[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wszystko, co mogę ci dać" - przypomniała sobie jego słowa - tozapewnienie, że od ciebie i tylko od ciebie będę oczekiwać fizycznegozaspokojenia".Nigdy nie wątpiła, że dobrze zrozumiała te słowa, a on nie zrobił nic, comogłoby sugerować, że jego intencje uległy zmianie.Co prawdazawiadomił ją o swoim planowanym małżeństwie, zanim mogła siędowiedzieć o tym od kogoś innego, a nawet posunął się tak daleko, żewyjaśnił jej rolę swego ojca w wyborze panny Rafferty na przyszłą żonę.Dał jej do zrozumienia, że będzie to małżeństwo z rozsądku.Poruszyła ją tanieoczekiwana dbałość, aby nie zranić jej uczuć.Zaskoczyła ją również jegowyrazna niechęć do l'Anglaise, zrobiło jej się nawet nieco żal tej kobiety.Tak było, dopóki jej nie zobaczyła.Wcześniej nigdy nie pytała Franciszka, jak wygląda jego wybranka.JejRS130zdaniem wszystkie Angielki prezentowały się tak samo: końskie zęby,czerwone policzki, mocne uda.Kiedy jednak panna Rafferty okazała sięprzynajmniej o sześć lat od niej młodsza i tak zachwycająco piękna, że całyParyż o niej mówił, Eliza niemal rozchorowała się z lęku i zazdrości.Ludwik de Lorvoire zawsze wie, co robi, i w wyborze narzeczonej dla synarównież okazał wyjątkowo dobry gust.Eliza pocieszała się tylko tym, co Franciszek powiedział jej popierwszym spotkaniu z tą dziwką: Gdyby nie to, że Beavis mógłby siępoczuć dotknięty, poprosiłbym go, żeby najdalej w ciągu tygodnia zabrałswą córkę z Lorvoire.Natomiast ona dała mi wyraznie do zrozumienia, żezamierza wyjść za mnie i wcale nie przeszkadza jej fakt, że uważam ją nietylko za płytką, ale i żałośnie niedojrzałą".Pomimo dokuczliwej zazdrości Eliza uznała jego kłopoty raczej zazabawne i głośno się śmiała, kiedy opowiedział jej, jak Klaudyna kopnęłago w nogę i wtrąciła do fontanny.Ta dziewczyna, pomyślała Eliza, nie wie,co to znaczy mieć do czynienia z mężczyzną takim jak Franciszek.Wbliższych kontaktach z nim należy wykazać przebiegłość i chytrość równąjego własnej oraz zdolność wyczuwania jego zmiennych nastrojów bezokazywania jakiejkolwiek emocjonalnej reakcji.Klaudyna Rafferty jest zpewnością zbyt niedoświadczona i kapryśna, aby chociaż spróbowaćzrozumieć, jak należy postępować, by uporać się z ciemną stroną charakteruFranciszka.Jeśli założyć, że nie jest masochistką, rozważała Eliza, tobrutalne zderzenie z rzeczywistością szybko pozbawi ją złudzeń i sprawi, żewkrótce umknie do Anglii, gdzie jest jej właściwe miejsce.Niestety, ku przerażeniu Elizy, w osiem dni pózniej Franciszek zjawiłsię u niej i poprosił, by ona, Eliza, udała się do sklepu Van Cleef et Arpels ipomogła mu kupić zaręczynowy pierścionek.Zawsze robiła to, o co jąprosił, wybrała więc starannie i ze znawstwem piękny pierścień, alepostanowiła sobie, że przy najbliższej okazji nie zawaha się zdradzić tejdziwce, że to kochanka męża dokonała tak udanego wyboru.Kiedy na dwa tygodnie przed ślubem zjawiła się u Elizy Monika zpropozycją wspólnej akcji, która spowodowałaby zniechęcenie Klaudyny domałżeństwa, jej reakcja bliska była entuzjazmu.Potem jednak przypomniałasobie, że Franciszek jest obdarzony niezwykłą zdolnością odgadywaniamyśli i spraw, które chciałaby przed nim ukryć.Wiedziała, że chociaż możeon nie życzyć sobie małżeństwa z Klaudyna, to na pewno nie zaakceptuje,RS131aby w jego życie osobiste wtrącał się ktoś trzeci, zwłaszcza dziwka zTuluzy".W miarę jak zbliżał się termin ślubu, Eliza zaczęła zastanawiać się, czydobrze zrobiła odprawiając Monikę z niczym.W końcu ich działanie mogłozostać dobrze przyjęte - ostatnio Franciszek szalał z wściekłości wywołanejuporem tej dziewczyny.- Zachowuje się tak, jakbym był w niej zakochany i nie daje sobie tegowyperswadować - oburzał się.- Sam już nie wiem, co mam robić, żeby jejdowieść, iż jest najbardziej nudną dziewczyną, jaką miałem nieszczęściepoznać.Nie chcę się żenić.Nie chcę, żeby jakaś kobieta mieszała się wmoje sprawy albo zabiegała o moje względy.Skoro jednak muszę to zrobić,to dlaczego ojciec wybrał mi kogoś, kto przypomina uparte i przemądrzałedziecko? Nie rozumiem, dlaczego rodzice tak się nią zachwycają.Jestgłupia i w swej głupocie wymyśliła sobie, że jest we mnie zakochana.- Nie wspomniałeś wcześniej o tym - powiedziała Eliza.- Czynaprawdę myślisz, że się w tobie zakochała?- To nie ja myślę.To jej się tak wydaje.No tak.Jest tylko jeden sposób,żeby dowieść, jak śmieszna jest jej.Ta rozmowa odbyła się dwa dni przed ślubem.Potem Klaudyna uciekłaz apartamentu, w którym spędzili noc poślubną.Franciszek nie miał pojęcia,że Eliza wie o tym.Wreszcie nastąpił jego niespodziewany, przedwczesnypowrót z Biarritz.Jak widać de Lorvoire zrobił to, co postanowił, i Eliza,znając go, ze zgrozą myślała o metodach, jakimi się posłużył.Niezależnie jednak od tego, co zaszło pomiędzy nowożeńcami w ciągutych dziesięciu dni, Eliza nadal nie czuła się pewnie.Przewrotną prawdąbyło to, że brutalność i brzydota Franciszka zwiększały jego atrakcyjność.Dla Klaudyny był on na pewno jeszcze przed ślubem szalenie pociągający.Nawet jeśli te uczucia teraz nieco osłabły, to kto może przewidzieć, czymałżeństwo nie ożywi ich ponownie albo czy Franciszek nie zainteresuje siężoną? Tego bała się najbardziej.Zdawała sobie sprawę, że jeśli go utraci,utraci wszystko.Tylko dzięki temu, że została jego kochanką, ona, córkaprostaka z Tuluzy, mogła obracać się w kręgach eleganckiego francuskiegotowarzystwa, otrzymywać zaproszenia do opery i teatrów, występować nabalach na cele charytatywne, uczestniczyć w wycieczkach na wyścigi wLong Champ.Nie była oczywiście zapraszana do domów ludzi, z którymistykała się przy takich okazjach, ale wystarczało jej, że mężczyzniRS132przychodzili do jej apartamentu, by spotkać się z Franciszkiem, i potrafiliwłaściwie ocenić jej talenty jako gospodyni.Często goście pojawiali się podjego nieobecność, nigdy jednak nie było nic ukradkowego lub tajemnego wtych wizytach - przychodzili, bo po prostu lubili jej towarzystwo.Kawalerowie zapraszali ją nawet na spacery w ogrodach Tuileries lub dokawiarni na Montmartre.Ta popularność dostarczała Elizie wiele radości,gdyż nie miała własnych bliskich przyjaciół.Odkąd poznała Franciszka,przestali być jej potrzebni - on wypełniał jej świat.Tym jednak, co przynosiło Elizie najwięcej szczęścia, więcej niż gronoprzyjaciół pozyskane dzięki niemu, stroje, biżuteria, sukces, były godziny,które spędzali we dwoje, kiedy nawet przypadkowe dotknięcie jego rękiwywoływało w niej niewyobrażalny płomień namiętności.%7ładenmężczyzna dotąd nie dawał jej tyle co Franciszek i żaden nie wymagał odniej tyle co on.Wydawało jej się, że wie wszystko o sztuce kochania, aledopiero on pokazał jej, czym jest prawdziwa ekstaza.Lękała się, że utraci towszystko na rzecz Klaudyny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]