[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dość tego.- Aidan uderzył ręką o bar, a\ podskoczyły szklanki.- To jest prywatnasprawa.- Przecisnął się obok Shawna i podszedł do niej.- Na górę, Jude Frances.- Nie.- Zadarła dumnie głowę.- Widzę, \e wcią\ czegoś nie rozumiesz.- Na górę - powtórzył i chwycił ją mocno za ramię.- To nie jest właściwe miejsce.- To twoje miejsce - przypomniała mu.- Zabierz tę rękę.- Porozmawiamy na osobności.- Nie mamy o czym, powiedziałam ju\ swoje.- Kiedy się szarpnęła, próbując wyrwaćramię, zaczął ją ciągnąć na zaplecze.Fakt, i\ się na to ośmielił, \e ludzie rozstępowali się, byim zrobić drogę, \e był na tyle silny, by ją wlec tam, gdzie sobie \yczył, sprawił, \e coś w niejpękło w środku.Puściły ostatnie hamulce.- Powiedziałam, \ebyś zabrał rękę, sukinsynu.- Poprzez czerwoną mgłę, któraprzesłoniła jej oczy, nie wiedziała ju\, co się dzieje, poczuła tylko, \e jej zaciśnięta w pięśćręka wylądowała gwałtownie na jego twarzy.- Jezu! - Zobaczył gwiazdy, a ból był nie mniej potworny ni\ szok spowodowany tym,co zrobiła.Instynktownie przycisnął rękę do nosa, kiedy polała się z niego krew.- I trzymaj je z daleka - powiedziała z najwy\szą godnością, gdy w pubie ponowniezapadła cisza.Odwróciła się i wyszła, nim rozległy się oklaski.- Masz, przyłó\ to.- Shawn podał mu ściereczkę.- Ale\ ona ma piekielny prawysierpowy.- Jeszcze jak.- Musiał usiąść i Darcy doholowała go do wolnego stolika.- Co zadiabeł w nią wstąpił? - Nie obchodziły go nowe zakłady i stawki, które natychmiast pojawiłysię na parkiecie mał\eńskim, i przyjął z wdzięcznością podany mu przez Shawna lód.Wpatrywał się zdumiony w zakrwawioną ściereczkę.- Tej kobiecie udało się to, czego nikt nie dokonał w ciągu trzydziestu jeden lat.Złamała ten mój cholerny nos.20- Nie będę się za nią uganiał, nie jestem szczeniakiem.Shawn kontynuował sma\enieryb i chipsów, podczas gdy Aidan przykładał w kuchni lód do uszkodzonego nosa.- Ju\ to mówiłeś z dziesięć albo dwanaście razy w ciągu ostatnich dwudziestu minut.- Więc dobrze, powtarzam to po raz ostatni.- Zwietnie.Bądz sobie sakramenckim, zakutym idiotą.- Tylko ty ju\ nie zaczynaj.- Aidan opuścił woreczek z lodem.- Bo jeszcze oberwieszzamiast niej.- Proszę bardzo, wal, ile zechcesz.Ale od tego nie staniesz się mniejszym idiotą.- Dlaczego uwa\asz, \e jestem idiotą? Jeszcze nie było tu takiej, która by weszła takbezczelnie do pubu - w godzinie szczytu - napyskowała na mnie, a na koniec rozwaliła minos.- Tu cię boli, prawda? - Shawn zsunął na talerze kawałki usma\onej na złoto ryby iporcje chipsów, dodając po ły\ce sałatki z kapusty i kładąc na wierzch trochę zielonejpietruszki.- śe po tylu latach, po tylu chwalebnych walkach, pokonała cię o połowędrobniejsza od ciebie kobieta.- Po prostu miała fart, \e mnie trafiła - mruknął Aidan, cierpiąc nie tylko z bólu, ale i zpowodu zranionej dumy.- Raczej cię zaskoczyła - poprawił Shawn.- A ty jesteś wyjątkową ofermą - dodał izakręcił się na pięcie, \eby zanieść zamówienia.- To się nazywa rodzinna lojalność.- Aidan podniósł się z miejsca i podszedł dokredensu, \eby wygrzebać stamtąd trochę aspiryny.Twarz bolała go piekielnie.Pewnie w innej sytuacji byłby pełen podziwu dla popisu Jude, ale w ten chwili jakośnie mógł go z siebie wykrzesać.Zraniła go nie tylko w twarz, zraniła jego durną i serce.Jeszcze nigdy \adna kobietanie zraniła mu serca i nie wiedział, co z tym począć.Zrozumiał, przynajmniej częściowo, \etamtego wieczora podczas ceili spartaczył sprawę.Ale był przeświadczony, nieomal pewny,\e naprawił to wszystko wczoraj wieczorem.Romantyczna sceneria i pieszczoty, wytrwałość i perswazja.Czego jeszcze mo\echcieć kobieta, do diabła! Przecie\ pasują do siebie, ka\dy to widzi!Ka\dy, tylko nie Jude Frances Murray.Jak to jest, \e ona go nie chce, skoro on jej tak pragnie, \e a\ mu dech zapiera? Jakona mo\e nie widzieć, \e przeznaczone jest im wspólne \ycie, skoro dla niego jest to tak jasnejak słońce.Wszystko to ma związek z jej pierwszym mał\eństwem.Ale skoro on ju\ się z tympogodził, dlaczego ona nie mo\e?- Jest po prostu strasznie uparta - powiedział, gdy Shawn wrócił do kuchni.- No to znakomita z was para.- Nie nazwałbym uporem dochodzenia do czegoś, co się uwa\a za słuszne.Shawn pokręcił tylko głową i zaczął przygotowywać sandwicze.Mieli tu dziś istnykołowrót.Ludzie siedzieli w pubie dłu\ej ni\ zwykle.Ciągle wchodził ktoś nowy, ciekawynowinek.Shawn i Darcy poprosili Michaela O'Toole'a i Kathy Duffy, \eby ich wsparli przybarze, i Brenna była ju\ w drodze.Nie nale\ało liczyć na to, \eby w najbli\szym czasie Aidanmiał nastrój do nalewania piwa i prowadzenia rozmów.- Są sposoby i sposobiki na załatwienie takiej sprawy z kobietą - powiedział Shawn pochwili.- Du\o ty wiesz o kobietach.- Zało\ę się, \e więcej od ciebie - jak widzisz, mnie jeszcze \adna nie wyr\nęła pięściąw twarz.- Mnie te\ nie, a\ do dzisiaj.- Nos, choć niemal ju\ odmro\ony, bolał i pulsował, jak zcałej siły uderzany perkusyjny kocioł.- Czy to normalna reakcja u kobiety, którą poprosi się orękę?- Powiedziałem ci przecie\, \e chodzi o sposób proszenia.- A ile znasz takich sposobów? - zapytał Aidan.- Chciałbym te\ wiedzieć, dlaczego toma być moja wina?- Poniewa\ widać jak na dłoni, \e ona cię kocha i \e oczekuje w zamian miłości.Igdybyś nie pochrzanił tego wszystkiego, nie odmówiłaby i nie rozkwasiła ci nosa.Podczas gdy Aidan gapił się na niego z otwartymi ustami, Shawn wyszedł znastępnym zamówieniem.Aidan chciał za nim pobiec, ale doszedł do wniosku, \e cała wieśmiała dzisiaj wystarczająco du\o uciechy.Chodził więc niecierpliwie tam i z powrotem,czekając na powrót Shawna.Tym razem Shawn przyniósł puste kufle, które wstawił do zlewu.- Mo\na cię poprosić, \ebyś to łaskawie pozmywał? Mam kolejne zamówienie na rybęi chipsy.- Mo\e i schrzaniłem to za pierwszym razem - zaczął Aidan.- Przyznaję.Nawetrozmawiałem o tym z Darcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]