[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Im dłużej ją znał, tymwyrazniej zdawał sobie sprawę, że ma niezwykle ciekawą osobowość,której jednak nie zamierzała ujawnić.To zabawne.Z początku myślał, że Grace jest tylko trochębardziej surową wersją Chloe.Obecnie rozumiał, jak bardzo się mylił.Szczerze podziwiał Chloe.Była inteligentna, bystra, miała dobreserce, a przy tym wykazywała się odpowiedzialnością i rozwagą.Przebywanie w jej towarzystwie było prawdziwą przyjemnością.Zpewnością będzie idealną panią domu, co docenią również przyjacieleDonovana.Jej siostra blizniaczka miała bardziej skomplikowaną naturę.Poddawała się nastrojom, była ostrożniejsza i nieufna.Te cechypoczątkowo zraziły go, teraz jednak sprawiały, że tym bardziejpragnął ją poznać.Był niezmiernie ciekaw, jak to możliwe, że kobieta106RStak fizycznie podobna do Chloe, wychowana przez tych samychrodziców, wyrosła na zupełnie inną osobę.Zapewne potrzeba lat, amoże nawet całego życia, by rozwiązać zagadkę, której na imię Grace.Oszołomiony tymi myślami, odchrząknął, gdy Grace wróciła dopokoju, niosąc szklankę wody.Podobała mu się w szortach.Mógłpodziwiać jej długie, zgrabne nogi.Marzył o tym, aby znów pogładzićjej jedwabistą skórę.Wyciągnęła ku niemu dłoń, w której trzymała dwie białe pigułki.- Wez je.- Zażyję tylko jedną.Drugą włóż z powrotem do buteleczki.- Miałeś zażyć dwie.- Potem kręci mi się w głowie, a poza tym aż tak bardzo mnienie boli.-Ale.Uciął dyskusję, biorąc jedną pigułkę i popijając ją wodą.- Wystarczy - oznajmił, odstawiając szklankę.Pokręciła głową zdezaprobatą, lecz nie nalegała dłużej.Włożyła lekarstwo do pojemnika i stanęła przy kanapie, jakbynie wiedząc, co począć.- Chcesz, żebym zadzwoniła do twoich ludzi, aby odwiezli ciędo domu?- Do moich ludzi? - powtórzył, wyraznie rozbawiony.- Powinnam była powiedzieć: twoich goryli?- Mocne określenie.Nie potrzebuję pomocy goryli".Dam sobieradę sam.107RS- Nie możesz prowadzić samochodu ani obsługiwać maszyn potych lekarstwach.- Nie zamierzam dziś wieczorem prowadzić wózka widłowego.Po prostu pojadę do domu odległego zaledwie o kilka mil stąd.Zajmiemi to kwadrans.- Wystarczy, żeby spowodować wypadek.Pozwól mi zadzwonićdo Jasona.- Jason jest szefem ochrony, a nie osobistym kierowcą.Maważniejsze sprawy na głowie.- W takim razie kto jest twoim kierowcą?- Nie mam szofera.- Wobec tego sama cię odwiozę, a potem wezmę taksówkę.- Aż tak bardzo chcesz się mnie pozbyć?- Po prostu uważam, że powinieneś odpocząć.Masz za sobąciężki dzień.Nadszedł czas, aby dać Grace do zrozumienia, że niewielkieoparzenie nie wystarcza do zdobycia nad nim przewagi.Wstał,odczekał chwilę, aż ustaną zawroty głowy, i podszedł do niej.- Wcale nie jestem zmęczony.Uważam, że spędziłem bardzoudany dzień w twoim towarzystwie.Miło wspominam nasz posiłek whotelowej restauracji i spacer uliczkami Hot Springs.Sympatycznieteż było obejrzeć z tobą mecz baseballowy.- Czy równie miło wspominasz to, że omal nie zginąłeś w tymsamochodzie? - zapytała z goryczą.- A kilka godzin spędzonych wpogotowiu?108RSWzruszył ramionami.- Cieszę się, że mogłem pomóc tej rodzinie, chociaż gdyby nieja, na pewno zrobiłby to ktoś inny.A jeśli chodzi o pogotowie, to nielubię, kiedy ktoś opatruje mi bolesną ranę, ale nawet mimo to wartobyło spędzić dzień z tobą.- W moim mieszkaniu nie ma podsłuchu.Możesz darować sobiete żałosne gadki.- Nie przyszło ci do głowy, że mówię prawdę?- Myślę, że to puste słowa, czcza gadanina.- Naprawdę lubię spędzać z tobą czas, Grace.Spłonęłarumieńcem.Był zdumiony, jak łatwo jest wywołać u niej taką reakcję.Cieszyło go, że ma nad nią władzę.Nie była w stanie zepsuć efektugroznym spojrzeniem.- Odwiozę cię do domu.- Jeszcze nie teraz.Najpierw chcę ci podziękować za to, że taktroskliwie się mną zajęłaś.- Nie ma za co - odparła cierpko.Pochylił się nad nią.- Przecież jeszcze ci nie podziękowałem.-Nie.Nie pozwolił jej dokończyć, łącząc się z nią w pocałunku.Wcześniej całował Grace, odgrywając swoją rolę, aby coś sobieudowodnić albo po to, żeby wprawić ją w urocze zakłopotanie.Jednaktym razem całował ją tylko dlatego, że miał na to ogromną ochotę.Gdyby okazała mu niechęć, natychmiast by się wycofał.Dał jejna to czas, badając jej reakcję.Z początku Grace zesztywniała, lecz pochwili oddała pocałunek.109RSEfekt przeszedł jego najśmielsze oczekiwania.Trudno mu byłowyobrazić sobie, jakie rozkosze czekałyby go, gdyby oddała mu sięcałkowicie.Jak bardo pragnął tego doświadczyć! Obawiał się jednak,że jej buntownicza natura wkrótce da o sobie znać.Z trudemopanował chęć sięgnięcia po więcej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]