[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie te przybytkipochodziły jeszcze z lat pięćdziesiątych. Mogliby nakręcić tu film.To miejsce wygląda jak plan filmowy" pomyślał Hazen.Skręcił na parking za kinem Grand Theater (budynek był od dawnaopuszczony) i salonem fryzjerskim.Na tyłach wznosił się niski, parterowybudynek z czerwonej cegły, otoczony skrzącą się w słońcu połaciąrozgrzanego, wzmacnianego asfaltu.Hazen podjechał pod przeszklonedrzwi i zaparkował swój samochód przy hydrancie, czyli niezgodnie zprawem.Opodal stał radiowóz Hanka.Hazen pokręcił głową.Hank niepotrafił wzbudzać u innych respektu i szacunku.Po prostu nie wiedział,jak to się robi.Zostawił włączonego koguta, aby wszyscy wiedzieli, żeprzyjechał tu w sprawach służbowych.Hazen wszedł do środka przez wielkie, dwuskrzydłowe, przeszklonedrzwi i wszedł do klimatyzowanego, chłodnego Lavender Building.Raskovich nieomal deptał mu po piętach.Zlustrował wzrokiem recepcję.Niezbyt atrakcyjna sekretarka, w której głosie pobrzmiewała nieskrywaniewroga nuta, rzuciła: Może pan wejść, szeryfie.Już na pana czekają.Musnął palcami rondo kapelusza i przeszedł przez hol, skręcił w prawo,a następnie pokonał jeszcze jedne szklane drzwi.Druga sekretarka, jeszczebardziej szpetna niż jej poprzedniczka, gestem zaprosiła ich do środka. W tym Deeper chyba w ogóle nie ma ładnych kobiet" pomyślał. Pewnie pobierają się w obrębie własnych rodzin".Hazen przystanął w progu gabinetu i przymrużywszy lekko powieki,powiódł wzrokiem dokoła.Biuro wyglądało całkiem nowocześnie istylowo modne metal i szkło w różnych odcieniach szarości i czerni,nieco przyduże biurko, gruby, miękki dywan, figi w doniczkach.Jednakdwa wiszące na ścianach plakaty z biuściastymi kobietami zdradzały, zjakiej rodziny i jakiej klasy społecznej wywodził się Lavender.On samsiedział za wielkim biurkiem, susząc zęby w teatralnym uśmiechu.Kiedypadł na niego wzrok Hazena, mężczyzna podniósł się z miejsca.Miał nasobie dres z modnymi paskami, a na małym palcu sygnet z brylantem.Lavender był szczupły i dość wysoki, poruszał się leniwie, co jakzapewne przypuszczał miało mu przydać arystokratycznej maniery.Jego głowa jednak wydawała się nieco za duża w porównaniu do resztyciała i miała spiczasty kształt, wargi były zbyt szerokie, a świdrujące oczy,osadzone zdecydowanie zbyt blisko siebie, podkreślały zwieszające sięnad nimi wąskie czoło, gładkie i białe jak płat słoniny.To była głowatłuściocha, osadzona na chudym ciele.Szeryf Larssen, który siedział na krześle opodal, także wstał.Lavender nie odezwał się słowem, wyciągnął jedynie rękę, miał małe,bardzo białe dłonie i wskazał Hazenowi miejsce.To był rodzaj wyzwania.Czy Hazen podporządkuje się, czy sam wybierze dla siebie miejsce?Hazen uśmiechnął się, podprowadził we wskazane miejsce Raskovicha,po czym przysunął sobie drugie krzesło.Lavender nie usiadł.Oparł małe jak u dziecka dłonie na blacie biurka iwciąż uśmiechając się, wychylił się lekko do przodu. Witam w Deeper, szeryfie Hazen.A to, jak mniemam, panRaskovich z Kansas State University? Głos miał gładki, przymilny,obłudny.Hazen pokiwał głową. Domyślasz się, co mnie tu sprowadza, Norris? Czy powinienem wezwać mojego adwokata? Lavender obróciłtreść tych słów w żart. To zależy od ciebie.Nie jesteś podejrzany.Lavender uniósł brwi. Doprawdy? Doprawdy.A twój dziadek był cholernym przemytnikiem alkoholu" pomyślał Hazen. Doprawdy powiedział głośno. A więc dobrze, szeryfie.Może przejdziemy do rzeczy? Skorozgodziłem się na to spotkanie, chciałbym mieć możliwość zakończenia go,kiedy uznam to za stosowne. Wobec tego nie będę dłużej owijał w bawełnę.Mam do pana kilkapytań.Kto jest właścicielem terenów w Deeper, gdzie KSU mógłbyzałożyć swoje eksperymentalne pole? Wie pan doskonale, że to moja ziemia.Wynająłem ją korporacjiBuswell Agricon, która partneruje KSU przy tym projekcie. Znał pan doktora Stantona Chauncy'ego? Oczywiście.Szeryf i ja obwoziliśmy go po mieście, aby mu jepokazać. Jakie było pana zdanie na jego temat? Przypuszczam, że zbliżone do pańskiego. Lavender uśmiechnąłsię półgębkiem, to wystarczyło, aby szeryf Hazen pojął, co Lavendermyślał o Chauncym. Czy już wcześniej wiedział pan, że Chauncy wybrał Medicine Creekna lokalizację tego nowego pola? Nie wiedziałem.Ten człowiek nie miał w zwyczaju przedwcześniezdradzać nikomu swoich decyzji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]