[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tysiące myśli mu przychodziło, żadnej się chwycić nie śmiał, aby nie zdradzićsię z tą żądzą pomszczenia nieszczęśliwej ofiary.Constantiniego inaczej jak z pomocąsamego króla nie można było obalić.Witke, nosząc się z tymi myślami, tak daleko szedł, iżgotów już był bodaj Szwedowi służyć, byle mściwą dłonią skrytą dać uczuć Augustowi.Wszędzie jednak, gdziekolwiek się chciał obrócić, bezsilność swą widział; nie miał aniwprawy do pokątnych intryg, ani bezczelności, jakiej one wymagały.Cóż on mógł przeciwkoWłochowi, którego nie wstrzymywało nic, gdy Witkego litość i wstyd powściągały ionieśmielały!Błądził tak parę dni po mieście, to wpadając czasami do Renardów, to kręcąc się okołozamku, to śledząc czynności prymasa, którego niechęci do króla miał liczne dowody.Z dwojga jedno miał do wyboru: albo porzucić wszystko, wrócić do Drezna, wyrzec sięstosunków wszelkich i przebłagawszy matkę, ograniczyć się starym handlem ojcowskim,który przez te lata, mocno zaniedbany, podupadł; albo poświęcić wszystko zaspokojeniuzemsty, która ani krwią, ani łzami nasyconą być nie mogła.Miłość ku Henrietce była jedynąnamiętnością tego człowieka, nie dziw więc, iż go tak pochłaniała i że jej wszystko gotów byłpoświęcić.Ona zdawała mu się najmniej albo całkiem niewinną.Witke gotów był.teraz, jak wprzódy, nawet się z nią ożenić.Ale narzucić ją matce, zawiezćdo Drezna, gdzie Constantini by się dowiedział o niej! Kilka tak dni przewalczywszy z sobą,wybladły, chory, rozgorączkowany, jednego wieczoru zjawił się u Renardów.Spytał się ochorą.Nic się tu nie zmieniło, leżała i płakała.Doktor tylko obiecywał, że siły młodości zwyciężą i Henrieta przyjdzie do zdrowia.StaraFrancuzka, tając się z tym przed mężem, podszepnęła mu, iż ze stanu zdrowia córki wnosząc,podejrzewała powiększenie rodziny, które położenie ich w przyszłości tym sromotniejszymczyniło, a Henriecie miało wyjście za mąż utrudnić.Matka zalewała się łzami, kryła jeszczeprzed mężem.Dla Witkego było to także wyrokiem, który o ożenieniu myśleć nawet niedopuszczał.Nazajutrz kupca już tu nie było.Rozdział XVI.Karol XII stał z częścią wojsk z Heilsberguss, ale obyczajem swym nie chciał zająćofiarowanych mu w pałacu biskupim apartamentów, wybrał sobie małą oficynę i w niej się pożołniersku rozłożył, chociaż czasu zimy więcej był zajęty układami i dyplomatycznymiczynnościami niż wojskowością.Całe usiłowanie jego zwracało się teraz na zmuszenieRzeczypospolitej, aby rzuciwszy Augusta, z nim się porozumiała i złożywszy Sasa z tronu,przystąpiła do elekcji nowego króla.Do wielkiego męstwa, spartańskich obyczajów, prostychi niepospolitych darów umysłu młodego bohatera łączyły się też przywary, które zwykłetowarzyszyć upojeniu zwycięstw nie tylko w młodości, ale i w pózniejszym wieku.Karol XII tym więcej podlegał obłędowi tryumfatorów, iż dotąd szczęście mu sprzyjało ślepoi wszystkich nieprzyjaciół swych z kolei potrafił przełamać.Z nich szczególny wstręt miał dlaAugusta, a przekonawszy się o charakterze jego, lekkomyślności, przewrotności, zamierzał gonie tylko z Polski wygnać, ale w Saksonii nawet ucisnąć tak, aby zmuszonym był sięupokorzyć.Sam on jednak, Karol XII, chociaż zarzucał Augustowi nieposzanowanie prawpoprzysiężonych, zdradzenie Polski dla własnego interesu, równie się z Rzecząpospolitądespotycznie i bezwzględnie obchodził.Raz postanowiwszy detronizację Augusta, stał przyniej niewzruszenie.Najmniej może obchodziło go, kim miał zastąpić Sasa.Z książąt obcychżaden w takim składzie okoliczności, gdy koronę trzeba było wziąć z rąk młodego zwycięzcy,nie chciałby się starać o nią.Mimo woli Karol musiał zwrócić oczy na kandydatów Piastów, anajprzód na Sobieskich, chociaż obok nich i Lubomirskiego, i innych mu podszeptywano.Cześć dla Jana III, z którą się król szwedzki ciągle oświadczał, zmuszała do wyboru tego.Miał na myśli Jakuba, na którego cesarz byłby też zmuszony się zgodzić.Wtem zuchwałe naterytorium obcym pochwycenie Sobieskich i przewiezienie ich do Pleissenburga zniweczyłote plany.Pozostawał Aleksander, ale na pierwszą wzmiankę, iżby go Karol miał na tronieosadzić, oświadczył jak najuroczyściej, że nigdy i w żadnym razie nie przyjmie wyboru, którynależał starszemu z rodziny, Jakubowi, a nawet gdy ten by się zrzekł, ów po koronę niesięgnie.W czasie gdy się to agitowało, Rzeczpospolita na zjezdzie w Warszawie, przy tajemnympodżeganiu prymasa, postanowiła wysłać posła od siebie dla układów z królem szwedzkim.Na próżno od misji tej się wymawiał młody wojewoda poznański, samym wiekiem iniedoświadczeniem, zmuszono go przyjąć posłannictwo i wyruszyć do Warmii.Widzieliśmy już wojewodę poznańskiego na zjezdzie Wielkopolanów.Toż samoumiarkowanie, jakiego tam dał dowody, nakłaniając do przejednania, do porozumienia wiózłLeszczyński z sobą do Heilsberga.Nie był to może człowiek, jakiego poselstwo to wymagało;zbyt łagodny charakter, ogłada statysty, temperament, żołnierskiej buty i energii pozbawiony,chociaż niezłomnej prawości, nie dozwalały się spodziewać, aby Karol XII łatwo się z nimporozumiał.Wojewoda poznański, chociaż starał się, zawczasu przygotowując do tych układów, zebraćwiadomości o Karolu, wcale go pono inaczej wyobrażał sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]