[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprowadził konie zadaszonym podjazdem obok wielkiej ceglanej hali Big Star i zapach rzekizniknął.Chess otworzyła oczy.Spostrzegła, że pod warstwą opalenizny jej mąż jest bardzo blady.A zatem dotarli na miejsce iwkrótce okaże się, czy Nate rzeczywiście zarobi tyle pieniędzy, na ile liczył.Wszystko od tegozależało.Tylko on wiedział, jak trudno było zgromadzić oszczędności, jakie poczynił przez lataciężkiej pracy.Za jego plecami znajdował się cały wóz cytrynowych zwijańców.Wierzył w to.Takpowiedział Josh, a on przecież powinien wiedzieć najlepiej.Ale, prawdę mówiąc, zaledwie kilku ludzikiedykolwiek widziało na oczy tego typu tytoń, który stanowił dla hodowców pewien niedoścignionyideał.Zciągnął wodze i zatrzymał wóz.Natychmiast pojawili się wokół niego tragarze oferujący pomoc wrozładunku. Chce pan kosze?! wołali. Wynajęcie ich kosztuje dziesięć centów za dzień. Jasne, że chcę odrzekł Nate. Taki tytoń nie powinien dotykać brudnej podłogi waszej hali.Poczekajcie tylko, aż wam go pokażę.Zeskoczył z kozła i uniósł płótno.Ręce mu drżały.Kiedy odsłonił liście, wśród zgromadzonych wokół mężczyzn zapadła cisza.Był to prawdziwy hołdze strony ludzi, którzy prawie całe życie spędzili na uprawie tytoniu.Nate uśmiechnął się i z rękami w kieszeniach oparł się o tył wozu.Nie drżał już.Patrzył narozładowujących tytoń tragarzy z taką satysfakcją, jakiej nigdy dotąd nie doznawał.110Znani ze swojej szybkości i zręczności ludzie tym razem przenosili ładunek tak ostrożnie, że ich ruchyprzypominały pierwsze kroki dziecka.Na ziemi ustawiono okrąg z wielkich, płaskich koszy, wktórych układano kolejne warstwy tytoniowych liści.Wszyscy, włącznie z Nate'em, w milczeniuwpatrywali się z podziwem w lśniący stos. To ty jesteś Nate Richardson, prawda? zapytał jakiś człowiek z bloczkiem kartek w ręku. Tak, to ja. Oto bilet na twój wóz i ładunek.Oderwał jego jedną połowę i podał Nate'owi.Odchodził już ku innemu farmerowi, kiedy naglezauważył Chess i zatrzymał się w pół kroku. Dobry wieczór pani ukłonił się, zdejmując z głowy kapelusz. Dobry wieczór odparła. Proszę powiedzieć panu Richardsonowi, że chcę wysiąść.Nate pośpiesznie ruszył, by jej pomóc, choć widział przecież, jak cztery razy tego dnia samodzielniewsiadała i wysiadała z wozu.Podając jej dłoń, zauważył migoczące w oczach żony wesołe iskierki izaśmiał się w duchu.Dobrze to rozegrała.Dokładnie wiedziała, jak wzbudzić we wszystkich szacunekdo siebie. Ludzie, którzy przywożą ładunek cytrynowych zwijańców, powinni traktować się nawzajem zkurtuazją szepnęła mężowi do ucha.Człowiek wypisujący bilety nigdy nie dowiedział się, czemuNate Richardson dostał nagle takiego ataku śmiechu, że aż się zwinął wpół.Chess omal nie zemdlała od unoszącego się wewnątrz sali zapachu tytoniu.W pomieszczeniu byłobardzo jasno dzięki przeszklonemu dachowi oraz rzędom wysokich okien, ciągnących się wzdłużdwóch ścian.Wpadające przez nie słońce oświetlało ciasno upchane długie rzędy ułożonych w stosytytoniowych liści, w większości leżących wprost na ziemi.102 Nie ma tu nawet połowy tego, co zwykle stwierdził Nate. Nie miałam pojęcia, że na świecie jest aż tyle tytoniu szepnęła Chess, zawstydzona, że tak małowiedziała na temat handlu tym surowcem. Stań tutaj pod ścianą polecił Nate. Zważę to wszystko, a potem zasięgnę języka na temataukcji.Wkrótce wrócę obiecał odchodząc.Chess z zainteresowaniem przyglądała się temu, co się działo wokół niej.Tłoczyło się tu wielumężczyzn, nie dostrzegła jednak żadnej kobiety.Pośrodku sali wzdłuż stert tytoniowych liściposuwała się wolno grupa jakichś ludzi.Jeden z nich śpiewał dziwną pieśń, z której Chess nie rozu-miała ani słowa. Cięte są sprzedawane za dwanaście i pół powiedział Nate, gdy wrócił. W zeszłym roku ichcena wynosiła czternaście dodał zmartwiony.Odszedł znowu, ponury i przygnębiony.Chess wykonywała w pamięci pośpieszne działania.Powiedzmy: dziesięć centów za funt, żebyuprościć rachunek.Pomnożone przez ponad czterysta funtów tytoniu w ich wozie dawało sumę więcejniż czterdziestu dolarów.Mnóstwo pieniędzy.Można by za to umeblować cały dom albo wynająć narok doskonałego kucharza.Lub też ubrać się jak królowa.Jej spódnica i bluzka stanowiły najbardziejekstrawagancki wydatek, jakiego dokonała w całym życiu, a przecież obie te rzeczy razem kosztowałymniej niż dolara.Chyba oszalałaby ze szczęścia, gdyby jakiekolwiek plony z Hare-fields przyniosłyzysk dziesięciu centów za funt, nie mówiąc już o czternastu.Nic dziwnego, że ludzie uprawiają tytoń.A ta niezwykła stodoła na farmie pełna była jeszcze innych liści.Poślubiła zamożnego człowieka,choć zupełnie o tym nie wiedziała.Jakież to miłe! Czemu się uśmiechasz? spytał Nathan, stając obok niej.Był zły i rozczarowany.Ponieważ już po chwili całą swoją uwagę skupił na103tytoniu, Chess nie uznała za stosowne odpowiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]