[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Adam przedstawił plan.Robert Small pokiwał głową, zamyślony. Macie dziennik?Adam de Marisco przyniósł płaską książeczkę. Tak  powiedział od razu Robbie. To po arabsku. Przez chwilę w milczeniuprzeglądał dziennik. Statek nazywa się  Gazela.Jego portem macierzystym jest Algier.Tak, to statek piracki.Przed paroma tygodniami wzięli na pokład kilku mężczyzn z barkasu iwkrótce potem załoga zaczęła chorować.Ludzie z barkasu zmarli niemal natychmiast, a zanimi poszli inni.Ostatni wpis jest sprzed dziesięciu dni.Brzmi: Niech Allah się nad namizmiłuje.Biedne sukinsyny  powiedział, podnosząc wzrok.Przez chwilę kartkował strony,podczytując to tu, to tam, aż nagle jego osmagana wiatrem twarz rozjaśniła się uśmiechem.Mamy szczęście! Oto wpis dokonany wczesną wiosną: Zdobyliśmy przeklętego Hiszpana.Byli na wschód od wybrzeży Irlandii! Reszta dziennika to kronika napadów pirackich.Polowali głównie na Hiszpanów, co dobrze przysłuży się naszej sprawie.Jeśli Cecil okaże sięna tyle podejrzliwy, by poszukać kogoś, kto zna arabski, dziennik potwierdzi naszą historię.Jutro przeczytam go dokładniej, by się upewnić, że nie ma tam nic, co mogłoby zaszkodzićSkye.Tymczasem wyprawcie  Gazelę do Londynu jeszcze dziś wieczorem.Musimyzaczekać, aż tam przybędzie, inaczej stracimy element zaskoczenia.Adam de Marisco wrócił na Lundy i w ciągu kilku najbliższych tygodni przemierzyłwyspę co najmniej kilkanaście razy.Robert Small wrócił do Wren Court, gdzie spędzał czas zarządzając kompanią handlową,należącą do niego i Skye.Francuz Jean, sekretarz Skye, odczuł na własnej skórze skutkiniepokoju kapitana.Gdyby nie bezwzględna lojalność wobec pani, spakowałby Marie i dziecii wrócił do Bretanii.Niall martwił się, że ich plan może się nie powieść.I co wtedy? Starał się, by dzieci nieodgadły, jak bardzo się boi.Rozłąka z matką sprawiła, że Robin Southwood bardzowydoroślał.Bez Skye, która chroniłaby i rozpieszczała swego małego synka, zdany na czułą,lecz wymagającą opiekę Nialla, młody hrabia Lynmouth wyrastał na młodzieńca świadomegoswej pozycji.Willow, z charakteru wykapana matka, postanowiła zastąpić rodzicielkę w obowiązkachdomowych.Podczas posiłków siadywała między Robinem a Niallem, zaczęła też nadzorowaćgospodarstwo.Służba z początku traktowała te zapędy z wyrozumiałym rozbawieniem,szybko jednak odkryła, że młoda pani jest stanowcza i wymagająca.Niall popierał pasierbicę,wtrącał się tylko wtedy, gdy zupełnie nie miała racji.Minęło kilka tygodni i w końcu Robert Small otrzymał wiadomość, że  Gazela orazeskortująca ją  Syrena stoją na kotwicy w basenie portowym Londynu.Natychmiast355 wyruszył do Lynmouth.Jeszcze tego samego wieczoru w zachodniej wieży zamku ponadjedenastomilowym przesmykiem, dzielącym Lundy od stałego lądu, pojawiły się dwa zieloneświatełka.O świcie następnego dnia trzej odziani w peleryny jezdzcy przebyli pędemzwodzony most zamku Lynmouth i skierowali się na londyńską drogę.Był deszczowy, marcowy poranek.Mgła niczym wilgotny welon wisiała nad świeżozaoranymi polami.Nawet najlżejszy powiew nie marszczył gładkiej niczym lustropowierzchni stawów.Tu i ówdzie na stokach wzgórz kępy białych narcyzów i słonecznychżonkili zaświadczały, że zima bezpowrotnie minęła, chociaż powietrze nadal było chłodne iwilgotne.Trzej mężczyzni jechali w milczeniu, z opuszczonymi głowami oraz pochylonymi podnaporem ulewy ramionami.W południe zatrzymali się w przydrożnej tawernie, aby pochłonąćchleb i ser, popijając ten skromny posiłek gorzkim brązowym piwem.Nie minęła nawetgodzina, a byli z powrotem na drodze i podróżowali w ciągle nasilającym się deszczu jeszczeprzez kilka godzin po zmroku.W końcu stanęli na nocleg w kolejnej gospodzie.Było nadermało prawdopodobne, by ktoś rozpoznał tu lorda Burke a.Niall przekonał się, że boksy w stajni są czyste, żłoby pełne świeżego siana, a stajennyzna się na rzeczy.Cmoknął niemile zaskoczony, kiedy Niall wprowadził trzy ubłocone,zmęczone konie. Widać masz, panie, dobry powód, by zajeżdżać te piękności w taką pogodę powiedział z dezaprobatą, a Niall odwrócił twarz, skrywając uśmiech. Od kiedy to  zapytał  Irlandczycy zajeżdżają dobre konie? Oporządz je i niech będągotowe o świcie!Rzucił oniemiałemu słudze srebrną monetę i wyszedł, uśmiechając się do siebie.Robbie i de Marisco czekali na niego w barze, pokrzepieni grzanym winem. Konie będą gotowe o brzasku.Co na kolację? Gorące pasztety  odparł Robbie.Jedli w niemal całkowitym milczeniu.Potem gospodarz zaprowadził ich dopomieszczenia sypialnego na poddaszu, gdzie padli na sienniki i natychmiast zasnęli.Karczmarz obudził ich krótko przed świtem. Pogoda dzisiaj nie lepsza, panowie.Opłukali twarze zimną wodą, wciągnęli wysokie buty i poszli do sali z szynkwasem,gdzie ładna, piersiasta córka karczmarza nałożyła im kopiaste talerze owsianki z duszonymijabłkami.Ukroiła potężne pajdy parującego białego chleba i posmarowała je obficie masłem imiodem.Kiedy postawiła przed gośćmi dzbany ciemnego piwa, Adam de Marisco otoczyłramieniem jej talię i zapytał: Gdzie byłaś, kiedy wczoraj podróżowaliśmy w zimnie i deszczu, gołąbeczko? Leżałam w moim dziewiczym łóżku, unikając twych zalotów, panie  rezolutnieodparło dziewczę.Niall i Robbie zarechotali, lecz Adam nie rezygnował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
    § Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
    Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
    Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga
    Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
    Chuck Wendig [Double Dead 01] Double Dead [Tomes of the Dead]
    Roberts Nora Miłoœć na deser 01 Miłoœć na deser
    § Rudnicka Olga (01) Zacisze 13 Zacisze 13
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
    William Inboden Religion and American Foreign Policy, 1945 1960, The Soul of Containment (2008)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl