[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Gratulacje, Jurek  to pierwsze, co do mnie powiedział wewtorek z rana. Jakie gratulacje, człowieku?  zaskoczył mnie porządnie,kiedy akurat myślałem o tym, co dręczyło mnie odkąd sięobudziłem.Zmiał się ze mnie:  Jakie gratulacje.Dobre.Przecież się żenisz  powiedziałprzez śmiech. No tak, ale skąd ty o tym wiesz?  zupełnie zapomniałem, że mieszkamy w takiej dziurze.Przez jakieś osiem godzinprawdopodobnie wszyscy wiedzieli już o tym, że oświadczyłemsię Ali.A przecież te osiem godzin to była noc.Niesamowite. Jakoś do mnie doszło.Pewnie to wina Internetu  wzruszyłramionami. Wiem od żony, jeśli o to ci chodzi. Internet? Więc możliwe, że jeszcze nie wszyscy wiedzą powiedziałem z pewnym zadowoleniem. Zanim wrócisz z pracy, już będą wiedzieć  Igor powiedziałżartobliwie. Pewnie tak  przyznałem.Już zapomniałem jak się tumieszka, ale miało to też swój urok.Przez jeden dzień miałembyć na ustach wszystkich.Ja, po raz pierwszy, odkądwyjechałem.Pierwszy raz to miało być coś pozytywnego bezdwóch zdań.Ale czekała praca i myślałem sobie dalej, używającnarzędzi i zastanawiając się, co mogło być przyczynąniesprawności samochodu, którym się zajmowałem.Pomyślałem też o tym, że oświadczyłem się, bo wszyscy tosugerowali.Może i chciałem tego ślubu.Raczej tak.Byłemzadowolony z decyzji w tej sprawie, ale nie przemyślałemprzecież niczego, co dotyczyło ślubu.Nie postanowiliśmyjeszcze czy będzie ślub kościelny, gdzie ma się to wszystkoodbyć, na ile osób i za co wyprawimy wesele, gdzie będziemymieszkać? W ogóle nie miałem pojęcia, jak to wszystkorozegrać.W sumie jednak to nie był przecież żaden problem.Wystarczyło spotkać się z Alą i pogadać.No właśnie.Miałemkupić telefon, żeby się z nią umówić. Igor  zawołałem go, bo nie widziałem go znad maski. Co jest?  zapytał, wychylając się spod  swojegosamochodu. Dzisiaj też mnie zabierzesz po pracy?  zapytałem naokoło. Co się głupio pytasz? Zawsze cię zabieram  powiedział zupełnie zaskoczony pytaniem.Jakby się trochę obraził, żemogłem pomyśleć, że mógłby mnie nie zabrać. No wiem.Mógłbyś mnie dzisiaj zawiezć pod sklep u mniena wsi? Muszę kupić doładowanie do telefonu  wyłożyłemprzysłowiową kawę na ławę. Pewnie.Mówiłem ci od dawna, żebyś wrócił do domu poczuł się dumny, że miał rację i w końcu wracałem do ojca.Tylko, że nie miałem takiego zamiaru.Chociaż& W tamtymmomencie pomyślałem, że i tak tego nie uniknę, bo przecież niemogłem się już ukrywać w lesie.Rodzice Ali pewnie chcielibysię zobaczyć z ojcem.Zresztą profesor nie za bardzo lubił mojetowarzystwo albo w ogóle towarzystwo i po eksperymencie niemiałbym po co zostawać w jego domku. Wiesz co, Igor.Podrzuć mnie na krzyżówkę.Muszę zabraćstamtąd swoje rzeczy  powiedziałem mu o swoim zamiarze.Jest szansa, że poczekasz i zawieziesz mnie z bagażami podsklep?  zacząłem prosić o poświęcenie już większej ilościczasu. Czy ja wiem? Zrobimy tak&  zatrzymał się na chwilę, a jaczekałem na propozycję. Widzę, że zaraz skończysz swojąrobotę.Jak mi pózniej pomożesz i skończymy do czwartej, tozrobię dla Ciebie ten kurs  jasno postawił sprawę.I bardzosensownie.Oszczędzimy czas w pracy to będzie mógł stracićtrochę po niej. Pewnie.Zaraz dołączę do twojej roboty.Dzięki powiedziałem zadowolony, że propozycja była uczciwa,sensowna i dlatego, że po skończeniu swojej roboty i tak pewniebym mu pomógł.Udało się.Szef puścił nas punkt czwarta, bo nie było sensutrzymać nas dłużej.Niedługo pózniej dojeżdżaliśmy dokrzyżówki.Wjechaliśmy nawet w las dokąd się dało.  Nic dziwnego, że nic nie wiem o tym domku  stwierdziłIgor, wysiadając. Nawet stąd go nie widać. No pewnie, że nie.Inaczej bym do niego sam trafił zapierwszym razem  powiedziałem może trochę protekcjonalnie. Przypomina mi się  Królewna Znieżka jak widzę takie coś skomentował widok domku z odległości jakichś stu metrów,kiedy to dopiero zaczął być dla nas widoczny.Nie mogłem sięnie zaśmiać. Nigdy o tym nie pomyślałem  rzuciłem, chichocząc. Ale tak poważnie, to nie ma już takich bajek.Jak czasemwłączę jakiś kanał z bajkami to się załamuję.Zastanawiam sięczy nie zrobić tak, żeby nie mieć tych kanałów i samemu kupićtrochę starych bajek albo pościągać, żeby dziecka mi nieogłupiali za bardzo  powiedział, kręcąc głową. Kiedyś rzeczywiście robili lepsze.Jak coś tylko puściliw telewizji, to mi ojciec nagrywał, a nawet parę mam kupionychna VHS  powiedziałem tonem nostalgii. Wtedy nie myśleliśmy, że kiedyś już nikt nie będzie miałmagnetowidu  Igor też dał się wciągnąć w nastrój.Tymczasemdoszliśmy do domku.Na szczęście profesor musiał być na dole,ale chwilę przed wejściem denerwowałem się lekko, czy niespotkam go na parterze.Chwyciłem torbę, a Igorowi podałemplecak. Nie wygłupiaj się  machnął ręką.Założyłem więc plecak,a torbę chwyciliśmy we dwóch.Była na tyle ciężkai niewygodna, że szliśmy trochę wolniej niż w poprzedniąstronę.Po kilku minutach jednak włożyliśmy torbę do bagażnikai jechaliśmy na wstecznym do krzyżówki. Trochę cię to wykręci  zaśmiałem się, widząc jak prawiekilometr Igor patrzył w tylną szybę siedząc z wykręconą szyją. Luz  zbył moją uwagę zawadiackim uśmieszkiem.Trwało to parę minut aż wróciliśmy na asfalt i ruszyliśmy do mojejwioski.Droga tam trwała krócej niż cofanie przez las chociażbyło dwa razy dalej. Wielkie dzięki  rzuciłem, podając mu dłoń przez okno,kiedy miałem już przy sobie torbę i plecak. Nie ma sprawy.Ważne, że już tam nie mieszkasz.Kto wie,kto mógł tam się chować  próbował przekonać mnie, że robiłto, bo to dowodziło jego racji, a nie z uprzejmości.Zarazodjechał.Zostawiłem torbę przed wejściem i wszedłem dosklepu. O witam, witam  rzuciła z uśmiechem sklepikarka.Chodzą słuchy, że ktoś się żeni  dodała wesoło.Igor miał racjęmówiąc, że to już będzie wiadomość, którą znają wszyscy kiedyskończymy pracę. Widzę, że nie uda mi się tego ukryć, pani Marysiu powiedziałem też się uśmiechając. Gratulacje.A gdzie będziecie mieszkać?  spytała,zaskakując mnie.Myślałem przecież o tym tyle, że niemyślałem wcześniej. Zobaczymy  odparłem dyplomatycznie.Ciągle sięuśmiechała.Lubiła jak coś się działo i lubiła śluby.Nie byłopowodu, dla którego miałoby mi to przeszkadzać, ale chciałemtylko kupić doładowanie do telefonu i nie chciałem, żebyrozmowa trwała jakoś długo przy krótkich zakupach. No, ale co podać?  zreflektowała się ku mojemuzadowoleniu. Chciałem doładowanie do telefonu  złożyłem zamówienie. Za ile?  zapytała pokazując, że jest jakiś wybór.Spojrzałemna różne napisy i zdecydowałem. Za dwadzieścia  wybrałem średnią opcję. Ale którego operatora?   Nie chciała dać mi dokończyć zakupów.Taka była moja złośliwa myśl. Pierwszego z brzegu  to nie miało znaczenia, więcwybrałem szybko. Proszę bardzo.Na tym jest instrukcja doładowania  podałami wydruk. Dziękuję.I jeszcze coś najlepiej gotowego na obiad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Burrowes Grace Córki księcia Windham 05 Marzenie lady Jenny 2
    Marzenia nie tracš mocy 06 Wells Robin Sięgaj aż do gwiazd
    Kraszewski Józef Ignacy Niebieskie migdały czyli marzenia hrabiego
    Phillips Susan Elizabeth Chicago Stars 04 Odrobina marzeń
    Nowak Marzena Cišgłoœć urywana. Z pamiętnika prostytutki
    062. Stacey Judith Sklep pełen marzeń
    Kurland Lynn De Piaget 01 Czas na marzenia
    Parisi Susan Krew marzeń
    Morgan Diana Chapel Hill
    Baldacci Dav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl