[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OCZEKUJ TWOICH DYS-POZYCJI.POZDROWIENIA.VIC.Ze złością zmiął telegram i wrzucił go do kosza pod biurkiem.Oczekuje dyspozycji! Już on by zadysponował!Poradziłby mu, by sobie wetknął tę cholerną forsę.Dolar za dolarem.Mark wszedł do pokoju, akurat kiedy Doris składała list.Popatrzył na nią z uśmiechem. Od chłopaka? zapytał.Podniosła na niego wzrok, jakby widziała go po raz pierwszy.Tak odparła stłumionym głosem. Co pisze? spytał zaciekawiony.Odwróciła głowę. Vic Guido sprzedał wczoraj jego udział powiedziała tym samym bezbarwnym głosem. Naprawdę? zdziwił się Mark.Skinęła głową. To niedobrze powiedział.Rozpierało go podniecenie.Doris wpatrywała się w niego.Prawie szeptała. Totwojawina! powiedziała oskarżającym tonem.Mark popatrzył na nią. Nie prosiłem go o to zaprotestował w swojej obronie.Poruszyła się szybko, impulsywnie.Rozległ się donośny dzwięk, kiedy otwartą dłonią uderzyła go w twarz.Instynktownie chwycił się za policzek.Uderzenie nie było bolesne, lecz twarz piekła go ze wstydu.Wpatrywała się w niego.Azy napływały jej do oczu. To za Johnny'ego powiedziała zawzięcie.Głos jej drżał. Przez ciebie stracił wszystko, co miał! Ty.ty gnido! Odwróciła się i uciekła z pokoju przyciskając do oczuchusteczkę.12.Twarz Piotra była ściągnięta i zmęczona, gdy stojąc przy oknie spoglądał w dół na Plażę.Stała tam ogromna choinka,połyskująca tysiącem lampek.W ich świetle na lodowisku barwy kości słoniowej leniwie, ale z wdziękiem poruszałosiękilku łyżwiarzy.Dochodziła szósta i tłumy ludzi zdążały pospiesznie do domów.Z kieszeni Piotra trafił do wytwórni następny milion dolarów, kiedy Danvere odmówił pieniędzy.Nie było wyjścia.Konto firmy niebezpiecznie zmalało.Znużony powrócił do biurka i popatrzył na wiadomość z dalekopisu.Ostateczna wersja Trwamy zjednoczeni byławreszcie gotowa do wyświetlania.Prapremierowa projekcja miała się odbyć nazajutrz w małym kinie naprzedmieściach Los Angeles.Usiadł w fotelu i zamknął oczy.Pragnął znalezć się w domu.Nie był tam prawie sześć miesięcy, interesyzatrzymywały go w Nowym Jorku.Miał mnóstwo pracy.Dzięki Bogu, że przynajmniej nie musiał się martwić ostudio.Mark to dobry chłopiec.Można było polegać na własnym ciele i krwi tam, gdzie nie można było polegać nanikim innym.Wyprostował się i znów wyjrzał przez okno.Gdyby tylko ta zima nie była taka wstrętna, zrobiłby wszystko, byprzyjechała do niego Estera.Wtedy nie byłoby mu tak zle.Lecz nie mógł jej o to prosić.Artretyzm dokuczałby jejtutaj w dwójnasób.Drzwi otworzyły się i stanął w nich obcy, uśmiechnięty mężczyzna. Pan Kessłer? zapytał z osobliwymwyrazem twarzy.Piotr popatrzył na niego.Nie znał go.Dlaczego wszedł tędy, a nie przez sekretariat? To były jego prywatne drzwi.Zazwyczaj nikt z nich, poza nim, nie korzystał. Tak odpowiedział zmęczonym głosem.Nieznajomy podszedł do niego.Wyciągnął jakąś kartkę z wewnętrznej kieszeni płaszcza i położył ją na biurku przedPiotrem.Uśmiech przemknął mu przez twarz. Wesołych Zwiąt Bożego Narodzenia powiedział, wykręcił się napięcie i pospiesznie wyszedł, zamykając za sobą drzwi.Piotr leniwie pochylił się nad biurkiem i wziął kartkę do ręki.Popatrzył na drzwi, za którymi zniknął nieznajomy.Dziwny typ.Zachowywał się jak niespełna rozumu.Spojrzał na kartkę.Widniało na niej wydrukowane dużymiliterami słowo: WEZWANIE.Znaczenie tego słowa nie od razu dotarło do jego zmęczonego mózgu.Ospale rozłożył kartkę i zaczął czytać.Nagleożywił się.Twarz mu poczerwieniała, zerwał się z fotela jak na sprężynach, pobiegł do drzwi i otworzył je.Wyjrzałna zewnątrz, lecz tamtego nie było nigdzie widać.Korytarz był pusty.Zamknął drzwi, przemierzył swój gabinet i wszedł do gabinetu Johnny'ego.Johnny dyktował coś Jane, obojespojrzeli na niego zaskoczeni, kiedy otworzył drzwi.Piotr od dawna nie wchodził tu w taki sposób.Twarz Piotra była niemal purpurowa, gdy ze złością torował sobie drogę do biurka Johnny'ego i cisnął na nie kartkę. Przeczytaj powiedział zdławionym głosem i zobacz, co twoi przyjaciele zrobili!Miasto za oknem płonęło od elektrycznych świateł.Adwokat siedział naprzeciwko Piotra i delikatnie bębnił palcamiw złożoną kartkę papieru.Spojrzał poważnie na swego klienta. Jeśli rozumiem, Piotrze powiedział chodzi głównie o ten jeden film, Trwamy z}ednocZeni- Sa- też inne zarzutV:niekompetencja, malwersacja, błędy w zarządzaniu, ale one są mgliste i trudne do udowodnienia.Jeśli ten film okażesię dobry, nie będzie sprawy, ponieważ wtedy to tylko kwestia komu się bardziej spodoba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]