[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Utrafił w sedno z tymi kulisami.Nasze Miejsce to amfiteatr, w którym widownią jestpustka.Szarej barwy pustki nie brudzą nawet ekrany odgradzające szpital (brrr!), sekcjęodświeżacza i magazyn.Między tymi ostatnimi znajduje się bar, kuchnia i fortepianBeauregarda.Między szpitalem a sekcją, w której zwykle pojawiają się wrota, znajdują sięregały i szafki galerii sztuki.Zrodek sceny okupuje sofa sterownicza.Wokół niej, opróczkilku stolików, stoi sześć rozstawionych w dość dużych odstępach kanap z niskim oparciem(właśnie przy jednej z nich strzelały w górę, ku pustce, ekrany).Kojarzyło się to z baletowąscenografią, przy czym ekstrawaganckie kostiumy i dziwni bohaterowie wcale niepomniejszają siły iluzji.Co to, to nie: sam Diagilew, raz tylko ich zobaczywszy, przyjąłbywiększość do swego zespołu Les Ballets Russes, nie pytając nawet, czy mają wyczucie rytmu. 2Tydzień temu w Babilonie,Zeszłej nocy w RzymieHodgson*Prawa rękawicaBeau przeszedł za bar, gdzie przemawiał po cichu do Doktorka, oczami uciekał jednakgdzieś w bok.Miał wyraz zawodowej powagi na ziemistej twarzy, kontrastującej z bieląubrania tak doskonałą, że doznałam złudzenia, jakbym zobaczyła Dambalę* we FrancuskiejDzielnicy*! Za to nigdzie nie widziałam nowej.Sid po zamieszaniu z Markiem zajął się wkońcu nowym.Dał mi sygnał, więc podeszłam do niego wraz z Erichem. Witaj, chłopcze złoty.Ja, Sidney Lessingham, jestem nie tylko twoim gospodarzem, alei rodakiem.Urodziłem się w King s Lynn w 1564 roku, studiowałem w Cambridge, lecz naśmierć i życie związałem się z Londynem.%7łyłem dłużej niż Bessie, Jimmie, Charlie i, prawie,Ollie*.A co to było za życie! Imałem się różnych zajęć: pomagałam w urzędzie, byłemszpiegiem i kierownikiem burdelu  czasem te dwie profesje idą ze sobą w parze  marnympoetą, żebrakiem, handlarzem pieśni rezurekcyjnych.Beau Lassiter, gardła nam wyschły nawiór!Słysząc słowo  poeta , nowy podniósł wzrok, lecz uczynił to z ociąganiem, jakbywietrzył podstęp. A żebyś bez napitku nie musiał się gardłować, cny młodzieńcze  trajkotał Sid ośmielę się odgadnąć twe pytanie i na nie odpowiedzieć.Owszem, znałem WilliamaSzekspira, wszak urodziliśmy się w tym samym roku.Skromny był człek, nikomu nie*Z wiersza  Time, You Old Gypsy Man Ralpha Hodgsona.*Dambala  bóg-wąż w religii voodoo.Przypisuje mu się kolor biały.*Francuska Dzielnica (ang.French Quarter)  najstarsza część Nowego Orleanu.*Bessie, Jimmy, Charlie i Ollie  Elżbieta I, Jakub I Stuart, Karol I Stuart, Oliver Cromwell. wadzący, aż wszyscyśmy się zastanawiali, czy naprawdę napisał te sztuki.Wybacz, serdeńko,ale trzeba opatrzyć to zadrapanie.Nowa na szczęście wcale nie straciła głowy, tylko udała się do sekcji szpitalnej po tackę zzestawem pierwszej pomocy.Przykładając wacik do lepkiego policzka nowego, odezwała siępiskliwym głosem: Jeśli pozwolisz.W złą porę zabrała się do rzeczy.Ostatnie słowa Sida oraz nadejście Ericha sprawiły, żemłody żołnierz spochmurniał i, nawet nie patrząc na dziewczynę, ze złością odtrącił jej dłoń.Erich ścisnął moje ramię.Tacka z brzękiem poleciała na ziemię.Jedna ze szklanekprzyniesionych przez Beauego omal nie poszła w jej ślady.Odkąd zjawiła się u nas nowa,Beau traktował ją jak swoją podopieczną, choć nie sądzę, żeby już znalezli wspólny język.Szczególnie Beau dużo sobie po tym obiecywał, ponieważ ja mocno przyjazniłam się zSidem, a Maud, mająca słabość do ciężkich typów, z Doktorkiem. Spokojnie, chłopcze, przez miłość do mnie!  zagrzmiał Sid, powstrzymującspojrzeniem Beauego. To tylko nieszczęsna poganka, która pragnie dać ci ukojenie.Przełknij żółć, niewdzięczny okrutniku, bo może z tej żółci zrodzi się poemat.Oho, czyżbymtrafił w czułe miejsce? Przyznaj się, żeś poeta!Rzadko co uchodzi uwagi Sida, choć przez chwilę zastanawiałam się, czy wie, do czegodoprowadzą jego spostrzeżenia. Zgadłeś, jestem poetą!  huknął nowy. Nazywam się Bruce Marchant, zakichaneumrzyki! Jestem poetą w świecie, gdzie podłe Węże i Pająki mogą splugawić nawet słowakróla Jakuba i twojego drogiego Willa, z którego się naśmiewasz.Piszą na nowo historię,depczą wiarę we wszystko, co uważamy za pewnik, do diaska, mają się za nieomylnych,wielkodusznych i postępowych! I do czego to prowadzi? Ano do tej przeklętej rękawicy! Uniósł lewą rękę w czarnej rękawicy i pomachał drugą do pary. Co masz do rękawicy z pajęczego składu, złociutki?  zdziwił się Sid. Przez miłośćdo nas, gadaj.Erich się roześmiał Uważaj się za szczęściarza, Kamerad*.Mark i ja nie wylosowaliśmy żadnej rękawicy. Co mam do niej?!  wrzasnął Bruce. Do kroćset, obie są lewe!!!  I cisnął jedną naziemię.My wszyscy w śmiech; trudno się było pohamować.Na to Bruce odwrócił się do nasplecami i oddalił sztywnym krokiem, choć podejrzewałam, że raczej nie zbliży się do pustki.Erich znowu ścisnął mnie za ramię i rzekł, próbując panować nad głosem: Mein Gott, Liebchen, pamiętasz, co ci kiedyś mówiłem o żołnierzach? Im większauraza, tym mniejszy powód! To się zawsze sprawdza.A jednak nie wszyscy się śmiali.Kiedy Bruce się przedstawił, nowej roziskrzyły się oczy,*Kamerad (niem.)  towarzysz. jakby przyjęła sakrament.Ucieszyłam się, że wreszcie coś ją zaciekawiło, bo do tej poryzachowywała się trochę jak odludek, a nawet ponurak, mimo że trafiła do Miejsca z reputacjąhulajduszy znanej w całym Londynie i Nowym Jorku lat dwudziestych XX wieku.Obrzuciłanas nieprzychylnym spojrzeniem, zbierając na tackę rozsypane przybory; nie zapomniałarównież o rękawicy, którą położyła na środku tacki niczym świętą relikwię.Beau chciał do niej zagadać, lecz minęła go jak widmo.Znów nie mógł nic zrobić zpowodu trzymanej tacy.Prędko do nas podszedł i zrzucił balast szklanek.Od razupociągnęłam duży łyk, bo zauważyłam, że nowa wchodzi przez ekran do szpitala.Wolałabym, żebyśmy nie mieli sekcji szpitalnej.Całe szczęście, że pijany Doktorek nie jest wstanie leczyć.Stosuje się tutaj obrzydliwe metody operacyjne z wykorzystaniem arachnidów,o czym przekonałam się na własnej skórze.To numer jeden na mojej liście wspomnień,które chciałabym wymazać z pamięci.Tymczasem Bruce wrócił do nas i odezwał się śmiertelnie poważnym tonem: Dobrze wiecie, demony zatracone, że nie chodzi li tylko o wszawą rękawicę! A o co, szlachetny rycerzu?  spytał Sid.Jego złocista, siwiejąca broda wzmacniałaefekt dobrodusznej otwartości. Chodzi o zasadę  rzekł z naciskiem Bruce i rozejrzał się, lecz nikt z nas nie zareagowałnawet półuśmieszkiem. Chodzi o przeklętą niewydolność kosmosu, o jego umieranie (tylkomi nie mówcie, że to wykluczone!), dla niepoznaki nazywane planem jakiegoś dobrotliwego,wszechwiedzącego monarchy.A takie Pająki: nie mamy pojęcia, kim w zasadzie są.Znamytylko puste słowo, a widzimy jedynie ich gwardię, czyli nas samych.Pająki wywlekają ludzi zcichych grobowców, w których się schodzą ich linie życia. Zali to zle, chłopcze?  mruknął Sid, siląc się na powagę..i próbują nas wskrzeszać.Wmawia się nam, że musimy walczyć z drugimmocarstwem: Wężami, które także umieją podróżować w czasie.I znowu puste słowo.ZWężami, które pragną zdeprawować i zniewolić cały kosmos, jego przeszłość, terazniejszość iprzyszłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    McNeill Graham Czas Legend 01 Młotodzierzca Legenda Sigmara 01
    Rice Anne Dzieje czarownic z rodu Mayfair 03 Taltos
    Rehn Heidi Kobieta z bursztynowym amuletem 02 Złoto czarownic
    § Kobieta z bursztynowym amuletem 02 Złoto czarownic Rehn Heidi
    Magiczne Królestwo 05 Napar czarownic Brooks Terry
    Kossakowska Maja Lidia Upiór Południa 04 Czas mgieł (2)
    Kaim Karolina Cykl Sfora 01 Czarownica
    z3.01 u klejenie drewna i tworzyw drzewnych 311[32]
    Barbara Szacka Wstęp do Socjologii
    Brooks, Terry Jerle Shannara 02a Antrax