[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Porwał ją w ramiona i się uśmiechnął.Oczy mu błyszczały, a w kącikach dostrzec możnabyło jakąś zabłąkaną łzę. Gdybyś tylko wiedziała, jak długo na to czekałem powiedział cicho. Gdybyświedziała, co czułem, kiedy przywiązywałaś mi tę wstążkę do ramienia po raz pierwszy; jakrozpaczliwie modliłem się, byś pewnego dnia była moja. Możesz mi o tym opowiedzieć.hm. Podczas? Po.Na to słowo Rhys zamknął oczy, pochylił się i pocałował ją czule i słodko w usta.Gwenpoczuła, jak cały świat blednie i stopniowo znika.Liczył się tylko mężczyzna, który trzymałją w ramionach.%7ładen król, żadne złoto, nikt inny.Pochylił głowę i całował ją coraz bardziejnamiętnie.Ręce zaczęły mu błądzić po jej plecach i włosach.Rozpuścił jej warkocze i włosyspłynęły jej swobodnie na ramiona. Och, na Boga powiedział z niesmakiem zirytowany głos. Znajdzcie sobie wreszciejakiś pokój.Rhys zmierzył dziadka wściekłym wzrokiem, po czym ponownie uśmiechnął się doGwen. Poszukamy?Zamrugała, gdyż oczy zaszły jej mgłą, i zastanowiła się poważnie.Nagle poczuła, żewzrok wszystkich obecnych mężczyzn jest zwrócony na nią.Nawet strażnicy Ayre oglądalicałą scenę z niemałym zainteresowaniem, jakby liczyli na to, że podejmie właściwą decyzję.Gwen spojrzała na Rhysa. Znam idealne miejsce.***Kilka chwil pózniej zatrzymali się przed jakby znajomymi drzwiami.Uśmiechnęła się doswego świeżo poślubionego małżonka. Może się nada.Rhys pchnął drzwi, wziął pochodnię z korytarza i umieścił na ścianie wewnątrz. Mam jednak wrażenie powiedział, wciągając ją do środka że ostatnio, kiedy tubyliśmy, nosiłaś ubranie Johna.I nie byłaś taka pomazana.Gwen otwarła usta.Na śmierć zapomniała, jak wygląda.Wzięła ślub w łachmanachuwalanych końskim łajnem i zniszczonych trzytygodniową podróżą.Rhys roześmiał się, jakby czytał w jej myślach. Nawet to nie jest w stanie przysłonić twojej urody, ukochana. Tak jakby takie pochlebstwo mogło mnie zadowolić! Pochlebstwo? potrząsnął głową. Prawdziwy rycerz nigdy nie kłamie, więc musiszuwierzyć, że mówię prawdę.Poza tym sam twój widok, brudnej czy czystej, sprawia, żemiękną mi kolana.Przysunął się bliżej. Nie mogę uwierzyć, że jesteś moja.Westchnęła i spojrzała na swój niechlujny strój. Nie tak wyobrażałam sobie naszą noc poślubną. Ja też nie.Myślałem, że zaryzykuję kilka piosenek. Niech mnie Bóg broni roześmiała się. Może moje uszy powinny być wdzięczne zatwój pośpiech.Naburmuszył się. To nie moja wina, że nie słyszę prawidłowo dzwięków.Mam za to inne talenty. Do grania w kości.Uśmiechnął się. To może pózniej.Rozejrzała się.Na podłodze nie było nawet jednego koca.Spojrzała na Rhysa. No i co? zapytała.Postąpił kilka kroków ku niej, sięgnął za nią ręką i zaryglował drzwi. To nam zapewni prywatność. Na zaledwie chwilę zgodziła się.Spojrzał na nią i uśmiechnął się słabo. Gdybyś miała jakiekolwiek pojęcie, jak bardzo cię pragnę, wiedziałabyś, że jedyne, comożesz ode mnie otrzymać właśnie teraz, to zaledwie chwila.Nie była pewna, co ma na myśli, ale przeczuwała, że niedługo się dowie. Będę cię uwodził jak należy obiecał, biorąc ją w ramiona. Już niedługo. Na samą myśl o tym prawie mam ochotę się wykąpać powiedziała, gdy ją całował.A potem odkryła, że stan jej odzienia i ciała nie ma żadnego znaczenia, prócz tego, że jejłachmany posłużyły im za łóżko.Podłoga była równie niewygodna, jak zapamiętała z poprzedniego razu.Ale przynajmniejteraz nie bała się, że ktoś ich przyłapie.Trzeba było przyznać najemnikom jej męża, żeskwapliwie go słuchali.Jej męża.Gwen nie mogła w to uwierzyć.Owdowiała i wyszła za mąż w kilka chwil.Aco to był zaślub. Gwen westchnął z rezygnacją Rhys.Wzdrygnęła się. Wybacz.Już nie będę myśleć.Ujął jej twarz w dłonie i zaczął całować.Od pocałunków przeszli do pieszczot, ubraniaposłużyły im za łóżko, co skłoniło Rhysa do obietnicy, złożonej między długimi, słodkimipocałunkami, że przy najbliższej okazji zwędzi Fenwyckowi najlepsze materace z gęsiegopuchu.Gwen chciała powiedzieć, że to nie miało znaczenia, ale uświadomiła sobie, że jest jużkilka lat starsza i dojrzalsza o urodzenie dwójki dzieci niż ostatnio, gdy leżeli na tak marnejwyściółce, toteż nagle idea puchowych materacy wydała jej się bardzo kusząca.A potem myśli o gęsim pierzu i dzieciach zaczęły blaknąć, niewygodna podłoga znikać ijedyne, co pozostało, to mężczyzna, którego trzymała w objęciach, mimo iż była już pewna,że nigdy więcej się to nie zdarzy.A tym, co wycisnęło z jej oczu łzy, było odkrycie, że jegodotyk nie był bardziej wprawny, ani w sztuce miłosnej nie był bardziej doświadczony niżwtedy, gdy ostatnio byli razem.Był pełen zapału i nieokiełznanej namiętności z pewnościąnie przypominał kochanka, który spędzał leniwe godziny w łóżkach swoich towarzyszek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]