się bagażowy, niski garbusek, i uparł się, żeby załadować ich rzeczyna ogromny metalowy wózek.Wziął torbę Treya i ułożył ją obok bagażuToma, lecz gdy wyciągnął rękę po długą, płócienną torbę, którą Irlandczykmiał na ramieniu, ten zaprotestował.- Wielkie dzięki - rzekł.- Sam to zaniosę.Weszli za bagażowym do windy ze lśniącą, drewnianą podłogą i pojechalina górę.21- Co ty, dałeś mu dwadzieścia euro napiwku?! - zawołał Trey, gdy tylkobagażowy zamknął za sobą drzwi.- Cholera, przecież on tylko przyjechał tutym swoim wózkiem z naszymi torbami, a ty wciskasz mu dwadzieścia euro.Za dziesięć sam bym wciągnął to żelastwo!Rozejrzał się.Spodziewał się ładnego pokoju - podejrzewał, że w takimhotelu mają tylko ładne pokoje - tymczasem apartament, do którego ichzaprowadzono, był oszałamiający.Trey przeszedł z salonu do głównej sypial-ni, w której ustawiono wielkie łoże z baldachimem.- Apartament jest ogromny.- Tak? W takim razie porozglądaj się, bo ja muszę się teraz zająć kilkomarzeczami.Chłopak przeszedł przez sypialnię i wszedł do przestronnej łazienki.Obejrzał mydła i szampony, ustawione w rzędzie na półce nad umywalką, apotem postanowił wypróbować jeden z wiszących za drzwiami miękkichszlafroków, który włożył na ubranie.- Mamy drobny problem! - zawołał z łazienki.- Jest tylko podwójnełóżko.- Będzie twoje.Ja się prześpię na sofie - odparł Tom i dodał cicho: -Raczej nie licz na sen w najbliższej przyszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Piekara Jacek Alicja Tom 1 Alicja
    O. CZESŁAW KANIAK ZA PRZYCZYNĽ MARYI PRZYKŁADY OPIEKI KRÓLOWEJ RÓŻAŃCA ŒWIĘTEGO (Przykłady na maj) Tom I
    Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
    KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM III
    Alexandra.Ivy. .Straznicy.Wiecznosci.Tom.7. .Zachlanna.ciemnosc.(P2PNet.pl)
    Historia+mysli+ekonomicznej+%2886+stron%29
    Sophie Kinsella Shopaholic
    Meyer Kai Lodowy ogień
    Moen Bruce Podroze Do Zycia Po Smierci(2)
    Anna Brzezińska Zbój Twardokęsek Tom 4 Letni Deszcz. Sztylet
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl