[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjęczał jej imię, przesunął dłonią po udzie, znajdując rozgrzanesedno.- Zaufaj mi, Raven.Potrzebuję twojego zaufania.- Jego palce poszukałyaksamitu, zagłębiły się i wzięły go we władanie, wywołały napływ gorącejwilgoci.Pochylił głowę, chcąc spróbować jej skóry, jej smaku, jej zapachu.Cicho krzyknęła, kiedy ustami pieścił jej piersi, kiedy palce zanurzyłgłębiej w samą jej istotę.Prężyła się z rozkoszy.Przesunął się niżej, językiemobrysował tę samą ścieżkę, którą wcześniej odbyły ręce.Przy każdej pieszczocieczuł jak jego ciało sztywnieje, serce się otwiera, a tkwiąca na uwięzi bestiazyskuje na sile.Jego partnerka, jego własna.Głęboko wciągnął jej zapach,wchłaniając ją całym sobą, językiem długo smakował skórę.Nie mógł sięnasycić.Znów się poruszyła, wciąż niepewna, ale poddała się, kiedy uniósł głowę ispojrzał na nią oczami, w których płonęła żądza.Pewnym ruchem rozchylił jejkolana; ostrzegawczo patrząc jej w oczy, pochylił głowę i raczył się słodyczączystej kobiecości.Gdzieś w głębi ducha wyczuwał, że jest zbyt niewinna na ten szczególnyrodzaj dzikiej pieszczoty, ale uparł się, że ona zazna z ich związkuprzyjemności, którą da jej naturalnie, nie w drodze hipnotycznej sugestii.Zbytdługo czekał na partnerkę przez te wlokące się stulecia głodu, mroku icałkowitej samotności.Nie mógł być łagodny i troskliwy teraz, kiedy cała jegoistota domagała się, żeby ona należała do niego całkowicie i na zawsze.Wiedział, że jej ufność jest wszystkim.Zaufanie, które w nim pokładała było jejzabezpieczeniem.Kiedy zadrżała i krzyknęła, uniósł się i nawet pochylił nad nią, ciesząc siędotykiem jej skóry, jej miękkością, jej zapachem.Każdy, najmniejszy szczegół,wyrył się w jego myślach, stał się częścią tej szaleńczej przyjemności, w którejzatonął.Puścił jej nadgarstki, obsypał twarz pocałunkami.- Raven, jesteś taka piękna.Bądz moja.Tylko moja.- Ogarnął ją mocniejramionami, drżąc z pożądania.- Nikogo innego nie mogłoby być, Michaił powiedziała cicho.Chłodziłajego rozpaloną skórę; wygładziła mu na twarzy bruzdy głębokiej rozpaczy.Ufam tobie i tylko tobie.- Będę tak delikatny, jak tylko zdołam, maleńka.Nie zamykaj oczu, niechowaj się przede mną - szeptał, unosząc jej biodra.Cała była gorącą wilgocią, gotową na jego przyjęcie, ale kiedy wsunął wnią twardą męskość, wyczuł ochronną barierę.Wstrzymała oddech,zesztywniała.- Michaił.- Z jej głosu przebijał strach.- To tylko chwila, maleńka, a potem zabiorę cię do nieba.- Czekał na jejzgodę, czekał i płonął w agonii oczekiwania.Spojrzała na niego z cudowną ufnością.Nikt, przez te wszystkie stulecia,nie spojrzał na niego nigdy w taki sposób, w jaki ona teraz na niego patrzyła.Pchnął, zanurzył się głęboko w jej ciasne, gorące wnętrze.Jęknęła cicho, a onpochylił głowę, żeby odnalezć jej usta, pocałunkami złagodzić ból.Zastygłnieruchomo; czuł zgodne uderzenia ich serc, krew żywo płynącą w ich żyłach,gdy ciała poruszały się w jednym, cudownym rytmie.Pocałował ją czule, otworzył swój umysł na tyle, na ile śmiał; pragnąłpodzielić się z nią samym sobą.Jego miłość była dzika, obsesyjna, opiekuńcza,z pewnością nie oferowana łatwo, ale teraz dawał ją całą Raven.Zmieniał rytm,wpatrując się w jej twarz, obserwował reakcję partnerki, poznawał potrzeby.Wymogi ciała Michaiła zaczęły dochodzić do głosu.Ogień muskał skórę,zapłonął w brzuchu.Mięśnie napięły się, wyprężyły, na skórze zbierały siękrople potu.Przygarnął ją do siebie mocniej, jak swoją własność; zatapiając sięw jej ciele znów i znów, zaspokajał nienasycony głód.Raven przesunęła dłonie na jego tors, zadrżały, jak w odruchu protestu.Warknął ostrzegawczo, pochylił głowę nad lewą piersią.Miękka aksamitnaskóra, ogniście gorące wnętrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]