[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cieplarniane dziecko Unii Europejskiej! – Bernard odwrócił siędo wnuka plecami i stuknął kieliszkiem z Wiktorią.– A co ty się, córcia, obijasz? Tak ci ładnieszło, a teraz ledwo dziobek moczysz.Zdrowie młodych unitów!– Zdrowie… – Wika przytknęła kieliszek do ust, symulując picie.Nie nadążała za ojcem.Czuła już szum w głowie, a pod żadnym pozorem nie chciała stracić kontroli nad sytuacją.– Tata wie o tej Warszawie? – Amelia otrząsnęła się z oszołomienia i popatrzyłana Mirka, wzdychając głęboko.– Oczywiście – prychnął chłopak.– Od początku wie.Gadałem z nim, zanim jeszczepapiery złożyłem.– I co powiedział?– Powiedział mniej więcej tak: „Doskonały pomysł.Spróbuj, może się uda.Tylko nic niemów matce, bo zamęczy i ciebie, i mnie”.– Aha… – Mela opadła na oparcie kanapy.– Super! Widzę, że mam taki sam kontaktz wami obydwoma.Traktujecie mnie…– Mamo, nie dramatyzuj, proszę.– Mirek przechylił się przez stół i pogłaskał ją poramieniu.– Ciesz się, że nie dałem mu się przekonać do Erasmusa.Próbował mnie namówićna roczne studiowanie u Niemców.– Jakich Niemców? – Emilka stanęła w progu z odświeżonym makijażem.– Coza Niemców?– To takie plemiona germańskie, siostrzyczko kochana.W dorzeczach Łaby i Renu– odpowiedział Mirek tym samym tonem, którym wyjaśniał matce, co to jest Warszawa,i uśmiechnął się do siostry z jadowitą uprzejmością.– W szóstym i siódmym wieku zachodniaczęść została podbita i włączona do państwa Franków…– Wali mnie to!– Akurat nie o Walii teraz mówię.Mam nadzieję, że nie będziesz zdawać maturyz historii albo z geografii?– Bujaj się!– Dziadku, czy mogę skorzystać z twojego fotela?– Przestańcie wreszcie! – krzyknęła babcia.– Emilka, czy ty wiesz, że twój brat chcewyjechać na studia do Warszawy?– Naprawdę? To musimy szybko pomóc mu się spakować i odprowadzić go na dworzec,bo jeszcze się rozmyśli!ROZDZIAŁ 8– Czego nie śpisz? Jakoś przeżyłaś tę wizytę i chyba nie było tak strasznie, co? – Melazaciągnęła się papierosem i spojrzała na zegarek.– Wiesz, że zaraz czwarta?Po powrocie do domu umyły zęby, pożegnały się grzecznie z dziećmi, a potem oddaliłydo swoich sypialni.Nie mogły jednak zasnąć.Wiktoria przez kilka godzin liczyła barany,przewracając się z boku na bok, ale na nic to się zdało.Kiedy usłyszała, że w kuchni ktoś włącza czajnik i nastawia radio, wyskoczyła spod kołdry, zarzuciła szlafrok i zbiegła po schodach.Ucieszyła się na widok siostry palącej papierosa nad lampką wina.– W oczach mam piasek, ale co z tego, jak mózg pracuje na przyspieszonych obrotach?Jeszcze chwila i chybabym zwariowała.Napijesz się herbaty? – Wiktoria pomacała czajnik,a potem go włączyła.Niemal natychmiast zaczął szumieć i bulgotać.– Dzięki.A ty napijesz się wina?– O nie, nie! Żadnego wina, żadnego alkoholu.– Zachichotała.– Chciałam upić ojca, alenie doceniłam jego głowy.W ostatniej chwili przystopowałam.Jeszcze kieliszek i byście mnienieśli do samochodu.– Ale dobrze się czujesz?Wiktoria przytaknęła, Mela wyciągnęła w jej stronę paczkę papierosów.– Chcesz?– Może za chwilę.– Siostra zaparzyła herbatę i przycupnęła na krześle.– A ty czemu nieśpisz?– Wszystko mi się w głowie kotłuje: Mirek, Sławek, Emilka, rodzice…– No i co ci wychodzi z tego kotłowania? – Wika przeciągnęła dłonią po włosach siostry.– Nie podoba mi się… Do dupy to wszystko… Wiesz co? – Spojrzenie Meli było lekkorozkołysane od wina.– Jestem nolajfem.Normalnym, regularnym nolajfem! – Parsknęłanieszczerym śmiechem.– Wszyscy mają mnie w dupie! A ja żyję jak ta Calineczka w norzeu kreta.Nie wiadomo po co i dla kogo.– Calineczka w norze kreta? A to wymyśliłaś! – Wiktoria popukała się w czoło.– Niejesteś ani Calineczką, ani nolajfem, tylko narąbaną babą.Wytrzeźwiejesz i znowu będzieszlajfem pełną gębą.– Pieprzysz!– Słodzę, a nie pieprzę.Ślepa jesteś? – Wiktoria wsypała do herbaty łyżeczkę cukru.– Niby słodzisz, a pieprzysz.Masz dar, moja droga.Potrafisz pieprzyć cukrem…– Mela, ty tylko piłaś czy jeszcze coś wciągnęłaś?– Wciągnęłam.Piżamę.– Podniosła się i wykonała kilka reprezentacyjnych dygów.– Ładna?– Ale czy nosem wciągałaś, się pytam?– Głupia jesteś? Piżamę nosem? Nogami i rękami wciągałam.Nie miałaś nigdy piżamy?Poza tym zobacz.– Pogładziła bawełnianą koszulkę.– Gdybym ją wciągnęła nosem, to byłabyzdecydowanie bardziej pomięta.Logiczne, nie?– Aleś się złoiła…– O! Pierwsza trzeźwa się odezwała! A kto pił z ojcem czyściochę kieliszekza kieliszkiem? Ja?! Nie.Nie ja.Ty! – Mela wbiła palec w pierś siostry.– Ty rozpijałaś tatusia.Powiem ci, że trochę się bałam, bo on jak za dużo wciągnie… ale nie piżamy, tylko wódki jakza dużo wciągnie… – Zachichotała, ponownie gładząc swój nocny strój.– …to często gęsto szuka, komu by przypierdzielić.Oczywiście nie mam na myśli rękoczynów, tylko czepianie się.Rozumiesz?– Coś jak z tymi pretensjami do Mirka, że żyje w Unii Europejskiej, a nie w komunizmie?– Iiii tam.– Amelia machnęła ręką.– To było nic.Normalna rozmowa to była.Niewidziałaś tatusia w akcji.Dlatego się bałam, że tą wódką sama sobie biedy napytasz.Aleo dziwo… Łagodny był jak baranek.– Pewnie nie chciał urządzać jazdy przy twoich dzieciakach.Mniejsza o to.Najważniejsze, że chrzest bojowy mam za sobą i faktycznie nie było tak strasznie.Ale wiesz co?Mama mnie zaskoczyła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]