[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto naprzód poczęto prawić, że Karol Gustaw, który po bitwiewarszawskiej aż do Radomia się posunął, cofa się teraz na złamanieszyi ku Prusom Królewskim.Co się stało? czemu się cofa?  na to niebyło czas jakiś odpowiedzi, aż wreszcie gruchnęło znów po Rzeczypo-spolitej nazwisko pana Czarnieckiego.Zbił pod Lipcem, zbił podStrzemesznem, pod samą Rawą wyciął w pień tylną straż umykającegoKarola, za czym dowiedziawszy się, iż dwa tysiące rajtarii wraca zKrakowa, napadł na nią wstępnym bojem i ani zwiastuna klęski żyw-cem nie puścił.Pułkownik Forgell, brat jenerała, czterech innych puł-kowników, trzech majorów, trzynastu rotmistrzów i dwudziestu trzechporuczników poszło w łyka.Inni podawali liczbę podwójną, niektórzytwierdzili już w uniesieniu, że pod Warszawą nie klęskę, ale zwycię-stwo odniósł Jan Kazimierz, i że jego pochód w dół kraju był tylko for-telem dla pogrążenia nieprzyjaciela.Sam pan Kmicic tak począł myśleć, bo od pacholęcych lat przecieżżołnierzem będąc, rozumiał się na wojnie, a nigdy nie słyszało takimzwycięstwie, po którym by się zwycięzcom gorzej dziać miało.ASzwedom widocznie było gorzej i właśnie od bitwy warszawskiej.Panu Andrzejowi przypomniały się wówczas słowa Zagłoby, gdyprzy ostatnim widzeniu się mówił, że wiktorie nie naprawią juższwedzkiej sprawy, zaś jedna walna przegrana może ich zgubić. Kanclerska to głowa!  pomyślał Kmicic  która jakoby w księdzeprzyszłości umie czytać.Tu przypomniały mu się i dalsze proroctwa pana Zagłoby, jako on,Kmicic alias Babinicz, do Taurogów dojdzie, Oleńkę swoją odnajdzie,przebłaga, zaślubi i potomstwo z niej na chwałę kraju wyprowadzi.Gdy sobie to wspomniał, ogień wstąpił mu w żyły; już i chwili tracićNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG267nie chciał, jeno Prusaków i rzezi na czas zaniechać i do Taurogów le-cieć.Wtem w wilię wyjazdu przybył do niego szlachcic laudański spodchorągwi pana Wołodyjowskiego z listem od małego rycerza. Idziemy z panem hetmanem polnym litewskim i księciem kraj-czym za Bogusławem i Waldekiem  pisał pan Michał. Połączże się znami, bo pole do słusznej zemsty się znajdzie, a i prusactwu za opresjęRzeczypospolitej spłacić się przygodzi.Pan Andrzej własnym oczom wierzyć nie chciał i czas jakiś posą-dzał szlachcica, iż chyba przez jakiego komendanta pruskiego czyszwedzkiego umyślnie był nasłany, aby go wraz z czambułem w za-sadzkę wprowadzić.Miałżeby pan Gosiewski istotnie drugi raz do Prusciągnąć? Niepodobna było nie wierzyć.Ręka była pana Wołodyjow-skiego, herb pana Wołodyjowskiego, a i szlachcica sobie pan Andrzejprzypomniał.Więc indagować go począł, gdzie pan Gosiewski sięznajduje i dokąd dojść zamierza?Szlachcic dość był głupkowaty.Nie jemu wiedzieć, dokąd panhetman chce iść; wie tylko, że pan hetman z tą samą dywizją litewsko-tatarską o dwa dni drogi, a przy nim jest i chorągiew laudańska.Poży-czył jej sobie na czas pan Czarniecki, ale już z dawna odesłał, a terazidą, gdzie pan hetman polny prowadzi. Mówią  kończył szlachcic  że do Prus pójdziem, i żołnierz cie-szy się okrutnie.Ale zresztą nasza rzecz słuchać i bić.Kmicic wysłuchawszy relacji nie namyślał się długo, zawróciłczambuł i poszedł wielkim pochodem ku panu hetmanowi, a po dwóchdniach, już pózną nocą, padł w ramiona panu Wołodyjowskiemu, którywyściskawszy go, zaraz zakrzyknął: Graf Waldek i książę Bogusław są w Prostkach, szańce sypią, bysię warownym obozem ubezpieczyć.Pójdziem na nich. Dziś?  rzekł Kmicic. Jutro do dnia, to jest za dwie lub za trzy godziny.Tu padli sobie znów w objęcia. Tak mi coś mówi, że go Bóg wyda w ręce nasze!  zawołał wzru-szony Kmicic. I ja tak myślę. Zlubowałem sobie do śmierci ten dzień pościć, w którym go spo-tkam. Protekcja boża nie zawadzi  odrzekł pan Michał. Nie będę teżczuł inwidii, jeśli tobie ten los przypadnie, bo twoja krzywda większa.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG268 Michale! zacniejszego od ciebie kawalera nie widziałem! A niechże ci się, Jędrek, przypatrzę.Sczerniałeś od wiatru doreszty; aleś się spisał.Z wielką estymą patrzyła cała dywizja na twojąrobotę.Nic, jeno zgliszcza i cadavera.%7łołnierz z ciebie zawołany.Isamemu panu Zagłobie, gdyby tutaj był, ciężko by przyszło coś lepsze-go o sobie wymyślić. Dla Boga! a gdzie pan Zagłoba? Przy panu Sapieże został, bo spuchł całkiem z płaczu i z despera-cji po Rochu Kowalskim. To pan Kowalski zginął?Wołodyjowski zacisnął wargi. Wiesz, kto go zabił? Skąd mam wiedzieć?.Powiadaj! Książę Bogusław.Kmicic zakręcił się na miejscu, jakby sztychem pchnięty, i począł zsykiem wciągać w siebie powietrze, na koniec zgrzytnął strasznie zę-bami i rzuciwszy się na ławę, wsparł w milczeniu głowę na dłoniach.Pan Wołodyjowski klasnął w ręce i kazał czeladnikowi napitkuprzynieść, po czym siadł około Kmicica, nalał kusztyki i począł mówić: Roch Kowalski tak kawalerską śmiercią zginął, że nie daj Bożeżadnemu z nas gorzej.Dość ci powiedzieć, że mu sam Carolus pootrzymaniu pola pogrzeb wyprawił i cały regiment gwardii ognia nadjego trumną dawał. %7łeby nie z tych rąk, żeby nie z tych piekielnych rąk!  zawołałKmicic. Owszem, z rąk Bogusławowych, wiem to od usarzy, którzy wła-snymi oczyma na ów żałosny termin patrzyli. Toś tam nie był? W bitwie miejsca się nie wybiera, jeno się stoi, gdzie każą.Gdy-bym ja tam był, to albo tu bym teraz nie był, albo Bogusław nie sypał-by wałów w Prostkach. Mów, jak wszystko się odbyło.Zawziętości tylko przybędzie.Pan Wołodyjowski napił się, obtarł żółte wąsiki i począł: Pewnie ci nie brakło relacji o warszawskiej bitwie, bo wszyscy oniej mówią, więc też i ja nie będę się nad nią zbyt długo rozwodził.Nasz pan miłościwy.dajże mu Boże zdrowie i długie lata, bo pod in-nym królem zginęłaby ta ojczyzna wśród klęsk.okazał się wodzemznamienitym.Gdyby był taki posłuch jak wódz, gdybyśmy byli gogodni, kroniki zapisałyby nową polską wiktorię pod Warszawą, grun-NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG269waldzkiej i beresteckiej równą.Krótko mówiąc, pierwszego dnia bili-śmy Szwedów Drugiego poczęła fortuna to na tę, to na tamtą stronęwagi nachylać, ale przecie byliśmy górą.Wtedy to poszła do ataku li-tewska husaria, w której i Roch służył pod kniaziem Połubińskim, żoł-nierzem wielkim.Widziałem ich, gdy szli, jako ciebie widzę, bo stałemz laudańskimi na wyżynie pod szańcami.Było ich tysiąc dwieście ludzii koni, jakich świat nie widział.Szli na półstaja wedle nas i mówię ci,ziemia drżała pod nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    35. Przygody Hana Solo III Han Solo i utracona fortuna (Daley Brian) 5 2 lata przed Era Powstania Imperium
    Wykład Prawa Karnego Procesowego wyd. III, red. prof. Piotr Kruszyński
    KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM III
    Antonia Fraser Szeœć żon Henryka VIII
    informatyka programowanie uslug wcf wydanie iii juval l wy ebook
    Christopher G Nuttall [School Study in Slaughter (epub)
    Sienkiewicz Henryk Potop tom I
    Christine Feehan Mroczna Seria 24 Mroczny Lycan(1)
    Zelazny, Roger A5, Las Cortes del Caos
    § Preston Douglas, Child Lincoln Perdergast 04 Martwa natura z krukami
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • meypaw1.opx.pl