[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zgadza siÄ™ - przytaknÄ…Å‚.- ChodziÅ‚em z kilkoma takimi.Pod stoÅ‚em zjawiÅ‚siÄ™ Ario i zaczÄ…Å‚ obwÄ…chiwać nogÄ™ Sama.Przez chwilÄ™ jedli w milczeniu.Connie siorbaÅ‚a kawÄ™.CzuÅ‚a siÄ™ bardzonieswojo, siedzÄ…c koÅ‚o Sama w spÅ‚owiaÅ‚ej kraciastej piżamie.Nie umiaÅ‚aby po-wiedzieć, dlaczego wydaje jej siÄ™ to bardziej krÄ™pujÄ…ce niż wspólne wieczornepÅ‚ywanie w samej bieliznie.ZresztÄ… to zdarzenie, przesÅ‚oniÄ™te mgÅ‚Ä… i mrokiem,traktowaÅ‚a prawie jak wytwór swej fantazji.SpÄ™dzili razem kilka godzin.PÅ‚ywalii bawili siÄ™ w wodzie, a kiedy ogarniaÅ‚o ich zmÄ™czenie, kÅ‚adli siÄ™ obok siebie naplatformie i wpatrywali w niebo obsypane gwiazdami.Leżeli w ciszy, nie doty-kajÄ…c siÄ™ i nic nie mówiÄ…c.Connie caÅ‚y czas myÅ›laÅ‚a o bliskoÅ›ci Sama, baÅ‚a siÄ™RLTjednak wziąć go za rÄ™kÄ™, obawiajÄ…c siÄ™, że urok tego wieczoru pryÅ›nie.Teraz, wjasnym Å›wietle dnia, wiedziaÅ‚a, że tamto zdarzyÅ‚o siÄ™ naprawdÄ™.PÅ‚onęły nie tylkojej uszy, wypieki pojawiÅ‚y siÄ™ na caÅ‚ej twarzy.Odruchowo skrzyżowaÅ‚a nogi.- No, tak - odezwaÅ‚ siÄ™ Sam.Ario, radoÅ›nie machajÄ…c ogonem, wspiÄ…Å‚ siÄ™przednimi Å‚apami na jego kolana.Sam podrapaÅ‚ go po pysku i zwróciÅ‚ siÄ™ doConnie: - Co dzisiaj robimy?- Jak to? - zdziwiÅ‚a siÄ™, z ustami peÅ‚nymi kremu z pÄ…czka.- Mam wolny dzieÅ„ - wyjaÅ›niÅ‚.- MyÅ›laÅ‚em o twojej tajemniczej czarownicy.DoszedÅ‚em do wniosku, że przed tobÄ… jeszcze wiele pracy, a ja jestem już wpro-wadzony w temat, wiÄ™c.- RozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce i wzruszyÅ‚ ramionami.OdczekawszychwilÄ™ na odpowiedz, która nie padÅ‚a, dodaÅ‚: - OczywiÅ›cie jeÅ›li nie masz dzisiajmelodii do pracy, zawsze mogÄ™ oprowadzić ciÄ™ po okolicy.Jak sobie życzysz.-Nie patrzÄ…c na niÄ…, wziÄ…Å‚ z pudeÅ‚ka kolejnego pÄ…czka.Connie poczuÅ‚a przyjemny dreszczyk, stopniowo pobudzajÄ…cy caÅ‚e ciaÅ‚o.UÅ›miechnęła siÄ™.- Daj mi tylko chwilÄ™, żebym mogÅ‚a siÄ™ ubrać.Nagle podbiegÅ‚a do nich maÅ‚a dziewczynka w olbrzymim czarnym kapelu-szu czarownicy, ozdobionym fioletowymi cekinami.- Abrakadabra! - zawoÅ‚aÅ‚a,rozkÅ‚adajÄ…c rÄ™ce dla lepszego efektu, a potem czmychnęła, by skryć siÄ™ za rozro-Å›niÄ™tym bluszczem obok siedzÄ…cej przy kawiarnianym stoliku kobiety, która - coConnie wywnioskowaÅ‚a z jej zachwyconego uÅ›miechu - musiaÅ‚a być matkÄ… ma-Å‚ej.Sam tymczasem padÅ‚ na ceglany chodnik, dziwacznie rozcapierzajÄ…c rÄ™ce inogi.- Oooch! - krzyknÄ…Å‚.- TrafiÅ‚a mnie!Zza bluszczu wychyliÅ‚ siÄ™ kapelusz, przysÅ‚aniajÄ…cy parÄ™ zaniepokojonychoczu.-Wstawaj, bo przestraszysz dziecko! - szepnęła Connie.RLT- Musisz wypowiedzieć magiczne sÅ‚owo.- Sam jÄ™knÄ…Å‚, obracajÄ…c gÅ‚owÄ… wlewo i w prawo, aby podkreÅ›lić, jak bardzo cierpi z bólu.- ProszÄ™? - domyÅ›liÅ‚a siÄ™ Connie.- Nie, inne.Magiczne! - PrzycisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ do wyimaginowanej rany.- Szybko!- Wstawaj, Å›wirze? Sam podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.- Chyba nie jesteÅ› w tym zbyt dobra - powiedziaÅ‚.Connie westchnęła.- Abrakadabra? Triumfalnie zerwaÅ‚ siÄ™ z ziemi.- DziÄ™ki Bogu! Jestem uratowany! - zawoÅ‚aÅ‚, a ukryty za bluszczem kapeluszzatrzÄ…sÅ‚ siÄ™ od chichotu.Kobieta przesÅ‚aÅ‚a im uÅ›miech, a Connie wzniosÅ‚a oczydo nieba.- Niewiele brakowaÅ‚o - powiedziaÅ‚ Sam, gdy znalezli siÄ™ w cieniu pobli-skiego drzewa.- Już myÅ›laÅ‚em, że rzuciÅ‚a na mnie urok.- Jako wzór posÅ‚użyÅ‚ kornet - powiedziaÅ‚a Connie ni w pięć, ni w dziewięć.- Albo hennin.- Wzór czego?- Kapelusza czarownicy, który nosi ta maÅ‚a.Górna, stożkowata część po-chodzi od piÄ™tnastowiecznego nakrycia gÅ‚owy zwanego henninem, a szerokierondo ma uproszczonÄ… formÄ™ angielskiego kornetu.To z kolei byÅ‚o typowe na-krycie gÅ‚owy Angielek z klasy Å›redniej w póznym Å›redniowieczu.Ale nie miaÅ‚oÅ›cisÅ‚ego zwiÄ…zku z czarownicami.Sam wybuchnÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›nym Å›miechem, odrzucajÄ…c gÅ‚owÄ™ do tyÅ‚u i obejmujÄ…csiÄ™ za brzuch.- Ho, ho! - powiedziaÅ‚ w koÅ„cu, ocierajÄ…c oczy.- Wciąż jeszcze żyjeszswoim egzaminem, co?Pasaż, którym szli, wiÅ‚ siÄ™ od pustych nabrzeży przez stare centrum Salem,mijaÅ‚ stary hotel, okrążaÅ‚ maÅ‚e muzeum peÅ‚ne chiÅ„skiej porcelany i modeli stat-ków, a potem wskazywaÅ‚ drogÄ™ do upstrzonej graffiti stacji pociÄ…gów podmiej-skich, uczestniczÄ…c w ten sposób w różnych formach życia spoÅ‚ecznego miasta.RLTGrupki turystów spacerowym krokiem mijaÅ‚y liczne stoliki sprzedawców pamiÄ…-tek i oglÄ…daÅ‚y fantazyjnie farbowane T-shir- ty z napisem Miasto Czarownic",krysztaÅ‚y szczęścia, mrożonÄ… lemoniadÄ™ i drzewka bonsai.- A gdzie reszta? - spytaÅ‚ Sam.- Jaka reszta? - zainteresowaÅ‚a siÄ™ Connie, biorÄ…c do rÄ™ki magicznÄ… kulÄ™ znapisem Miasto Czarownic", którÄ… po potrzÄ…Å›niÄ™ciu odÅ‚ożyÅ‚a na stolik sprze-dawcy.- No wiesz.MiotÅ‚y.Czarne koty.Wszystko, co potrzebne czarownicom.Connie prychnęła.- E tam, kot jest po prostu substytutem chowaÅ„ca.Ale nie zawsze musiaÅ‚y tobyć koty.- ChowaÅ„ca? - spytaÅ‚, bawiÄ…c siÄ™ krysztaÅ‚em zawieszonym na dÅ‚ugim rze-myku, który można byÅ‚o kupić na kolejnym straganie.- To byÅ‚ diabeÅ‚ albo duch wcielony w zwierzÄ™ i speÅ‚niajÄ…cy wolÄ™ czarownicy.W jednym z protokołów procesu w Salem czytaÅ‚am, że jakÄ…Å› nieszczęśnicÄ™oskarżono o posiadanie niewidzialnego żółtego ptaka, który siedzi jej na ramie-niu.Z kolei maÅ‚a dziewczynka, również oskarżona o czary, powiedziaÅ‚a sÄ…dowi,że matka daÅ‚a jej w prezencie jako chowaÅ„ca węża, którego wyssaÅ‚a z kurzajkimiÄ™dzy palcami.- ZmarszczyÅ‚a czoÅ‚o.- Nie wiem, dlaczego w kulturze popular-nej czarownice sÄ… teraz kojarzone wyÅ‚Ä…cznie z kotami.A o miotle wiem cokol-wiek tylko dlatego, że Liz pokazaÅ‚a mi drzeworyt w książce, którÄ… czytaÅ‚a doswojego egzaminu.- Opowiedz mi - poprosiÅ‚.- Historia o miotle jest zupeÅ‚nie szalona - zaczęła.- Zredniowieczna cza-rownica w drodze na sabat rozbieraÅ‚a siÄ™ do naga.- RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™, widzÄ…c, żeSam zbladÅ‚.- Potem nacieraÅ‚a goÅ‚e ciaÅ‚o smarowidÅ‚em dajÄ…cym moc latania,okrakiem dosiadaÅ‚a miotÅ‚y, koniecznie ustawionej wiechciem sÅ‚omy naprzód, boRLTtam byÅ‚o miejsce na Å›wieczkÄ™, żeby widzieć cokolwiek, kiedy lecisz w ciemno-Å›ciach.Wreszcie wypowiadaÅ‚a zaklÄ™cie i wylatywaÅ‚a przez komin.Czy to nieobÅ‚Ä…kane?- No, no.SmarowidÅ‚o dajÄ…ce moc latania - powiedziaÅ‚, unoszÄ…c brew.- Zamknij siÄ™ - skarciÅ‚a go żartem i szturchnęła w klatkÄ™ piersiowÄ….Minęła ich grupa kobiet w Å›rednim wieku uzbrojonych w aparaty fotogra-ficzne, ubranych w szorty i zdobione piórami kapelusze czarownic.KurczowotrzymaÅ‚y wypchane plastikowe torby z zakupami, reklamujÄ…ce wycieczkÄ™ tram-wajem po miejscach zwiÄ…zanych z procesem czarownic.Nastolatka z oczamimocno podkreÅ›lonymi czarnym tuszem i grymasem na ustach staÅ‚a przed frontemgalerii figur woskowych, której szyld obwieszczaÅ‚:DIORAMY LOCHÓW I STOSÓW CZAROWNIC- Oni tu naprawdÄ™ robiÄ… z tego cyrk - zauważyÅ‚a Connie.- Dzisiaj mamy letnie przesilenie - przypomniaÅ‚ Sam.- JeÅ›li wydaje ci siÄ™, żejest tego za dużo, powinnaÅ› tu przyjechać w Halloween.- Zgoda, ale to tylko wskazuje, jak bardzo jesteÅ›my wyobcowani z historii -odparÅ‚a gderliwie; jej niebieskie oczy pociemniaÅ‚y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]