[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż trzymałam w ręku telefon.Przycisnęłam pamięć i cyfrę dwa.Recepcjonistka w biurzeWingerta powiedziała, że Curtis jest na zebraniu, i zapytała, czy zostawię jakąś wiadomość.- Nie, dziękuję.- Nie poznawałam własnego głosu.Rozłączyłam się szybko i wybrałam następny numer.RLTGłos Emmy nagrany na taśmie w automatycznej sekretarce uspokoił mnie.Miałam ją wyraznieprzed oczami - roześmianą, z roziskrzonymi oczami.Kiedy nagrywałam wiadomość, mój głos brzmiałjuż prawie normalnie.- Cześć, to ja.Miałam nadzieję, że cię zastanę.Chyba jesteś w pracy.To nic.nic ważnego.Dowidzenia - powiedziałam szeptem i rozpłakałam się.Rudy, Rudełe.Nie cierpię tego imienia.Po niemiecku znaczy sławna.Urodziłam się w Niem-czech.Moi rodzice bardziej lubili Europę niż Amerykę.Gdy byłam dzieckiem, nazywali mnie Rudi.Rudi O'Neill.Gdy moja matka wyszła za Augusta, musiałam przyjąć nazwisko Lacretelle.Rudelle Ra-cretelle.Na studiach posługiwałam się nazwiskiem matki i zmieniłam Rudi na Rudy.Rudy Surratt.Lubiłam je.Czułam się z nim dobrze.Potem wyszłam za Curtisa i teraz nazywam się Rudy Lloyd.Emma wymawia moje imię miękko i śpiewnie - po prostu wyśpiewuje moje imię.Wstałam z łóżka i znowu wybrałam numer, pamięć i jedynkę.Odpowiedziała automatyczna se-kretarka Eryka, ale w połowie jej słów on sam podniósł słuchawkę.- Możesz mnie dziś przyjąć?- Rudy? Stało się coś?- Nie, naprawdę, ale chcę się z tobą zobaczyć.- Czy czwarta godzina ci odpowiada?- Dziękuję ci.- Pierwsze dwa lata po śmierci ojca były najgorsze.Mieszkaliśmy wtedy z jakichś przyczyn wAustrii, w ośrodku sportów zimowych w górach.Czy opowiadałam ci o tym? Mój brat zamieszkał znami, bo wyleciał ze szkoły przygotowawczej na Rhode Island.Claire i ja chodziłyśmy do szkołyklasztornej w miasteczku.August większość czasu spędzał z nami, ale jeszcze wtedy nie był żonaty zmoją matką.Mieszkaliśmy w hotelu.Opowiadałam ci już to, prawda?- To nie ma znaczenia.- Znasz tę część.O mojej matce.O dniu, kiedy ją znalazłam.- Opowiedz jeszcze raz.- Opowiadam.Chcę opowiedzieć.Było lato, ja miałam dwanaście, a Claire czternaście lat.Al-len, nasz brat, codziennie gdzieś wychodził.Mówił, że na spacer.Matka nie mogła go utrzymać wdomu.Ona niczego nie potrafiła.No, nie, potrafiła pić i spać, a kiedy wzięła właściwe pigułki, potrafi-ła też być kochająca i słodka.Bardzo ją kochałam, Eryku.Nigdy potem nie czułam większego bólu.Od tamtego wydarzenia jestem jak odrętwiała.Umilkłam i zamknęłam oczy.Eryk cierpliwie czekał.Pod moimi powiekami ukazała się ta sce-na jak na starym czarno-białym filmie, tylko krew była czerwona.Znalazłyśmy ją razem z siostrą.My-ślałyśmy, że nie żyje, leżała naga na białych kafelkach podłogi w łazience.Wanna była pełna zakrwa-wionej wody. Wezwij pomoc! Wezwij doktora!" - wrzeszczałam do Claire.Powinnam poznać po jejRLTtwarzy, na wpół uśmiechniętej, bez wyrazu, że jest w szoku.Po prostu wyszła.Jacyś ludzie znalezli ją iprzyprowadzili następnego dnia.Jezdziła na rowerze, powiedzieli.- Rudy - rzekł Eryk.- Nic mi nie jest.Nie mówiłam ci tego, prawda? %7łe przez wiele godzin pozostawałam sama zmatką? Była prawie taka biała jak kafelki.I zimna.Myślałam, że jeśli ją wypuszczę z ramion, onaumrze.Miała siniec na twarzy od uderzenia przy upadku, ale krew na podłodze, niby czerwone mone-ty, była menstruacyjna.Użyła pigułek, nie brzytwy.Pigułek i wódki.Och, jak mogła nam to zrobić!Wiedziała, kto ją znajdzie! Jej małe dziewczynki, jej dzieciątka.Och, mamo.Trzymałam ją w ramio-nach.Zamieniłyśmy się miejscami, matka i dziecko, ale myślałam, że to moje dziecko umiera, a ja niemogę temu zapobiec.Dławiłam się, krew łomotała mi w skroniach - Eryk wziął mnie za ręce, ścisnął mocno i prze-stałam szlochać.- Nic mi nie jest.Kiedy się uspokoiłam, opowiedziałam mu o telefonie matki tego ranka.- Wszystko powróciło.Zmiesznie.Mijają lata i myślisz, że sobie z tym poradziłaś, a tymczasemnie.Czy można o tym zapomnieć?- Nie sądzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]