[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alicja przygotowała stół, bo Beata wciąż chroniła kąt z workiem pod fotelikiem.Marianek patrzył nam na ręce wręcz z rozczuleniem.Ravioli oczywiście wrąbał, dwa opakowania.Jak zwykle, pod koniec posiłku przyjechała Anita.O nic nie pytała, z zainteresowaniem wysłuchując supozycji Marianka w kwestii śmiertelnegozejścia pasożyta, który, jego zdaniem, również postradał życie na tle romansowym.Widać jednakżebyło, że sama posiada jakieś nowe informacje i chwilowo nie ma ochoty ich nam udzielić.Z chwilą kiedy wszelkie produkty spożywcze znikły ze stołu, Marianek opuścił towarzystwo.Nie usiłował już nawet ględzić o książce siostry, pewien pośpiech nawet wykazał, z czego zgodniewyciągnęliśmy wniosek, iż u siostry kolacja jest pózniej i chciałby jeszcze na nią zdążyć.Tyle żeuporczywie łypał okiem w kierunku miedzianego stołu i strasznie dużo rzeczy upadało mu napodłogę. No dobrze, poszedł, to teraz mów, co wiesz zwróciłam się do Anity, kiedy się wreszcieoddalił, co, na wszelki wypadek, sprawdziłam osobiście. Bo że coś wiesz, w oczy bije. Mój Boże, a myślałam, że mam kamienną twarz! zmartwiła się Anita. Nie z twarzy ci bije, tylko ze środka.Mów! Nikt z nas przecież nikomu nie powtórzy. Może koniaczku? zaproponował usłużnie Paweł. Po koniaczku łatwiej. Mnie i tak nietrudno.Poufnie i zakulisowe dowiedziałam się, co wykombinowały gliny.Wiem, że Anatol się zabił, tyłem zleciał ze schodów i złamał kark o ścianę.Zgadza się? Zgadza.I nikt z nas mu w tym nie pomagał. Owszem.Alicja. Wykluczone zaprotestowałam stanowczo. Alicja spała, jestem świadkiem. My też jesteśmy świadkami przypomniała Beata.Alicja z najdoskonalszą obojętnością wzruszyła ramionami, Anita zaś pokręciła głową. Nie bezpośrednio.Ona rozrzuca po domu bardzo oryginalne i niebezpieczne przedmioty,szklane kulki, na których łatwo można się zabić.Dziwi ich nawet, że jeszcze nie pozabijali sięwszyscy, ale dopuszczają przypadek, rozsypało się i nie zostało pozbierane od razu.Anatolprzyszedł z wizytą, tak uważają, wszedł tamtędy z ogrodu i trafił na to świństwo, coś takiego, jakskórka od banana pod czyimiś drzwiami, dopust boży.Nie są w stanie rozpoznać, czy był tam ktośjeszcze, kto go zepchnął, bo pózniej byli wszyscy i zdewastowali wszelkie ślady.Ale, jeśli idzie owas, nie widzą motywu, więc wersja przypadku zostaje. To znaczy, że nie będą mi przeszukiwać domu? ożywiła się Alicja. Nie będą zapewniła Anita. Widzieli twój dom i byłaby to ostatnia rzecz na świecie, jakązdecydowaliby się zrobić, a i to pod przymusem.Natomiast co do Pameli.Zawahała się i westchnęła. No? pogoniła ją podejrzliwie Marzena.Anita zwróciła się do Alicji. Słuchaj, ja właściwie po to wam to wszystko opowiadam, zdradzając tajemnice służbowe.Alicja, musisz twierdzić, z uporem i konsekwentnie, że goście wchodzą do ciebie z ogrodu przezatelier.Wymyśl przyczynę, jaką chcesz.No, może nie wszyscy i nie zawsze, ale większość iprzeważnie.Bo w badaniu egzystencji Pameli okropnie im bruzdzi ta wizyta u ciebie, co ona robiław atelier i po co tam poszła, gdyby panował taki zwyczaj, wszystko gra, jeśli nie, zostajeuzasadniona wątpliwość, która ich wiedzie na manowce.Nie chcesz chyba, żeby odgadli, że czegośszukała? Nie chcę.Poza tym nie wiadomo, czy na pewno szukała. Daj sobie spokój z tą obłudą, nie masz wprawy i zle ci wychodzi.Więc z naciskiem radzęwam zeznawać o tym wchodzeniu tamtędy.Obecnie byłoby to może dosyć trudne. Skąd wiesz? Przyznam się, że zajrzałam.Ale nie wiedzą przecież, jak wyglądało przedtem, wszyscymożemy się upierać, że było łatwe.W ten sposób nie będziecie wmieszani. W co? Jak to w co, w zbrodnię! A jesteśmy.? Oni muszą wszystko brać pod uwagę.Dotychczas.No dobrze, powiem.Jedna osoba zostaławykluczona, mąż Pameli, mówiłam, że ma alibi! Przez całe popołudnie i wieczór, aż do północy,siedział przed telewizorem z sąsiadem i oglądali jakieś mecze, Anatol podobno też tam był.Odpadają. A Włoszka? Włoszka stanowi, zdaje się, pobożne życzenie Marianka.Może i leciał na nią ten cały Jens,ale leciał po duńsku, więc słabo.Ona na niego wcale, ma narzeczonego, Szweda, lada chwila się znią ożeni.Tyle wiem, ale zaraz.Mówię wszystko uczciwie, od Alicji mam wyłączność, a conajmniej pierwszeństwo, dłużej prasa o tym milczeć nie może, więc jak będzie?Po rozważeniu sprawy Alicja zezwoliła jej na ujawnienie sensacji pod warunkiem, że żadnidziennikarze nie będą jej się dobijać do drzwi i wkradać do ogrodu.Warunek Anita przyjęła chętnie. To teraz bądzcie ludzmi i powiedzcie mi: skąd, na litość boską, wzięliście te cholerne kulki idlaczego rozsypaliście je po całym domu.?!* * *yle mi się jakoś zasypiało.Anita z Marzeną odjechały po północy, bo komunikat o pochodzeniukulek napotkał niespodziewane trudności.Wyjaśnić wszystko tak, żeby nie ugruntować w jejumyśle kwestii kocich worków, to wcale nie była prosta sprawa, umęczyliśmy się jak dzikie osły,emocje nie zgasły od razu, pamiętna problemów Alicji z rodzinnymi dokumentami, wciąż jeszczerozpamiętywałam niewykorzystane możliwości i popełnione błędy.W dodatku księżyc, teraz jużwidoczny w dwóch trzecich, świecił mi prosto w oczy i nasuwał rozważania o lunatyzmie.Mogłamwstać i przesunąć zasłonę, ale okropnie mi się nie chciało, przysypiałam powolutku i z męczącymoporem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]