[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wziął więc do ręki jabłko.Przyjrzał się jej uważnie.Odkroiła właśnie kawałek pieczonegokurczaka, pozornie zaprzątnięta bez reszty tą czynnością.Jack otwierał jużusta, by coś powiedzieć.Potem rozmyślił się i w końcu podniósł jabłko doust.Nie ugryzł go jednak.- To się już ciągnie od pięciu lat - wyrzucił z siebie wreszcie.Podniosła na niego oczy.- Od tak dawna nie byłeś w domu? Skinął głową.- Kawał czasu.- Bardzo długi.- Może zbyt długi?Jego palce zacisnęły się na jabłku.- Nie!Przełknęła kilka kęsków i znów na niego spojrzała.- Pokroić ci to jabłko?Podał jej owoc.Zapomniał, że trzyma go w ręku.- Miałem ciotecznego brata, wiesz?Do diabła! Zebrało mu się na zwierzenia? Nie zamierzał wspominaćani słowem o Arthurze.Przez ostatnich pięć lat starał się nie myśleć o nimi robić wszystko, by twarz Arthura nie stawała mu przed oczami tuż przedzaśnięciem.328RS - Zdawało mi się, że masz trójkę ciotecznego rodzeństwa -powiedziała Grace.Nie patrzyła na niego.Wydawała się całkowicie pochłoniętaobieraniem i krojeniem jabłka.- Teraz mam już tylko dwoje.Znowu spojrzała na niego.Jej wielkie oczy pełne były współczucia.- Bardzo mi przykro.- Arthur poległ we Francji.Słowa opornie wydobywały się z jego gardła.Uświadomił sobie, żeod bardzo dawna nie wymówił na głos imienia swojego ciotecznego brata.Pewnie od pięciu lat.- Byliście tam razem? - spytała cicho Grace.Skinął głową.Popatrzyła na podzielone na cząstki i starannie ułożone na talerzykujabłko.Wydawało się, że nie ma pojęcia, co z tym zrobić.- Nie zaczniesz mi chyba wmawiać, że to nie moja wina?! - spytał iaż się wzdrygnął na dzwięk własnego głosu.Był głuchy, zbolały, sarkastyczny i pełen takiej desperacji, że Jacknie mógł wprost uwierzyć, że to jego głos.- Przecież nie było mnie przy tym - odparła.Oczy Jacka pobiegły kuniej.- Nie mogę sobie wyobrazić, jakim sposobem mogłaby to być twojawina, ale nie było mnie przy tym.- Nakryła dłonią rękę Jacka.- Tak miprzykro.Byliście sobie bardzo bliscy?Skinął głową, odwrócił się i udawał, że patrzy na drzewa.329RS - W dzieciństwie nie za bardzo, ale odkąd poszliśmy do szkoły.-Zcisnął palcami grzbiet nosa, zastanawiając się, jak jej wyjaśnić, ile Arthurdla niego znaczył.- Okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego.Palce Grace zacisnęły się na jego ręce.Potem puściła ją.- Ciężko stracić kogoś, kogo się kochało.Spojrzał na nią, gdy był już pewien, że się nie rozpłacze.- Kiedy straciłaś rodziców.- To było straszne - odparła.Kąciki jej ust poruszyły się, ale nie wuśmiechu.Byt to nagły, prawie niedostrzegalny spazm bólu.- Chyba niepragnęłam umrzeć - powiedziała cicho - ale nie wiedziałam, jak bez nichżyć.- Chciałbym.- zaczął.Sam nie wiedział, czego by chciał.Byćwtedy razem z nią? Jak mógłby jej pomóc?! Przed pięcioma laty onrównież był załamany.- Ocaliła mnie księżna - oświadczyła Grace i uśmiechnęła sięcierpko.- Czy to nie zabawne?Uniósł brwi.- Dajże spokój! Księżna nigdy nic nie robi z dobroci serca.- Nie powiedziałam, z jakich pobudek to uczyniła, ale naprawdęmnie uratowała.Musiałabym poślubić mego kuzyna, gdyby nie zabrałamnie do Belgrave.Wziął Grace za rękę i podniósł ją do ust.- Bardzo się cieszę, że tego nie zrobiłaś.- Ja też - odparła.- On jest okropny! Jack się roześmiał.- A ja miałem nadzieję, że jesteś z tego rada, bo wolisz mnie! Rzuciłamu szelmowskie spojrzenie i oswobodziła rękę.330RS - Nie znasz mojego kuzyna.Jack wziął w końcu cząstkę jabłka i wgryzł się w nie.- Jak widać, ani tobie, ani mnie nie brak okropnych krewniaków.Najpierw drgnęły jej wargi, a potem całe ciało, gdy obróciła się wstronę powozu.- Powinnam do niej zajrzeć - powiedziała.- Wcale nie! - rzekł stanowczo Jack.Grace westchnęła.Nie chciała rozczulać się nad księżną, zwłaszczapo tym wszystkim, co usłyszała od niej poprzedniego wieczoru.Jednakrozmowa z Jackiem przywołała dawne wspomnienia i przypomniało sięjej, jak wiele zawdzięcza starszej damie.Odwróciła się z powrotem do Jacka.- Ona jest całkiem sama.- Zasłużyła sobie na to - powiedział z całkowitym przekonaniem; byłzdumiony, jak można mieć co do tego wątpliwości.- Nikt nie powinien być zupełnie sam.- Naprawdę w to wierzysz? Nie wierzyła, ale.- Chciałabym w to wierzyć.Popatrzył na nią z powątpiewaniem.Grace wyprostowała się i rozejrzała na wszystkie strony, by sięupewnić, że nikt ich nie słucha.Potem powiedziała:- Nie powinieneś był tak mnie całować w rękę przy ludziach.Podniosła się z ziemi i odeszła szybko, nim zdążył coś odpowiedzieć.- Zjadłaś już? - zagadnęła Amelia, kiedy Grace ją mijała.Skinęłagłową.- Tak.Idę teraz do powozu zobaczyć, czy księżna czegoś niepotrzebuje.331RS Amelia popatrzyła na nią, jakby przyjaciółka straciła rozum.Gracewzruszyła lekko ramionami.- Każdemu należy się jeszcze jedna szansa.- Zastanowiła się idodała: - Naprawdę w to wierzę.Podeszła do powozu.Drzwiczki znajdowały się zbyt wysoko, bymogła wsiąść bez pomocy, a stajennych nie było w pobliżu.Zawołała więcpółgłosem:- Wasza książęca mość!Nie było odpowiedzi, zawołała więc głośniej:- Madame!Gniewne oblicze starszej damy pojawiło się w otwartych drzwiachpowozu.- Czego chcesz?Grace przypomniała sobie, że przecież nie na darmo przez całe życiechodziła co niedziela do kościoła.- Chciałam się dowiedzieć, czy wasza książęca mość czegoś niepotrzebuje.- Po co ci ta wiadomość?Dobry Boże, ależ była podejrzliwa!- Bo poczciwa ze mnie dziewczyna i chciałam pomóc - odparłaGrace z pewnym zniecierpliwieniem.Po czym skrzyżowała ręce na piersi i czekała, co na to odpowieksiężna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    harry potter i ksišżę półkrwi (half blood prince) rozdziały 1 30 dobre tłumaczenie pl peŁna wersja! caŁa ksiĽŻka! pl(1)
    Feehan Christine Mroczna Seria 01 Mroczny Ksišże
    Christine Feehan Mroczny Ksišżę całoœć
    Mechaniczny Ksišżę (2) Cassandra Clare
    Barbara Cartland Grecki ksišżę
    Cassandra Clare 2 Mechaniczny Ksišżę
    Christine Merrill Ksiaze i guwernantka
    Twain Mark Ksišże i żebrak
    Justiss Julia Zona dla dzentelmena (2)
    Brown Sandra Ksišżę i dziewczyna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulinaskc.xlx.pl