[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Westfield.Matawan.Matuchen.RedBank.Little Silver.To brzmiało całkiem przyjemnie, ale może wcale takie215RLTnie było? Newark.Za duże.Elizabeth.Obiekt żartów w całym Jersey.Brick.Brrr.Princeton.Kilka razy odwiedziła w Princeton Rose, miała wtedykolejno szesnaście i siedemnaście lat.Widziała je, gdy zamknęła oczy bluszczem, z gargulcami wieńczącymi rynny.Pamiętała pokoje z ko-minkami w akademikach i drewniane ławy pod oknami, które byłyjednocześnie schowkami; kryły w sobie dodatkowe koce i zimowe płaszcze.Pamiętała też okna składające się z wielu małych szybek w ołowianychramkach.Wielkie, amfiteatralne sale wykładowe i przyjęcie w piwnicy, zbeczką piwa w rogu, a także ogromną bibliotekę trzy piętra w górę i trzyw dół, a każde długości boiska.Zapach palonego drewna i opadłych liści;pożyczony czerwony szalik otulający szczelnie jej szyję, gdy szła jedną zwyłożonych szarym kamieniem ścieżek na tę właśnie imprezę, wiedząc, żenigdy w życiu nie uda jej się trafić samej z powrotem, bo było tam tyleróżnych chodników, a wszystkie budynki wyglądały dokładnie tak samo. Aatwo się tu zgubić powiedziała Rose, żeby Maggie poczuła sięrazniej. Przytrafiało mi się to przez cały pierwszy rok.Może więc terazteż uda jej się tam zgubić.Może pojechać do Trenton, potem do Princeton,zostać tam kilka dni, żeby mieć czas na dokładniejsze przeanalizowaniesytuacji.Zawsze wszyscy jej mówią, że wygląda bardzo młodo, ma plecak,który jest uniwersalnym znakiem rozpoznawczym studentów. Princeton powiedziała głośno i poszła do kasy, gdzie zapłaciłasiedem dolarów za bilet w jedną stronę.Zawsze chciała wrócić do college'u,pomyślała, idąc na peron.I co z tego, że nie był to normalny sposób? Odkiedy to ona, Maggie Feller, jest normalną dziewczyną?O drugiej nad ranem Maggie szła przez opustoszały campusUniwersytetu w Princeton.Z powodu ciężkiego plecaka czuła skurcze wramionach, a ręce zdrętwiały jej od taszczenia ze sobą wora pełnego ubrań.216RLTNiemniej jednak starała się iść żwawo, razem z grupką studentów, do którejsię dołączyła, z podniesioną głową i wyprostowanymi plecami, jakbywiedziała dokładnie, dokąd się udaje.Wysiadła z pociągu na stacji PrincetonJunction i znalazła się pośrodku ogromnego parkingu, oświetlonego zimnymświatłem halogenowych żarówek.W chwili paniki odwróciła się, słysząckroki.I faktycznie byli tam studenci albo przynajmniej ludziewyglądający jak studenci, szli przez peron w dół do tunelu.Razem z nimiprzeszła pod torami, a potem do góry na drugą stronę, gdzie czekał inny,dużo mniejszy pociąg.Kupiła bilet i dwie minuty pózniej znalazła się naterenie campusu.Idąc stromym chodnikiem pod górę, Maggie dokonałaszybkiej, acz wnikliwej analizy swoich towarzyszy podróży dzieciakówwracających z ferii świątecznych, jak się domyśliła z tego, co mówili i zilości bagażu, jaki mieli ze sobą.Było jasne, że dbanie o wygląd nie byłopriorytetem studentek, podczas gdy kreacje Abercrombiego i Fitcha owszem.Na ustach miały nałożony co najwyżej błyszczyk, a wystrojonebyły w jedną z możliwych kombinacji wytartych dżinsów i swetra lub bluzy,do tego płaszcz koloru piaskowego, z dodatkiem wełnianych czapek,szalików, rękawiczek i zimowych butów. No, tak, to tłumaczy Rose", pomyślała i zaczęła w myślachprzeglądać swoją garderobę.Bluzka bez pleców nie.Skórzane spodnie,też raczej nie.Kaszmirowy blizniak? Jasne, gdyby tylko taki miała,pomyślała i otrząsnęła się z zimna, gdy lodowaty wiatr owiał jej gołą szyję.Potrzebowała szalika.Jak również papierosa, chociaż nie zauważyła, byktóraś z dziewcząt paliła.Może było za zimno albo raczej po prostu nieuznawały papierosów.Prawdopodobnie dziewczyny w reklamachAbercrombiego i Fitcha nie paliły.Maggie westchnęła i zbliżyła się dogrupki trajkoczących studentek, mając nadzieję na zdobycie więcej217RLTinformacji. No, nie wiem mówiła jedna z nich chichocząc, gdy mijały właśnietablicę ogłoszeń, na której można było znalezć informacje o wszystkim,zaczynając od filmów i koncertów, a kończąc na ofertach sprzedażyużywanych gitar. Myślę, że mu się podobam i dałam mu nawet mójnumer, ale jak dotąd nic." Więc mu się nie podobasz, kretynko pomyślała Maggie. Jeśli imsię podobasz, dzwonią.Jasne jak słońce.I to mają być te tęgie głowy? Może ty powinnaś do niego zadzwonić zasugerowała jedna zkoleżanek. No, pewnie , pomyślała Maggie, która nic zadzwoniła domężczyzny, odkąd skończyła z głupimi kawałami przez telefon w wieku lattrzynastu. I może powinnaś jeszcze pomachać chorągiewką przed jegopokojem na wypadek, gdyby nie zrozumiał,o co chodzi.Towarzystwozatrzymało się przed trzypiętrowym, kamiennym budynkiem z ciężkimi,drewnianymi drzwiami.Jedna z dziewcząt zdjęła rękawiczki i wbiła kod.Drzwi się otwarły i Maggie weszła za nimi do środka.Była w jakimś holu.Stało tam około sześciu kanap pokrytych niezniszczalnym, przemysłowymmateriałem obiciowym w kolorze niebieskim, kilka porysowanych stolików,na których leżały porozrzucane gazety i czasopisma oraz telewizor, wktórym pokazywali %7łycie jest piękne co nie było prawdą, przynajmniejjeśli chodzi o Maggie.Dalej były schody, prowadzące najprawdopodobniejdo pokoi.I, sądząc po dobiegających odgłosach, odbywała się tam niejednaimpreza.Maggie postawiła swoje bagaże, a w palcach poczuła mrowienie,gdy krew zaczęła do nich z powrotem napływać. Jestem w środku ,pomyślała.Uczucie triumfu mieszało się z niepokojem, jak uda jej się zrobićnastępny ruch.Gromadka dziewcząt pognała po schodach, wdzięcznie jak stadko218RLTsłoni w swoich ciężkich buciorach.Maggie poszła za nimi do łazienki ( Iniby co mam mu powiedzieć? pytała płaczliwie dziewczyna, do której Onnie zadzwonił).Poczekała, aż wyjdą, spryskała twarz ciepłą wodą i zmyłaresztkę makijażu, jaka została jej na twarzy.Związała włosy w kucyk wstylu Rose (fryzura preferowana w Princeton, wnosząc z tego, co dotychczaswidziała), potem dezodorant, perfumy (ostrożnie) i wypłukała usta wodą.%7łeby wykonać następny etap planu, Maggie powinna wyglądać jaknajlepiej, biorąc pod uwagę, przez co przeszła.Po czym zeszła z powrotem.W holu przeprowadziła rozpoznanie.Jeślizostawi wór na śmieci za kanapą czy ktoś go ukradnie? Nie.Wszyscy tumieli wszelkie ubrania, jakich mogli tylko zapragnąć ustaliła Maggie,sadowiąc się w fotelu w rogu.Objęła rękami kolana i czekała.Nie zajęło jej to dużo czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]