[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Niemal żałuję, że tak nie jest. Panie? zapytała Talia, przerywając długie milczenie, jej twarz była ścią-gnięta od zmęczenia. Co powinnam zrobić? Wy, młodzieży? Nic. Przytulił oboje do siebie, wdzięczny im za ichroztropność i odwagę. Talio i Skifie, osiągnęliście więcej niż jakikolwiek do-rosły.Jestem z was dumny i niezmiernie zadowolony.Jednak teraz zaufajcie mii pozwólcie, bym wziął sprawy w swoje ręce.Trzeba, by ci, którzy muszą o tymusłyszeć, dowiedzieli się tego z ust dorosłego, gdyż nie przychylą ucha na słowadziecka.Mam nadzieję, że pozwolicie mi mówić za was?Skif westchnął głośno i gwałtownie. Pozwolić wam? Zwięte gwiazdy, bałem się, że każecie mi opowiedzieć tosamo przed Kyrilem albo Selenay we własnej osobie! A po przyłapaniu mnie nagrzebaniu w archiwum, obawiam się, że nie darzą mnie specjalnym zaufaniem.O, nie, Heroldzie, ja tam wolę nie obwieszczać złych nowin.Jeśli więc nie macienic przeciw temu, lepiej oddalę się, by wziąć kąpiel i położyć do łóżka. A ty, Talio? Proszę, jeśli moglibyście, panie, zrobić to za nas podniosła na niegobłagalnie pełne zmęczenia oczy. Ja nie wiedziałabym, co powiedzieć.Tyle jestpytań, na które nie możemy odpowiedzieć.Nie wiemy, kim jest ten wielmoża, topo pierwsze; a gdyby Lord Orthallen zaczął na mnie krzyczeć, ja.ja mogłabymsię rozpłakać. W takim razie odejdzcie, oboje.Zostawcie wszystko w moich rękach.Oboje wstali i wyszli powłócząc nogami, zostawiwszy go pogrążonego głębo-ko w myślach.Po długiem namyśle Jadus zadzwonił na swego służącego. Medrenie, muszę obudzić Selenay.Poproś, by przyszła do mojej izby, za-znacz, że to bardzo pilne.Powiadom także Seneszala, Herolda Kyrila i HeroldaElcartha.Dołóż do ognia i przynieś wino i jadło wpatrzył się zamyślonym133wzrokiem w dal. Coś mi mówi, że to będzie bardzo długa noc.Następnego dnia do Talii nie doszły żadne słuchy o Huldzie i prawdę powie-dziawszy, wcale się tym nie przejęła.Z zadowoleniem zostawiła wszystko w rę-kach dorosłych.Słodki zapach pączków wiosennych wywabił ją o zmierzchu doogrodu.Od czasu wygnania awanturników mogła bezpiecznie spacerować wszę-dzie i o każdej porze.Wdychała uderzający do głowy aromat hiacyntów, kiedynagle posłyszała stłumione szlochy, dobiegające spoza ogrodowych grot, które ta-ką popularnością cieszyły się pośród odwiedzających to miejsce po zmroku par.W pierwszej chwili pomyślała, że to jakiś porzucony kochanek, czy też jakiś innynieszczęśnik podobnego pokroju, jednak dzwięk coraz bardziej przypominał płaczdziecka, zwłaszcza kiedy szlochy przybrały na sile.Impuls podobny do tego, któryw zimie popchnął ją w stronę Królowej, spowodował, że i teraz koniecznie chciałapoznać przyczynę dobrze pamiętała przykazanie, by zawsze zawierzała swemuinstynktowi.Zachowując największą ostrożność, zbliżyła się cicho do groty i zajrzała dośrodka.Z twarzą wtuloną w mchy, łkając jakby jej serce złamano, leżała Następ-czyni Tronu; Talia weszła do środka i usiadła obok dziecka. Już nie wyglądasz jak ryba zwróciła się do niej delikatnie, starając sięzawrzeć w słowach jak najwięcej litości. Bardziej przypominasz wodospad.Cosię stało? O.O.Oni od.d.esłali Huldę zaszlochało dziecko. Kim są oni i dlaczego to zrobili? zapytała, nie znając wyników naradyu Jadusa. M.M.Matka i ten obrzydliwy Kyril, i nie wiem dla czego: ona byłamoim najlepszym przyjacielem, nikt inny mnie nie lubi! Przykro mi; ja wiem, jak to okropnie być samotnym.Kiedy ja byłam w two-im wieku, zabrali moją najlepszą przyjaciółkę, by wydać ją za mąż za upiornegostarca i nigdy jej nie ujrzałam. Płakałaś? Azy przestały płynąć, w głosie dziecka zabrzmiało szczerzezainteresowanie. Tak, gdy nikogo nie było w pobliżu, nie śmiałam płakać w obecności in-nych.Dorośli powiedzieli, że płacz z tak błahego powodu jest grzechem.A mniewydawało się, że mylą się okropnie, bo płacz może przynosić ulgę.Czy terazczujesz się odrobinę lepiej? Trochę przyznało dziecko. Jak masz na imię? Talia.A ty? Powinnaś zwracać się do mnie: Wasza Wysokość. Podbródek dzieckawysunął się arogancko. Nie, jeszcze nie powinnam.Nie jesteś prawdziwą Następczynią Tronu, do-134póki nie Wybierze cię Towarzysz i najpierw nie udowodnisz, że możesz być He-roldem. Nie jestem? Ale Hulda nie powiedziała mi tego! A jednak to prawda, spytaj, kogo chcesz.Może nie wiedziała, albo okła-mywała ciebie. Dlaczego? zapytało zadziwione dziecko. Hmm, do głowy przychodzi mi przynajmniej jeden pomysł: nie chciała,byś przyjazniła się z innymi dziećmi, chciała być jedyną twoją przyjaciółką.Takwięc, wmówiła ci, że jesteś nazbyt ważna, i tym tak denerwowałaś innych, żeopuścili cię wszyscy. Skąd mam wiedzieć, że i ty nie kłamiesz? wojowniczo odezwało siędziecko. Jestem Heroldem, czy też za kilka lat nim będę, a Heroldom nie wolnokłamać.Dziecku słowa Talii wyraznie się nie spodobały. Pewnie mówiła kłamstwa przez cały czas; kłamstwem było zapewne i to,że jest moim przyjacielem! Wargi jej się zatrzęsły i wyglądało na to, że nanowo wybuchnie płaczem. W takim razie nie mam żadnych przyjaciół!Trysnęły łzy, a Talia instynktownie przygarnęła do siebie nie stawiającą oporudziewczynkę.Głaskaniem starała się ją uspokoić, a kiedy przestała już szlochać,wyjęła chusteczkę i osuszyła zaczerwienione oczy i nos małej. Teraz nie masz przyjaciół, ale to nie znaczy, byś ich nie mogła znalezć powiedziała Talia. Jeśli chcesz, będę twoim przyjacielem, ale musisz przyrzecmi jedno. Najpierw powiedz mi, co muszę obiecać. Lekko podejrzliwy ton dziec-ka, zdradził Talii więcej o metodach wychowawczych opiekunki Huldy niż tysiącsprawozdań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]