[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale tak się nie stało.Rachael popatrzyła mu w oczy.- Spać z tobą?- Nie, no, wiesz, w jednym łóżku.Byłbym blisko ciebie, więc nawet kiedyprzyszedłby jakiś bandyta, najpierw musiałby poradzić sobie ze mną.- Oczywiście.Mogłabym wystawić cię w charakterze kozła ofiarnego - powiedziałarzeczowo Rachael.- Cóż, raczej nie widziałem siebie dokładnie w takiej roli.Może nie kozła.Wiesz.- izamilkł.Ledwie mu odpuściła.Jego nieruchomy wzrok utkwiony w jej twarzy zdradzałzainteresowanie.- Dzwoniłam do mamy, powiedziałam, że wszystko jest w porządku.Rozmawiała zwujkiem Gillette i dzięki Bogu, wiedział, że nie należy opowiadać jej o tym, co się stało, i niepuścił pary z ust.Ale i tak się o mnie martwi, że jestem w domu Jimmy'ego całkiem sama, bezprzyjaciół.Myślę, że ona też chciałby ze mną spać.Jack zakrztusił się kawą.Wytarł usta grzbietem dłoni.- Mam nadzieję, że wyperswadowałaś jej przyjazd tutaj.Troje w jednym łóżku tostanowczo za dużo.- Powiedziałam jej, że niedługo ją odwiedzę.Ciągle jest w szoku po tym, jak Jimmyzostał zamordowany, a ja teraz jestem bogata.Nie mogła uwierzyć, kiedy jej powiedziałam,że Jimmy zapisał mi jedną trzecią swojego majątku.Nadal nie skontaktowałam się z moimisiostrami ani ich matka Jacqueline nie skontaktowała się ze mną.Chcę poczekać, aż towszystko się wyjaśni.- Sprawdzałem, czy jacyś dziennikarze nie koczują przed domem.Widoczniepomyśleli, że nic ciekawego się tutaj nie zdarzy.Dzięki Bogu.- Tak, ale musimy być czujni.Nigdy nie wiadomo, kiedy jakiś sęp wyłoni się zzakubła ze śmieciami.Pokiwał głową, łyżką nabrał owsianki i skrzywił się.Opuścił łyżkę.- Dziękuję, więcej już nie dam rady.Starałem się, ale ciągle smakuje tam samo, kęs pokęsie.- A płatki kukurydziane nie smakują tak samo kęs po kęsie?- O, nie.Mleko po kolei zmiękcza małe płatki, więc każdy kęs jest niespodzianką.- Jesteś wariatem - powiedziała, uśmiechając się.- Wyglądasz na całkiem normalnegofaceta, który siedzi przy stole i je owsiankę na śniadanie, ale kiedy pomyślę, kim jesteś, czymsię zajmujesz i co robiłeś prze cztery lata - Elitarna Jednostka Kryminalna, tak się to nazywa?Pokiwał głową.- Jak tam było?Odsunął talerz, starannie złożył serwetkę i wyjrzawszy przez wielkie kuchenne okno,zobaczył na podwórku śliczną białą altanę.Znowu spojrzał na Rachael.- Tak naprawdę każdy dzień przynosił nowe tragedie, nie sposób było przed nimiuciec.Były z tobą wszędzie, nawet w snach cię prześladowały.Na szczęście teraz moje snynie są już tak krwawe i obrazowe.Jest tylu przerażających ludzi, Rachael, i wiesz co? Podanie ci środka odurzającego iprzywiązanie betonowego bloku do twoich stóp, po to, żebyś po utonięciu nie wypłynęła napowierzchnię, to zasługuje na rozgłos.Nazywaliśmy ich potworami, złoczyńcami ipsychopatami, po to, żeby ich odczłowieczyć.Ale ja ciągle wyobrażałem ich sobie, kiedy bylidziećmi - jak się śmiali, płakali, byli tacy niewinni, i codziennie zastanawiałem się, dlaczego?Co się stało, że niewinne dzieci wyrastają na zabójców, zadają niewyobrażalny ból i siejągrozę? Udało nam się złapać dużą część z nich, większość zabijając, po prostu nie mieliśmywyjścia.Uratowaliśmy życie kilku osobom.- Dlaczego stamtąd odszedłeś?- Bo wiedziałem, że gdybym został, coś by we mnie umarło.Kiedy wstąpiłem doElitarnej Jednostki Kryminalnej, powiedzieli mi, że człowiek wypala się tam po pięciu latachi dali mi listę objawów, na które należy uważać.Jednym z głównych symptomów było poczucie śmierci w sobie i wiedziałem, że osiągnąłem swoją granicę.Potrzebowałem na to czterech lat.Savich zgarnął mnie, zanim zdążyłem odejść iwrócić do biura prokuratora.- Cieszysz się, że zostałeś w FBI?- Tak.Jednostka Savicha jest wyjątkowa, wszyscy agenci są bystrzy, mają bardzoduże doświadczenie, no i zależy im.To dobra jednostka - zgrana, każdy może na każdympolegać.To jasne, że jest jeszcze ta otępiająca biurokracja, idioci, agenci, którzy zachowująsię, jakby świat kręcił się wokół nich, ale większość agentów, których znam, wykonuje kawałdobrej roboty.Są bardzo pomocni.Gadam, jakbym chciał cię zwerbować, wybacz.- W porządku.Jack wstał od stołu, odniósł swój talerz do zlewu i umył go, po czym ręcznikiemwytarł ręce.- Teraz chciałbym, żebyśmy pojechali nad jezioro Black Rock.Chcę zobaczyć nawłasne oczy, gdzie się to wszystko stało.Chcę prześledzić, jak wróciłaś do domu.39Godzinę pózniej stali razem na końcu drewnianego pomostu i patrzyli w dół nabłękitną wodę pluskającą łagodnie o pale i mieniącą się słonecznym blaskiem.To był pięknywidok i Rachael pomyślała, że mogła być tam na dole przywiązana do tego bloku, jej włosyfalowałyby na wodzie, na zawsze martwa.- Jak widzisz, nie jest tutaj zbyt głęboko - powiedziała.- Jakieś trzy, góra czterymetry.Patrzył w dół i czuł taki przypływ wściekłości, że niemal tracił oddech.Chociaż widział i słyszał chyba o wszystkich rzeczach, które jeden człowiek możezrobić drugiemu, tym razem było inaczej.Tu chodziło o Rachael.- Dwoje ludzi niosło cię po tym pomoście - rzekł głosem pozbawionym emocji.-Jeden trzymał cię za ręce, drugi za nogi.Mówiłaś, że nie potrafisz powiedzieć, jakiej byli płci.Zastanów się nad tym przez chwilę.Rachael zamknęła oczy.Zapamiętała ruch, zapamiętała, jak walczyła, żeby wrócić,żeby jej mózg znów zaczął pracować, przypomniała sobie, jak mówili, ale co? Kto?Potrząsnęła głową.- Nie wiem.- W porządku, chcę, żebyś pomyślała o rozmieszczeniu ciężaru.Możesz sobiewyobrazić, jak cię niosą? Czy jedno z nich trzymało więcej twojego ciężaru niż drugie?Zastanowiła się nad tym.- Może - odpowiedziała.- Może ta osoba, która trzymała mnie za ręce, była kobietą,pamiętam, że czułam jakiś zapach, blisko mnie, nie był słodki, ale niewystarczająco ostry jakdla mężczyzny.Ale głowy za to nie dam.- W porządku.Przynajmniej byłaś wystarczająco świadoma, by udać, że wciąż jesteśnieprzytomna.Dzięki temu miałaś szansę.- Zamilkł, po czym lekko dotknął ręką jejprzedramienia.- To, co zrobiłaś, Rachael, to było zdumiewające
[ Pobierz całość w formacie PDF ]