[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętam również, że król Dawid tańczył przedoczy. Czy coś nie w porządku! Czy poród przebiegaArką, a rzeczy święte powinny powstawać w radości.Ponormalnie?częcie życia jest święte, narodziny dziecka także.Posłuchaj Ależ tak.Naprawdę, moja droga, nigdy nie widziałammnie i uwierz w to, co mówię.Poczęcie twojego dzieckatak łatwego porodu.w radości jest wyrazem dobrej służby Bogu.A teraz nie Ale przecież dziecko ułożyło się tyłem.przerywaj tej służby wobec Niego.Uczyń z odwagą i szczęś To dodatkowe ułatwienie, jeśli będziesz dzielna.Nieciem to, o co On dzisiaj ciebie prosi: wydaj na świat noweustawaj w wysiłkach i przyj dalej, kiedy nadejdzie właściważycie ku chwale Jego majestatu.chwila.Abigael słuchała zachłannie jej słów.Przyciszonym głosem poleciła Sewerynie:Jej oczy błyszczały łagodnie, a wyraz twarzy zmienił się, Idz po najbliższą sąsiadkę.Bertę.odnajdując zwykły spokój.Biedna Seweryna zniknęła ponownie w ciemnościach. Jesteś cudowna szepnęła. Mówisz mi dokładnieNie uniosła tym razem spódniczki nad głowę, rezygnującto, co pragnę usłyszeć.Ale nie zostawiaj mnie dodałaz osłony przed potopem spływającym z nieba.Wróciła podziecinnie i zacisnęła rękę w dłoni Angeliki.krótkiej chwili.- Powinnam jednak rozpalić ogień. Berta nie chce przyjść.Mówi, że boi się burzy.I żeCo robi pani Carrere? myślała.Nie jest przecież konigdy nie widziała porodu.I że nie może zostawić Karolabietą, która obawia się wystawić nos na deszcz.Co sięHenryka samego.Jej mąż wyruszył na patrol.dzieje? To nie jest normalne. A więc idz po Rebekę albo panią Manigault, przyMinuty upływały dwukrotnie wolniej, bez końca.Anprowadz kogoś, przecież ktoś musi mi pomóc.gelika nie odważyła się opuścić Abigael.Uspokojona i wy- Ja mogę pani pomóc, pani Angeliko. Tak, masz rację.W końcu.Dobrze, pomóż mi.Niemamy już wiele czasu.Rozpal ogień, wstaw wodę do zago* Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 1, 28, Poznań 1965.towania.A następnie zdejmij to mokre ubranie, biedactwo.** Ew.Zw.Jana 13, 34, ibidem.252 253 To dobre dziecko powiedziała ciepło Abigael, pa maleńki i drobny.Matka nie doznała nawet rozdarciatrząc w stronę przemoczonej dziewczynki.krocza.Spokój położnicy był zaskakujący.Seweryna rozpaliłaByły wstrząśnięte szybkością, z jaką szczęśliwie zakończyłogień, zawiesiła kociołek i poszła prędko się przebrać.Wrósię ten poród, którego tak bardzo się obawiały.ciła zaraz w suchej sukience i przyniosła stołek dla Angeliki, Cała się trzęsę powiedziała Abigael, nie mogącaby hrabina mogła usiąść.Przyniosła również drugi stołekpowstrzymać szczękania zębami.i ułożyła na nim narzędzia, wskazane jej przez Angelikę, To nic.Przyłożę ci do nóg ciepłe kamienie i poczujeszktóra podała jej następnie woreczek ziół do zaparzenia.się lepiej.%7łeby tylko Vatire zdążyła na czas myślała.Angelika podbiegła do paleniska.A kiedy już rozgrzałaWidać było, że dziecko zsunęło się już bardzo nisko.i otuliła czystą pościelą swoją przyjaciółkę, która opierała Czuję, że ogarnia mnie wielka siła powiedziałasię wygodnie o poduszki, wzięła dziecko z objęć SewerynyAbigael, podnosząc się nagle i opierając silnie na łokciach.i położyła je na ręce Abigael. Nadszedł moment odwagi! Nie zatrzymuj się! Jest równie grzeczna i śliczna jak jej mama.JakieAngelika nie wiedziała, jak to się stało, że złapała zadacie jej imię?lśniące nóżki maleńki, czerwony pakunek i uniosła go w po Elżbieta! To znaczy Dom Radości" po hebrajsku.rywie szczęścia i wzruszenia jak darowaną ofiarę. Czy mogę przyjść zobaczyć? doszedł ze strychu Och, Abigael! krzyknęła. Kochanie, oto twojecieniutki głosik Lauriera.dziecko! Spójrz! Spójrz na nie! Tak, mój chłopcze, chodz, pomóż nam ustawić koRozległ się krzyk noworodka.Angelikę ogarnęło drżenie,łyskę.nie zauważyła nawet, że ze wzruszenia po policzkach spłyDeszcz nadal bębnił o dach, ale w małym drewnianymwają jej łzy.domku nikt tego nie słyszał, ponieważ wszyscy zachwycali To dziewczynka powiedziała Abigael tonem niewy-się noworodkiem.słowionej radości. Umieram z głodu oświadczyła nagle Seweryna. Jest taka piękna! zawołała Seweryna, która stała Ja również stwierdziła Angelika. Ugotuję wamwyprostowana z uniesionymi rękoma jak zachwycona figurzupę i zjemy ją przed powrotem do łóżka.ka z bożonarodzeniowej szopki.Roześmiała się głośnymNiespodziewanie stanął w progu mistrz Berne, nie wierzącsrebrzystym śmiechem.własnym oczom.Na stole, przykrytym najładniejszym obCóż za idiotka ze mnie! pomyślała Angelika.One zarusem, stały w srebrnych lichtarzach białe świece z pszczechowują się naturalnie i obie są takie szczęśliwe, a ja płaczę.lego wosku, a wokół dymiącej wazy z gorącą zupą talerze,%7łwawo ucięła sznurek pępowiny i owinęła dziecko w ciepktórych używano wyłącznie od święta.Cały dom był oświetłą chustę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]