[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I poczuł jeszcze większe wyrzuty sumienia.Po wyjściu od Wilsona pojechał do Greenów po dziewczynki.Niezależnie od tego, żejego stosunki z Marvą stały się bardzo napięte, musiał przyznać, że po śmierci Brendy byładla niego i dla nich prawdziwym darem niebios.Dom Greenów stał naprzeciwko szkoły podstawowej, do której chodziły obie starszecórki, więc po lekcjach szły na całe popołudnie do dziadków, i czekały, aż Riley po nieprzyjedzie.Cindy zaś, która przebywała w przedszkolu tylko do południa, spędzała podopieką babci większość dnia.Wpływ Marvy na wnuczkę stawał się coraz bardziej widoczny, co zaczęło go jużniepokoić.Cindy nie miała tak silnej osobowości jak Brenda, kiedy była w jej wieku.Oczywiście Riley nie pamiętał Brendy z okresu przedszkolnego, ale dobrze ją zapamiętał zeszkoły podstawowej, kiedy doskonale potrafiła godzić własną niezależność z oczekiwaniami iżądaniami matki.Marva Green uważała się za południową piękność i wychowywała albo starała sięwychowywać córkę na ucieleśnienie kobiecości.Pod pewnymi względami jej się to udało.Brenda zawsze nosiła falbanki i koronki, ozdoby i dodatki, a wszystko to było idealniedobrane i harmonizowało ze sobą.Loki spływające na plecy wdzięcznie podskakiwały przykażdym jej ruchu.Ale Brenda chciała grać w softball i bilard, w koszykówkę i siatkówkę, a jej ulubionymkolorem była czerwień.Toczyła prawdziwe boje z matką, żeby ta pozwoliła jej uprawiaćsporty, ponieważ Marva uważała, że przyzwoitym młodym damom nie wypada się ubrudzićani uczestniczyć w żadnej aktywności, która mogłaby sprawić aż strach pomyśleć! że sięspocą.Brenda nabrała dobrych manier, wyglądała pięknie i najczęściej zachowywała sięspokojnie.Chyba że miała ochotę na coś wręcz przeciwnego.Wtedy ubierała się jak chciała,posyłała matce uśmiech i szła swoją drogą.Rileya zawsze zadziwiało, że potrafiła radosnym uśmiechem reagować na surową, groznąminę Marvy.Ta kobieta rzeczywiście mogła przerażać, ale Brenda nigdy się jej nie bała.Niesprawiało jej co prawda satysfakcji sprzeciwianie się matce, ale nie zamierzała stać sięideałem kobiecości, jaki wymarzyła sobie Marva.A teraz Cindy zaczęła mówić o falbankach, kokardkach i ozdóbkach i Riley nie potrafiłbypowiedzieć, czy rzeczywiście podobały jej się takie rzeczy czy starała się zadowolić babcię.Pammy i Jasmine też lubiły ładne sukienki, co do tego nie miał wątpliwości, ale nigdy niechciały ich wkładać codziennie, tak jak to nagle zaczęła robić Cindy.Na ogół ubierały się nasportowo, głównie w spodnie, podkoszulki i bluzy dresowe.Podjechawszy pod dom Greenów, Riley stchórzył i zatrąbił.Nie zamierzał wdawać się wżadne rozmowy z teściową.W chwilę pózniej dziewczynki wybiegły z domu, ciągnąc za sobąkurtki i plecaki.Marva zawróciła je na ganek, żeby każdą z nich ucałować na pożegnanie, poczym rzuciła Rileyowi ponure spojrzenie.Dziewczynki wsiadły do samochodu, a on postanowił zareagować sposobem Brendy.Uśmiechnął się do Marvy i pomachał do niej, jak gdyby nie miał pojęcia, że Marva wyraziłamu przed chwilą swoją najwyższą dezaprobatę.Tak, tak, dżentelmen zawsze podchodzi do drzwi, gdy przyjeżdża po damę.Nawet jeśli chodzi o trzy damy, które razem wzięte nie mają jeszcze dwudziestu lat.Samochód natychmiast wypełnił się radosną paplaniną.W ciągu krótkiej trasy do domuRiley dowiedział się o wszystkich ważnych rzeczach, jakie tego dnia wydarzyły się w szkole.Kto się z kim pokłócił, kto dostał jedynkę, a kogo pani pochwaliła, kto był chory, ktonamalował najładniejszy obrazek na zajęciach plastycznych, kiedy będzie wycieczka domuzeum, a kiedy do ogrodu botanicznego.Szczebiotanie i śmiechy, nawet gdy przechodziły w sprzeczkę, dla niego brzmiały niczymmuzyka.A już szczególnie ucieszył go zbiorowy pisk radości, gdy oznajmił dziewczynkom,że Amy przychodzi na kolację, a potem będzie im opowiadać o mamie.Dziękuję ci, Brendo, za przysłanie dziewczynkom Amy, pomyślał.Potrzebowały każdego okruszka informacji o matce.Riley co prawda dużo im opowiadał,ale Amy znała ten fragment życia Brendy, o którym on wiedział bardzo niewiele.Podejrzewał, że pragnie się z nim zapoznać dużo bardziej niż dziewczynki.Dzwonek do drzwi zaskoczył Rileya.Nie był jeszcze gotowy.Chciał najpierw uspokoićswoje myśli przed ponownym spotkaniem z przyjaciółką swojej żony.Teraz było już na to zapózno. To pani sierżant zawołała Pammy z holu.Usłyszał głos Amy, potem radosne głosyJasmine i Cindy.Zmiechy, chichoty, okrzyki.'Umył ręce przy zlewie w kuchni i otrzepując je, żeby szybciej wyschły, pospieszył dowejścia przywitać gościa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]