[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciał wierzyć, \e jeśli wszystko pójdzie zgodnie z pla-nem, ona i jej ojciec będą wolni.Lecz wiedział te\, na jak wielkie ryzyko ją nara\a.Mogła144wpaść, a gdyby wpadła, zostałaby stracona.Myśl ta była tak straszna, \e czym prędzej ją odsiebie odpędził.Spojrzał na zegarek i ze zdumieniem stwierdził, \e jest ju\ za dwie ósma.Wstał i po-szedł do toalety.Amos Hilliard ju\ tam był.Mył ręce nad umywalką.Metcalfe ju\ miał do niego zagadać, gdy Amos przytknął palec do ust i wskazał jedną zzamkniętych kabin.Spod drzwi wystawały rosyjskie buty, na butach spoczywały spuszczonespodnie, te\ rosyjskie.Przez chwilę Stephen nie wiedział, co zrobić; ani on, ani Hilliard niebyli przygotowani na taką ewentualność.Podszedł do pisuaru i rozpiął rozporek.Hilliardwcią\ mył ręce i obserwował kabinę w lustrze.Metcalfe spuścił wodę.Rosjanin nie wychodził.Przypadek? Zbieg okoliczności? Praw-dopodobnie tak.Stanął przy umywalce tu\ obok umywalki Amosa, który ju\ po raz piąty na-mydlał ręce, zerknął w lustro i posłał mu pytające spojrzenie.Hilliard wzruszył ramionami.Stali tam i pracowicie myli ręce.Czekali.Stephenowi ser-ce waliło jak młotem.Gdyby aresztowano ich w tym momencie, wpadliby w powa\ne tarapa-ty.Wiedział, \e Amos ma przy sobie dokumenty podrobione przez specjalistów Corcoranai przywiezione do Moskwy pocztą dyplomatyczną.Gdyby znalezli je ci z NKWD, obydwajtrafiliby do gułagu, jeśli nie przed pluton egzekucyjny.Nic dziwnego, \e Hilliard był takispięty i posępny.Wiedział, co ryzykuje.Wreszcie zaszumiała woda i Rosjanin wyszedł z kabiny.Spojrzał na zajęte umywalki,łypnął na nich spode łba i ruszył do wyjścia.Amos podbiegł do drzwi i trzasnął zasuwką.Szybko sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyjął szczelnie zapakowaną pa-czuszkę i dał ją Stephenowi.- Pierwszy zestaw - szepnął.- Reszta wkrótce.- Dzięki.- Dobre wychowanie nakazywałoby odpowiedzieć: Nie ma za co" czy Proszę bar-dzo", ale nie chcę kłamać.Przyszedłem tu tylko na rozkaz Corcorana.Gdyby prosił mnie o toktoś inny, kazałbym mu się wypchać.Nie wiem, co to za papiery - koperta jest zapieczętowa-na - ale nie mogę doczekać się chwili, kiedy wyjedzie pan z Moskwy.- Ja te\.- Dobra, niech pan posłucha, zanim wpadnie tu kolejny pijak z rozdętym pęcherzem.Tonasze ostatnie spotkanie.Od tej pory u\ywamy tylko skrzynek kontaktowych.- Dobrze.- Tak będzie bezpieczniej, pomyślał Stephen.- Corky mówi, \e ma pan świetną pamięć.To niech pan zapamięta.śadnych notatek.Jasne?- Jasne.Strach i przygnębienie bardzo Amosa odmieniły.Na pierwszy rzut oka wcią\ był drob-nym, delikatnym, łysiejącym mę\czyzną w okularach, ale jego ujmująca szczerość, bezpo-średniość i czar znikły.Hilliard zhardział.Był teraz zły i zalękniony i owa przemiana bardzoStephena zaniepokoiła.- Na rogu Puszkina niedaleko teatru Chudo\estwiennyj sąsiadują ze sobą dwa sklepy.Jeden to sklep numer 19: ma szyld z napisem MJASO, mięso.- Dzięki - rzucił z sarkazmem Metcalfe.Hilliard musiał wiedzieć, \e zna rosyjski.- Drugi to śenskaja Obuw'.- Tym razem Amos nie przetłumaczył; Stephen bez słowakiwnął głową.- Wejście do budynku między sklepami jest niestrze\one i otwarte przez dwa-dzieścia cztery godziny na dobę.Po prawej stronie zobaczy pan kaloryfer, przymocowany dościany metalową klamrą.Między ścianą i kaloryferem jest wąska szpara.W szparze znajdziepan drugi zestaw dokumentów.- Kiepski pomysł - odrzekł Metcalfe.- Mogą zapalić się od grzejnika.145Hilliard a\ się skrzywił.- Na miłość boską, to jest Moskwa! Dwie trzecie kaloryferów w ogóle nie działa, a tenna pewno.A poniewa\ jesteśmy w Moskwie, nie naprawią go jeszcze przez pięć lat!- Sygnał i hasło?- Jeśli będę w ambasadzie, a nie zawsze tam jestem, zadzwoni pan do mnie w sprawiezgubionego paszportu.Odpowiem, \e to pomyłka, \e się tym nie zajmuję.Jeśli przesyłka bę-dzie na miejscu, ka\ę panu zadzwonić do wydziału konsularnego.Jeśli nie, po prostu odło\ęsłuchawkę.- A jeśli pana nie zastanę?- Pójdzie pan na Kozicki Piereułok i znajdzie pan tam telefon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]