[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiesz, że oglądałeś swoją nową farmę.Curdis skinął głową.Rzeczywiście, byłaby to bardzo dobra wy-mówka.- Ja też idę - powtórzyła Brenda.- W porządku, Brenda - zgodziła się Margery.- Margery.- Kochanie, będziesz jej potrzebował do rozmowy z kobieta-mi kupców!- Może wezmiemy rowery? - zaproponował Thonny.- Zwietnie - przytaknął Curdis.- Możemy zostać w domu jesz-cze przez dzień lub dwa, a i tak przegonimy Jemmy'ego w drodzedo.no właśnie, gdzie się spotkamy?- Na Drodze nie widuje się zbyt wielu rowerów.Sam was znaj-dę - powiedział Jemmy.Curdis siedział przez chwilę w bezruchu i bezgłośnie poruszałustami.Wreszcie wydusił:- Kupcy przeszukają miasto i nie znajdą cię.Znikną też two-je rzeczy i nasze zapasy spekli, więc będziesz musiała kupić nowe,Margery.- Nie zabierałbym waszych spekli.- protestował Jemmy.- Zabrałbyś, gdybyś opuścił miasto na zawsze.A tak będzieszmógł wrócić do domu, kiedy kupcy przeszukają już farmę i Spiral-ne Miasto.Zajmiesz tu moje miejsce.Wtedy oni zaczną szukaćw górach, ale w najgorszym razie znajdą mnie, a będę przecież nawłasnej ziemi.Kiedy wreszcie wyjadą, zapuścisz brodę albo cośw tym rodzaju.Ożenisz się, przeprowadzisz na inną farmę.Będzie-my jeszcze mieli czas, żeby się nad tym zastanowić.- Podoba mi się to - powiedziała Junior (Margery!).- Szkoda,że nie mogę pójść.- Musisz zajmować się farmą - przypomniał jej łagodnieCurdis.Wszyscy decydowali teraz o jego przyszłości.- No dobrze - westchnęła Margery.-Thonny, Brenda i Curdis,wsiadajcie na rowery.Nie patrz tak na mnie, Thonny, jesteścieprzecież bratem i siostrą, a nie narzeczonymi! Och, do diabła!-Co?- Jemmy, nie możesz podawać się za Curdisa.Curdis miał proste, czarne włosy, śniadą cerę i skośne oczy.Hmm.- Będę podawał się za Curdisa tylko w drodze powrotnej - po-wiedział Jemmy.- Teraz będą sprawdzać, czy Curdis to nie ja.Japrzecież uciekam.Nie uznają za winnego kogoś, kto nie będzie sięprzed nimi ukrywał.Niech sobie sprawdzają.Margery zaciągnęła zasłony i zapaliła światło.Potem postawi-ła Jemmy'ego obok Curdisa i przyglądała im się przez chwilę.Wreszcie oświadczyła krótko:-Nie.A Brenda była przecież dziewczyną.Wtedy jednak obok Jemmy'ego stanął Thonny, osiem centy-metrów niższy, a Margery powiedziała:- Może na rowerze.Wyjęli z szafy wszystkie rzeczy Jemmy'ego i przenieśli je dopokoju Thonny'ego.Potem wybierali z garderoby obu chłopców teubrania, które były do siebie podobne.- Możecie zamienić się szalikami i kapeluszami - zapropono-wała Margery, a Thonny i Jemmy posłusznie przymierzyli wskaza-ne ubrania.- Dobrze.Thonny, nie schodz z roweru, a kiedy już zej-dziesz, nie opieraj się o niego, nie opieraj się o ścianę, w ogóle o nicsię nie opieraj.Stój prosto jak mężczyzna.Uważaj w drodze po-wrotnej.Rozbij obóz na nowej farmie Hannów i nie ruszaj sięstamtąd, dopóki ktoś po ciebie nie przyjdzie.- Jemmy, wracając do miasta, będziesz Thonnym.ZawszeoPieraj się o rower albo o ścianę.Nie stój prosto.Curdis, wycho-dząc, włóż buty do tańca, ale zabierz ze sobą te dziwaczne bucio-ry na wysokim obcasie.Sprawisz wrażenie wyższego od Thon-ny'ego, kiedy będziesz opuszczał miasto, i lepiej, żebyś był wyż-szy od Jemmy'ego, gdy będziecie wracać.Curdis skinął głową w półmroku.- Opowiedzcie mi teraz, jak do tego doszło, do zabójstwa.Ci-cho, Jemmy.Brenda?Junior chciała usłyszeć najpierw wersję Brendy, a potemThonny'ego.Wersja Jemmy'ego wcale jej nie obchodziła.Potempowiedziała do wszystkich:- Nie spieszcie się przy wyjezdzie ani w drodze powrotnej.Zatrzymujcie się i rozmawiajcie z ludzmi.Thonny, Brenda, jeślijakiś kupiec zapyta was o zabójstwo, powiedzcie: Byłem tam,wszystko widziałem".Gadajcie jak najdłużej! Ale od tej porynie widzieliście Jemmy'ego i nie przypuszczacie, byście zoba-czyli go jeszcze kiedykolwiek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]